31.10.2015

Niespodzianka już niedługo!

Wyczekiwany moment! Niespodzianka dzisiaj wieczorkiem lub jutro nad ranem. Aww, nie mogę się doczekać :D

A wy? Też czekacie z niecierpliwością? 

[Edit] Niespodzianka wieczorem, przepraszam :(

21.10.2015

Rozdział 013 - Może gdybyś nie darła tak tej japy byłoby szybciej

1 czerwca 2015r. (poniedziałek)
Rozdział dedykuję wszystkim, którzy wytrwali do dzisiaj :D

Chcecie konkurs na One Shota? Kto wziąłby udział?

Violetta
- No chyba nie! Jesteście nienormalni! - usłyszałam czyjeś krzyki.
Zaciekawiona podniosłam się z łóżka i wyszłam ze swojego pokoju. Zeszłam po schodach i znalazłam się w salonie, gdzie przebywało kilka osób. Podeszłam do kanapy i zobaczyłam zdenerwowaną Lucy wydzierającą się na cały dom.
- Już wolę jechać do babci niż być tutaj z... - zamilkła i popatrzyła na mnie.
Zmarszczyła brwi i zrobiła się jeszcze bardziej czerwona niż przedtem.
- Źle się czuję w tym domu. - dokończyła.
- Ale córciu, musimy wyjechać. Babcia ma swoje problemy, a co dopiero jak będzie miała jeszcze ciebie na głowie. Twoja szkoła jest za daleko, dlatego przepisaliśmy cię tutaj, tam gdzie chodzi Violetta. - wyjaśniła ciocia, jej mama.
- Co?! Nienawidzę was! - krzyknęła i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
- Tylko do końca roku szkolnego. - powiedziała jej rodzicielka.
Jednak Lucy tego już nie usłyszała. Co robiła i gdzie była nikt nie wie... I raczej się nie dowie.
Lucy przed chwilą wróciła do domu, czyli po 22, a jej rodzice wyjechali z Buenos Aires godzinę temu. Nie wyobrażam sobie z nią mieszkać pod jednym dachem przez cały miesiąc. Nie chcę jej widzieć. Jak dobrze, że mamy na tyle duży dom, że nie musi ze mną dzielić pokoju. Na ten czas będzie mieszkać obok salonu, w pokoju gościnnym. Czyli pewnie łazienki mi nie będzie zajmować. Ale to i tak już nie ta sama Lucy. Ktoś mi ją zabrał, ktoś ją "popsuł". Podczas naszej rozłąki w jej życiu mogło się wiele wydarzyć. Może ktoś ją wykorzystywał? Ale co by to miało ze mną wspólnego? Jest okropną zazdrośnicą. Może mam jeszcze ją przeprosić i powiedzieć "możesz sobie wziąć Leona"? Nigdy w życiu. Poczułam burczenie w brzuchu, więc zeszłam na dół do kuchni. Angie stała przy blacie i układała kromki chleba na talerzu. Wzięłam od niej naczynie i położyłam na stole. Usiadłam obok niej i zaczęłam robić sobie kanapki. Ciocia nalała do wszystkich szklanek herbaty i zawołała Federico na kolację. Chłopak przeskoczył przez kanapę i usiadł obok mnie.
- Ciociu, Lucy będzie chodzić ze mną do klasy? - zapytałam cicho.
- Tak. - odpowiedziała uśmiechnięta.
Westchnęłam ciężko. Zabrałam talerz i udałam się na górne piętro.
- Idę odrobić lekcje. - powiedziałam i zamknęłam się w pokoju.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść kanapki.
Nie jest dobrze. Jeśli Lucy będzie chodzić razem ze mną dzień w dzień na te same lekcje to mój związek z Leonem jest zagrożony.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili się otworzyły, a zza nich wyszedł Federico. Usiadł na podłodze.
- Co się stało? Nigdy nie wychodziłaś w czasie kolacji.
On wszystko wyłapie. Nic nie da się przed nim ukryć.
- Nie ufaj Lucy. - powiedziałam. - Mówi ci to twoja najukochańsza siostrzyczka.
- Ale nie rozumiem.
- Ona się zmieniła na złe. Jest zazdrosna o Leona i rozpoczęła między nami wojnę. Proszę cię, nie nabierz się na jej słowa. - przytuliłam go.
Pogłaskał mnie po włosach.
- Obiecuję. - uśmiechnął się. - A teraz jemy ładnie. Aaam. - wpakował mi kawałek chleba do ust.
Zaśmiałam się. Mało brakowało, a wypadłby mi z buzi.
Siódma rano. Założyłam grube skarpety, pościeliłam niechlujnie łóżko i wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po korytarzu i wparowałam do wolnej łazienki. Zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam do kabiny. Namydliłam swoje ciało i spłukałam je ciepłą wodą. Okryłam się ręcznikiem i wyszłam na mały dywanik. Założyłam przyszykowane wczoraj ubranie i wyszczotkowałam zęby. Ktoś nacisnął na klamkę. Drzwi jednak się nie otworzyły.
- Otwieraj! - krzyknęła Lucy.
- Chwila! - odkrzyknęłam.
Rozpuściłam włosy i rozczesałam je szczotką. Związałam je w koka i spryskałam się swoimi ulubionymi perfumami. Odtworzyłam drzwi w czasie, gdy kuzynka znowu zaczęła wrzeszczeć.
- Co tak długo?!
- Może gdybyś nie darła tak tej japy byłoby szybciej. - uśmiechnęłam się chytrze.
Dumnie zeszłam do salonu. Nie będę się nad nia użalac. Od czasu, gdy w moim życiu pojawił się Leon i ta jego odwaga wobec Ludmiły potrafię wyjść z ukrycia szarej myszki. Jednak mimo tego nadal czuję się niewinną dziewczynką. Ale ona musi wiedzieć, że nie jest najważniejsza. Nikt nie będzie się nad nią litować ani zwracać uwagi. I już ja oto zadbam.
Zjadłam śniadanie na spokojnie, bo na szczęście Lucy zjadła zanim ja wstałam i wyszła wcześniej. Dopiłam sok i wyszłam z domu. Ładna pogoda dzisiaj. Słońce, bezchmurne niebo. Uśmiechnęłam się i radośnie przyśpieszyłam kroku, aby się nie spóźnić. Weszłam do szkoły i przyszłam pod klasę. Zostawiłam plecak przy ścianie i poszłam szukać Leona. Gdy znalazł się w moim zasięgu wzroku stanęłam za nim i pocałowałam go w policzek.
- Cześć Leon.
- Hej, księżniczko. - przytulił mnie.
- Mam wieści.
Podniósł pytająco brwi.
- Lucy musiała ze mną zamieszkać. Dzisiaj jest jej pierwszy dzień w naszej klasie. Leon, boję się jej. Ona jest niebezpieczna. Dzisiaj wydzierała się i kazała mi wyjść z łazienki. Jeszcze nie minęła doba, a już mam dość. - wyjaśniłam smutno.
- Minnie, będzie dobrze. Obiecuję. - przejechał kciukiem po moim policzku.
- Minnie? - zaśmiałam się.
- Będziesz moją myszką Minnie. - uśmiechnął się pokazując dołeczki.
- Okey. - zgodziłam się zadowolona.
Minnie, to tak słodko brzmi. Zadzwonił dzwonek. Chwyciłam chłopaka za rękę i ruszyliśmy do sali. Leon przesiadł się do innej ławki, aby być bliżej mnie. Chciał usiąść ze mną, ale Francesca się uparła i kazała mi nie zmieniać miejsca. Dlatego też chłopak usiadł za mną razem z Diego. W końcu to jego najlepszy przyjaciel. Tak samo jak Federico.
- Fran, miałaś rację. - powiedziałam wyciągając książki z plecaka.
Zrobiła pytająco minę.
- Trzeba było pogadać najpierw z Leonem, a nie od razu go osądzać. Przepraszam... - wyjaśniłam trochę smutnie.
- Czyli ty i Leon... - przerwała czekając na dokończenie.
- Jesteśmy razem.
Przyjaciółka pisnęła radośnie i przytuliła mnie.
- Opowiadaj. Jak, gdzie i kiedy? Ze sczegółami, chce wszystko wiedzieć. -wykrzyknęła.
Poczułam stojącą nad nami czyjąś szczupłą sylwetkę. Przełknęłam ślinę. Powoli odsunęłam się od Francesci. Wyprostowałam się i spojrzałam w górę. Pani Beer. Jej czarne oczy patrzyły tylko na mnie. Mina towarzysząca krzaczastym brwiom nie wróżyła nic dobrego. Czułam jak się czerwienię.
- A co to za pogaduszki? Violetta wstań, proszę. - powiedziała ostrym tonem.
- Ale to ona zaczęła. - próbowałam się obronić.
Francesca szturchnęła mnie łokciem w ramię. Odwróciłam się w jej stronę. Patrzyła na mnie morderczym wzrokiem.
- Nawet nie próbuj Castillo. - syknęła. 
Przekrecilam oczami. Nie pewnie podniosłam się z krzesła. Czułam, że jestem w zasięgu wzroku wszystkich w klasie. Zaczerwienilam się. Podeszłam do biurka nauczycielki. Kobieta założyła na nos okulary i spojrzała do mojego zeszytu, który jak zawsze był zadbany i dobrze prowadzony. Zaczęła zadawać mi pytania. Przechodziła z łatwiejszych na coraz trudniejsze, na które ciężko znajdowałam odpowiedź. W pewnym momencie zamilkłam. Nic nie mogłam z siebie wydusić, bo gdybym już coś powiedziała, to wybuchłabym płaczem. Popatrzyłam błagalnie na resztę  uczniów. Każdy wertował po swoich notatkach próbując mi pomóc. W końcu Leon uśmiechnął się do mnie i powoli zaczął ruszać ustami przekazując mi informacje. To co zrozumiałam, powiedziałam. Wróciłam do ławki z przyzwoitą oceną. Przez następne minuty lekcji do nikogo się nie odzywałam. Nie chciałam ponownie podpaść nauczycielce.
- Zaśpiewasz mi coś? - zapytał odprowadzając mnie pod klasę.
- Ale ja nie wiem co. Po za tym ja nie potrafię. - zmieszałam się.
- Słyszałem cię na dworze podczas wesela. Powtórzmy to. - uśmiechnął się.
- Tutaj?
Zaczerwienilam się, gdy przytaknął. Zaprowadził mnie do kąta. Strasznie się wstydzę. Nie jestem przyzwyczajona do publicznego śpiewania. Przez moje ciało wtedy przechodzą nieprzyjemne dreszcze, a ręce robią się lodowate. Chwycił je i posłał mi przyjemny uśmiech. Zaczął śpiewać początek Te Esperare. Na refrenie dołączyłam do niego i zamknęłam oczy wczuwajac się w piosenkę. W pewnym momencie Leon ucichł, ale ja dalej śpiewałam.
- Masz za piękny głos, żeby go marnować. - powiedział. - Nie myślałaś o Studio?
- Nie, to nie możliwe. Przepraszam, ale muszę lecieć do Francesci. Umówiłam się się z nią przy sklepiku.
Dałam mu buziaka w policzek i zbiegłam po schodach. Pożyczyłam przyjaciółce pieniądze i kupiłyśmy sobie po batonie. Gdy postanowiłyśmy wrócić do klasy zobaczyłam kilka metrów dalej Leona. Stał i na mnie czekał. Odwróciłam się, aby spojrzeć na Francescę, ale gdy mój wzrok ponownie wrócił do chłopaka podbiegłam do niego Ludmiła. Skakała przy nim śmiejąc się jak idiotka. Popatrzyła na mnie i pocałowała Leona w policzek.
- Biedna Violetta, nieszczęśliwie zakochana. Bo my jesteśmy razem, prawda misiu? - odrzekła radośnie.
- Nie? Jestem z Violettą. - odpowiedział odpychając ją od siebie. Podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Co? Jak to? Czemu dowiedziałam się o tym jako ostatnia?! Zawsze wszystko wiedziałam pierwsza! - krzyczała. 
Uśmiechnęłam się. W końcu Ludmiła pożałowała za swój charakterek. 

- Idziemy? - zapytał.
Przytaknęłam, złapałam jego rękę i wyszłam ze szkoły. Szliśmy w ciszy. W sumie nie było o czym rozmawiać. Stanęliśmy pod moim domem. 
- No to do jutra, Vilu. - przytulił mnie i odszedł.
Uśmiechnęłam się i weszłam do domu. Za nim zamknęłam drzwi Popatrzyłam jeszcze na idącego chłopaka. Nagle naskoczyła na niego jakaś szatynka. Kto to? Przyjrzałem się dokładnie i stwierdziłam, że jest to Lucy...
~.~

Heyo misie! Rozdział miał być w niedzielę, a jest w środę :( Przepraszam :(
Rozdział... Nic tu się takiego nie dzieje. Na akcję jeszcze trochę :/ 

I TAK, DRUGA NIESPODZIANKA JUŻ NIEDŁUGO! POTWIERDZONE :D

Wyczekujcie na niespodziankę i na następny rodział ^^
Kocham ♡
Niunia

18.10.2015

20 000!!!

Ok. 3 miesiące temu na blogu wybiła mi ta wspaniała dziesiąteczka. Z każdym dniem patrzyłam jak te cyferki rosną i rosną, aż pewnego nudnego, szkolnego dnia, gdy na przerwie włączam telefon... Wciskam bloggera i ukazuje mi się niezwykła liczba: 20 000!!! Powiększam sobie ekran. Myślę: "oślepłam chyba".
Po prostu nie mogłam w to uwierzyć. To niewyobrażalna liczba w moim mózgu. NIGDY się tego nie spodziewałam, a jednak :o.
Ja nie jestem pisarką. Jestem zwykłą trzynastoletnią dziewczyną, która pewnego słonecznego, wakacyjnego dnia pomyślała, że te opowiadania, które trzyma w zeszyciku przeleje na bloggera i pokaże światu. I tak oto jestem! Może nie jest to coś, co zachwyca, ale dzięki waszej obecności i komentarzem wiem, że lubicie to co piszę :) I daje mi to takiego kopa w dupe... :P
Chciałam Wam z całego serduszka podziękować za te wyświetlenia ♡♡♡ Bo naprawdę. 10 000 w 3 miesiące to rekord na tym blogu :o
DZIĘKUJĘ KOCHANI♡♡♡ JESTEŚCIE NAJLEPSI! ♡♡♡
Z okazji tylu cyferek mam dla Wa dwie niespodzianki - bo 2 na początku wyświetleń :P
Z czego nie wiem, czy ta jedna wypali xD
Dam na razie pierwszą :)
1. Chciałam zorganizować konkurs :D
Myślałam nad tym, co wcześniej nie wypalił :c Ale może ktoś by chciał? :)
Napiszcie, proszę. Konkurs na wiedzę o Tini :)
W skrócie: Jest ok. 20 pytań z odpowiedziami a, b, c i d z czego tylko jedna jest poprawna ;)
Lub
Konkurs na One Shota.
Co wy na to? Chcielibyście wziąć udział w którymś konkursie? W którym? Jakie chcielibyście nagrody?
Jeszcze raz dziękujęJesteście wspaniali ♡ Najukochańsi czytelnicy na calutkim świecie Kocham Was bardzo mocno ! ;*


Termin rozdziału się przedłuży.
Bardzo przepraszam :(