18.06.2015

Rozdział 001 - Violetta jest moim największym wrogiem.

22 maja 2015r. (piątek)
Rozdział dedykuję Tofika, Lagusiakowi, Vicky Victorious, Legolas moim księciem, Domci :D i Anonimkowi. Dziekuję 

Violetta
Obudził mnie głośny dzwonek budzika nastawiony na 6:40. Wtuliłam głowę w poduszkę nie chcąc wstawać. Przeciągnęłam się i poszłam do łazienki, gdzie związałam włosy w kucyka i wykonałam poranne czynności. Nalałam do miski mleka i wsypałam czekoladowe płatki. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać mój ulubiony kanał modowy. Rodzice już dawno wyszli do pracy, a ja mam jeszcze pół godziny. Odłożyłam naczynie do zmywarki, ubrałam buty, nałożyłam beżowy płaszczyk, zawiesiłam na ramieniu plecak i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Poszłam parkiem. Inaczej niż zwykle. Zawsze przechodzę obok kawiarenki i dopiero wchodzę na alejkę. Dzisiaj nie chciałam spotkać Ludmiły. Nie mam ochoty z nią gadać. Poza szkołą jest  miła i dobrze się z nią rozmawia, ale jak tylko wejdziemy do niej to zostawia mnie samą. Po pewnym czasie doszłam do szkoły. Odłożyłam płaszcz do szatni i poszłam pod klasę nr 203. Odłożyłam plecak i pobiegłam przywitać się z Fran. Francesca jest moją przyjaciółką od jedenastu lat. Zaczęło się w przedszkolu, gdy razem bawiłyśmy się w małe kucharki. Pierwszego dnia w nowym otoczeniu jako trzylatki podałyśmy sobie ręce i od tamtego czasu lubimy spędzać razem czas. Jak to bywa zdarzają się kłótnie, których unikamy jak ognia. Obiecałyśmy sobie kiedyś, że będziemy pomagać sobie nawzajem, nawet jeśli dzielić będą nas kilometry. Nie ma tematów, na które byśmy nie rozmawiały. Nic nie ukrywamy- nie mamy przed sobą tajemnic. Zawsze wspieramy się w trudnych chwilach. Tylko ona jedyna wie, że jestem na każdym kroku krytykowana przez innych. Ale jednego nigdy jej nie powiedziałam. Wiem, że częściowo złamałam naszą zasadę, ale nie chcę, żeby się mną przejmowała. Nie wie jak bardzo przeżywam wyrządzoną mi krzywdę. Bardzo chciałabym jej to powiedzieć, ale... Ale boję się? Boję się, że stanie w mojej obronie i zacznie wypominać to innym i wtedy będzie jeszcze gorzej. Boję się, że będzie się mną przejmować. A nie chcę, żeby była smutna. Nie z mojej winy.
- Violu, jutro sobota. - powiedziała tajemniczo, ale z uśmiechem. - A od naszych wcześniejszych zakupów minął już miesiąc, więc jedziemy do galerii, tak?!
Pisnęłam z radości. Przybiłyśmy sobie piątkę i znów się przytuliłyśmy z radości. Uwielbiam chodzić z Francescą na zakupy. Jest wtedy taka miła atmosfera. Śmiejemy się, przytulamy, łazimy do tysiąca sklepów, a gdy wychodzimy, często ciężko nam te wszystkie reklamówki z butami i ubraniami donieść do samochodu.  Z Fran jest kupa zabawy i radości. Naprawdę nie wiem jak ona to robi i za to ją kocham.
- Zabierzmy ze sobą Camilę, na pewno się ucieszy. - zaproponowałam.
Cami też ma z nami świetne relacje. Tworzymy super trzyosobową paczkę. Niestety są osoby nastawione przeciwko nam. Na przykład taka Ludmiła. Razem z Naty tworzą zwartą grupę. Jak to mówi blondynka: "Violetta jest moim największym wrogiem." Przeszkadza mi we wszystkim. W spełnianiu swoich marzeń, czyli bycia największą gwiazdą." Zadzwonił dzwonek. Wzięłam do ręki plecak, a po krótkim czasie między uczniami przeszła pewna siebie polonistka. Powiem szczerze, że nie przepadam za nią i myślę, że reszta klasy by się ze mną zgodziła. Może dlatego, że jednocześnie jest też dyrektorką i ze względu na swoją pracę nie ma zbytnio dużo czasu, aby przygotować materiały na lekcję. Otworzyła drzwi do klasy. Weszła do środka, a za nią cały wężyk nastolatków. Zajęliśmy swoje miejsca i wyciągnęliśmy podręczniki. Kobieta przebiegła groźnym wzrokiem po całym pomieszczeniu i usiadła.
- Sprawdzam obecność. Violetta, jest. Francesca, jest. Ludmiła... Jej znowu nie ma...
I w tym momencie, gdy nauczycielka miała odczytać następne osoby z listy rozległ się huk kopniętych obcasem drzwi. Momentalnie się otworzyły, a z nich wyłoniła się zgrabna postać Ludmiły Ferro. Jak zwykle ubrana w panterkę. usta lekko czerwone, a włosy podkręcone i ułożone na boku. No i oczywiście czarne botki z około ośmiocentymetrowym obcasem, a na ramieniu miała przewieszoną w tym samym kolorze skórzaną torebkę. Zamknęła z trzaskiem drzwi i zadowolona ze swojego czynu zrobiła dwa kroki w przód. Tak, dwa, ponieważ dyrektorka gwałtownie wstała i wskazała palcem na drzwi:
- Co to ma znaczyć Ludmiła?! Nie nauczono cię dobrego zachowania? W takim razie proszę wyjść i wejść z powrotem tak, jak to robi porządna kobieta. - krzyczała wściekła.
Dziewczyna wyglądała na przestraszoną, ale nie chciała tego po sobie poznać. Niechętnie wykonała polecenie. Z grymasem na twarzy podeszła do ławki i się rozpakowała. Polonistka wróciła niespokojnie na swoje miejsce.
- Em, spóźnienie. Jeśli jeszcze o tym nie wiesz, to przypominam ci, że nie przychodzenie na czas i zachowanie takie jakie pokazałaś przed chwilą wiąże się z obniżeniem oceny z zachowania. - mówiła powoli, głośno i wyraźnie. - A do szkoły nie malujemy się tak mocno. - dodała ciszej i otworzyła szufladę w biurku. Wyciągnęła pisak i zapisała na tablicy temat. Reszta lekcji minęła spokojnie. Po dzwonku na przerwę cała klasa udała się pod następną salę. Camila i Francesca poszły do sklepiku zapewne kupić coś do picia. Po chwili czekania postanowiłam je poszukać. Niestety przede mną pojawiła się Ludmiła.
- Hej, Lu. - wymamrotałam przestraszona.
Prychnęła i zmarszczyła czoło, co robiła bardzo często. Spojrzała na mnie od dołu do góry i zatrzymała się na mojej twarzy.
- A ty znowu ubierasz się w swoje sukieneczki. Kwiatki już nie są w modzie, skarbie.
- Ale mi się podoba to w czym chodzę. - spuściłam wzrok w dół.
- Pf, serio nie widzisz tego? Wyglądasz jak dzie - się- cio - lat - ka. - przesylabowała ostatnie słowo.
- Przynajmniej nie tak jak ty.
Zrobiłam krok w prawo i zwinnie wyminęłam blondynkę. Pobiegam do dziewczyn. Napotkałam je na pół piętrze z butelkami w rękach.
- Co tak długo? - zapytałam.
- Kolejka. - odpowiedziała Cami.
Kiwnęłam głową.
- Violu, coś się stało? - brunetka złapała mnie za ręce. - Jesteś czerwona.
- Nie, nic mi nie jest. Biegła do was po prostu. - uśmiechnęłam się.
- Ale ty się trzęsiesz! Co się stało? Ludmiła? Znowu zaczęła?
Kiwnęłam głową. Momentalnie straciłam dobry humor. Przytuliłam się do przyjaciółek i wzięłam głęboki wdech, aby się nie rozpłakać. Camila przejechała mi lekko kilka razy dłońmi po plecach.
- Dziękuję. - odsunęłam się po chwili.
- Nie martw się. Kiedyś jej przejdzie, zobaczysz. - pocieszała rudowłosa.
Omówiłyśmy jeszcze kilka spraw dotyczących jutrzejszego dnia i dołączyłyśmy do reszty klasy.

Po kilku godzinach męki w szkole w końcu wszyscy moi rówieśnicy razem ze mną wybiegliśmy uradowani wolnością z budynku pokrytym czerwoną cegłą. Odprowadziłam dziewczyny do ich domów, a potem sama poszłam do swojego. W czasie drogi myślałam nad planem następnego tygodnia. Wydaję mi się, że tylko we wtorek będzie kartkówka. Tak, z biologii. Chyba dam radę. Ale zawsze przecież mogę liczyć na mojego brata bliźniaka - Federico lub na ciocię Angie. Rodzice nie mają dla nas zbytnio dużo czasu. Dla nich najważniejsze jest to, żebyśmy się dobrze uczyli i mieli zapewnione wszystkie potrzeby. Jednak bardzo rzadko spędzamy wspólnie czas. Tata godzinami siedzi w swoim biurze i podpisuje tysiąc papierów, a mama w swoim salonie, gdzie projektuje przeróżne stroje. Często też wyjeżdża do Paryża. Tam wynajęte przez nią modelki prezentują jej kreacje. Jedyną dorosłą osobą, która się nami opiekuje to nasza ciocia Angie - siostra mojej mamy. To ona robi milion rzeczy na raz, aby zapewnić nam życie jak w normalnej rodzinie. Gotuje, sprząta, rozmawia z nami, uczy nas i pracuje. Jest nauczycielką śpiewu w studiu On Beat. tam też uczęszcza mój brat Fede. Nie znosiłam awantur rodziców. byli przeciwni tej szkole i nie chcieli, aby któreś z nas tam chodziło. Mówili, że nie chcą mieć znanych na całym świecie dzieci. Jednak Federico postawił na swoim i zdał egzaminy do wymarzonej szkoły. Niestety rodzice kategorycznie powiedzieli, że ja nie mogę iść w jego ślady. Na tyle się sprzeciwili, że w czasie egzaminów nie mogłam wychodzić z domu. Jeśli chodzi o mojego brata to jest bardzo utalentowany muzycznie. Codziennie widzę jak bardzo kocha śpiewać, tańczyć i grać. A jeszcze jego wygląd... Jestem dumna z takiego brata. Jeden minus - ma świra na moim punkcie. Zawsze się wypytuje, czy u mnie wszystko dobrze i przypomina mi, że przywali temu kto zrobi mi krzywdę. Na pierwszy rzut oka jest to śmieszne, ale dla mnie przerażające. ten widok, gdy mój brat uderza kogoś pięścią w twarz. Br...
Weszłam do domu. Ściągnęłam plecak i rzuciłam go z hukiem w kąt.    - Już jestem! - krzyknęłam.
         Usłyszałam tylko swoje ciche echo. Na pobyt rodziców w domu nie mogłam liczyć. Podeszłam do lodówki i sprawdziłam plan lekcji Federico. Jak wskazuje, mój brat kończy zajęcia za około pół godziny. Wpadnę do niego do szkoły. Okazja do zwiedzania Studia. Wzięłam z płytkiego koszyczka jabłko i szybko je zjadłam. Założyłam torebkę, a do niej wrzuciłam swojego Iphona. Chwyciłam z blatu kluczyki i wyszłam z domu. Od nas do Studio jest zaledwie pięć minut drogi, dlatego chwilę później znalazłam się przed nowoczesnym budynkiem. Zeszłam po małych schodkach i weszłam do środka. Wokół było pełno kolorowych ścian i drzwi. W każdej sali były ogromne okna. Z kilku rozbrzmiewała przyjemna muzyka. Po cichu przeszłam po korytarzu. Panował tu niezwykły spokój. Weszłam do jednego z wielu pomieszczeń. Jest tu dość spora scena. Chyba aula, bo są też krzesełka dla widzów. Weszłam po dwóch schodkach i stanęłam na scenie tyłem do widowni. Powoli się odwróciłam. Obejrzałam się wokoło i uśmiechnęłam się szeroko. Tak przyjemnie, to moje miejsce. Czułam jakbym wszystko mogła. Obkręciłam się i zatańczyłam krótki układ nauczony na zajęciach tanecznych, na które chodziłam dwa razy w tygodniu. Wychodzi mi to coraz lepiej, naprawdę! W pewnym momencie do sali wszedł mężczyzna z lekkim zarostem Nie zauważyłam go od razu. Byłam wpatrzona w ścianę z naprzeciwka.  Dopiero, gdy zostały mi ostatnie kroki do wykonania zobaczyłam stojącą postać opartą o framugę. Uśmiechał się. Momentalnie przestałam tańczyć. Przygryzłam wargę z zawstydzenia. Nie znam tego miejsca, a zachowuję się jakbym była w domu. Zeszłam szybko ze sceny i podeszłam do niego.
         - Przepraszam, ja... Ja nie chciałam. Ja po prostu... Po prostu spodobało mi się to miejsce. Rozpiera mnie tu niezwykła energia. - mówiłam wymachując rękoma.
- Ładnie tańczysz. Jestem Pablo, dyrektor tej szkoły.
- Violetta. - podałam mu delikatnie dłoń, którą uścisnął.
- Siostra Federico Castillo? - kiwnęłam głową. - Jesteście do siebie bardzo podobni. - zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się. Pablo jest bardzo miły. Zawsze dyrektorzy kojarzą się z czymś złym, ale teraz było odwrotnie.
- Tu masz ulotkę na zapisy do naszego Studia. Milo nam będzie jak dołączysz i zabierzesz tutaj swoich przyjaciół. Wasz rocznik niestety nie jest narazie liczną grupa. Chodziłabyś wtedy razem z Fede.
- Dziękuje. Musiałabym jeszcze zapytać się rodziców o zgodę.
- Proszę bardzo. To mam nadzieję, że do zobaczenia. - zaśmiał się.
- Do zobaczenia Pablo. - pomachałam mu.
Spojrzałam na kolorową karteczkę. Muszę skorzystać z tej propozycji. Rozglądnęłam się. To jest wspaniałe miejsce. Miejsce, gdzie spełniają się marzenia, rozwijają się talenty. Muszę je rozwijać. Chcę być coraz lepsza. Chcę występować na wielkiej scenie wśród wielu ludzi.
Schowałam ulotkę do kieszeni. Rozejrzałam się znowu po sali i przekroczyłam próg drzwi. I wtedy właśnie wpadłam w objęcia czyjejś postaci. Odchyliłam głowę, aby zobaczyć twarz tajemniczego chłopaka.
- Hej Violu. - Fede dał mi buziaka w czoło i przytulił.
- Cześć. - odpowiedziałam oddając uścisk.
Rozczochrałam mu włosy na co zareagował złością.
- Vils! Nie po to siedzę 40 minut w łazience, żeby potem ktoś rozwalił mi moją grzywkę! - mówił szybko wymachując przy tym rękoma.
- No, nie marudź już. Tak wyglądasz lepiej. - zaśmiałam się.
Zmarszczył czoło i posłał mi groźne spojrzenie. On tak słodko wygląda, jak się denerwuje... I w tym momencie Federico zaczął mnie bezlitośnie gilgotać.
 ________________________________________________

No i jest jedyneczka <3
Ta moja kochana szósteczka, która skomentowała pod poprzednim rozdziałem.
 Dziękuję Wam smerfy ♥ 
W komentarzach napiszcie koniecznie co sądzicie o tym rozdziale.
Do napisania skarby!









Króciutka notka

A więc stworzyłam kartę "Bohaterowie", ale niestety blogger się coraz bardziej pogarsza i nie współpracuje. Próbowałam na Mozilli, Explorerze, Chrome i wszędzie tak samo. Także w tej zakładce zdjęcia są BIAŁE. Na niektóre można kliknąć i wtedy się to zdjęcie pokaże. Ale myślę, że opis jest najważniejszy z tego wszystkiego :)
PS. Wy też tak macie czasami, że jak najedziecie na tekst to on się wam przesuwa??? Lol O.o