14.04.2017

Rozdział 037 - To ty się zmieniłaś.


14 lipca 2015r. (wtorek)

Znalezione obrazy dla zapytania Violetta rozmawia przez telefon gif

Rozdział dedykuję Alexis Blanco ❤

Violetta
Tydzień później, rano po śniadaniu jeszcze sprawdziłam dokładnie, czy wszystko spakowałam i, gdy byłam gotowa, wyszłam z hotelu. Podałam kierowcy swoją walizkę i wsiadłam do autokaru. Gdzieś tak pod koniec siedział Diego z wolnym miejscem obok siebie. Zapewne czekał na mnie. Uśmiechnęłam się, gdy mnie spostrzegł. Usiadłam obok niego i mocno się w niego wtuliłam.
- Cześć, skarbie. - wyszeptał.
- Hej. - odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy. Posłał mi ciepły uśmiech i wbił się namiętnie w moje usta.
- Ooo, gołąbeczki. - skomentowała Ludmiła przechodząc między fotelami.
Zarumieniłam się.
- Jakie masz różowe policzki. - zaśmiał się Diego dotykając ich palcami.
Zmarszczyłam brwi.
Parsknął śmiechem i dał mi krótkiego buziaka.
- Dobrze dzieciaki! Siadajcie na swoje miejsca. Podczas jazdy nie wstajemy. Później, gdy będziemy lecieć samolotem, trzymamy się razem. - krzyknął opiekun. Zaraz potem wyjechaliśmy.
W domu byliśmy ok. 17. Z lotniska odebrał mnie i Federico tata. Pobiegłam do niego i mocno go przytuliłam. Czuję, że od śmierci mamy jestem z nim bardzo związana. Polepszyły się nasze kontakty. Myślę, że to dlatego, że tata wie, że zarówno ja, jak i mój brat potrzebujemy mamy i stara się być i mamą, i tatą. Bardzo się stara to w nim doceniam. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu. To tak ok. 30 km.
- Jak było? Opowiadajcie. - tata spojrzał do lusterka, aby mnie zobaczyć, bo siedziałam z tyłu.
- Było super! Nagraliśmy własną piosenkę, nauczyliśmy się układu tanecznego, a później nagraliśmy teledysk na ogromnym stadionie! To było niesamowite, tato. Czułam się jak piosenkarka. Chciałabym kiedyś osiągnąć taki sukces. Wiesz tato, jaka tam była piękna pogoda? Niby w Buenos Aires też świeci codziennie słońce, ale tam jest taki inny klimat, inne powietrze. Kocham to miejsce. - opowiadałam zachwycona.
Tata się zaśmiał.
- Właśnie widzę, że tacy jacyś bardziej opaleni wróciliście. W takim razie cieszę się, że pieniądze na obóz nie zostały wyrzucone do śmieci. A poznaliście jakieś nowe osoby? - zapytał.
- Tak, było wiele ludzi ze Studia. Niektórzy dopiero będą zdawać do niego, tak jak Violetta, ale raczej większość znałem. Fajna ekipa była i cieszę się na myśl, że może jeszcze zobaczymy się w przyszłym roku w Studio. - powiedział.
- No to super. - uśmiechnął się tata patrząc na drogę.
- A tak w ogóle to wiesz, że Vilu ma nowego chłopaka? - zaczął Fede.
Kopnęłam nogą w fotel brata. Ten zaśmiał się, a tata tego nie zauważył.
- Tak? - ponownie spojrzał na mnie w lusterko. - Kto?
- Diego. - odpowiedziałam zawstydzona.
- Diego? Ten co ostatnio był u nas i robiliście razem pizzę, tak? - pytał.
- Tak. - skinęłam głową.
- Szybka jest. Niedawno z Leonem zerwała i teraz znalazła nowego. - zaśmiał się Fede.
Ewidentnie chciał mi podokuczać.
- Diego potrafił mi pomóc i pocieszyć, kiedy było mi naprawdę źle. Pomógł mi zapomnieć o Leonie, o osobie, która mnie skrzywdziła. To nie było takie łatwe, a jednak udało mu się. Kocham go. Proszę, uszanujcie to. To moja decyzja. - mówiłam smutniejąc.
- Dobrze, spokojnie córeczko. Wszystko rozumiem. Mam tylko nadzieję, że nie skrzywdzi cię tak, jak Leon. Przyjdzie jeszcze kiedyś do nas Diego? -
- Na pewno. -  zapewniłam.

Tata zaparkował samochód pod domem i wysiadł.
- Wyjmijcie torby z bagażnika. - powiedział.
Wziął moją większą walizkę i poszedł z nią do domu. Podeszłam do bagażnika, tak jak Federico.
- Dzięki. - rzuciłam oschle wyjmując swoją mniejszą walizkę.
- Gdyby nie ja, to byś w ogóle mu o tym nie powiedziała. - odparł.
- Powiedziałabym.
- Znam cię, zbyt bardzo się wstydzisz.
- Chciałam mu to powiedzieć sama, okey? Nie musiałeś za mnie mówić, dałabym sobie sama radę. - odeszłam kierując się do drzwi wejściowych.
Przywitałam się z ciocią, a później zjedliśmy wspólną kolację. Po posiłku poszłam do swojego pokoju i mimo, że byłam wykończona podróżą, wzięłam się za rozpakowywać je walizek. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam.
Do pokoju wszedł Federico. Spojrzałam na niego i powróciłam do poprzedniej czynności.
Kątem oka widziałam, że usiadł na łóżku. W pokoju słychać było jedynie odgłos szurającej po podłodze walizki. Nie wiedziałam, po co przyszedł.
- Przepraszam. - powiedział w końcu.
Nie podniosłam głowy.
- Serio, przepraszam. - powtórzył.
Spojrzałam się na niego.
- Nie powinienem mówić. Zrobiłem błąd, bo to jednak twoja sprawa. Przepraszam. - dał mi buziaka w policzek.
- Okey, stało się, trudno. Przynajmniej mam to już za sobą. - usiadłam na łóżku obok brata.
- Powiedz mi, dlaczego na obozie zadawałeś się z Leonem? - zapytałam.
- Posłuchaj. - włożył twarz w dłonie i po chwili na mnie spojrzał. - Leon jest moim przyjacielem, a to, że wy macie ze sobą jakiś konflikt, nie znaczy, że ja mam przestać się z nim przyjaźnić. To nie moja sprawa. - powiedział stanowczo.
- Słucham? Nie twoja sprawa? Czyli nie liczy się to, że twój rzekomy przyjaciel skrzywdził twoją siostrę, tak? - podniosłam głos.
- Mam wrażenie, że on wcale tak nie myślał i nic takiego nie powiedział.
- Czemu go tak bronisz? To dupek! Uwierz w końcu, że zrobił to. To przez niego płakałam całe noce! - krzyczałam.
- Violetta, ja nie zakończę naszej znajomości i nie możesz mi tego zabronić.
- Wiesz co? Chciałam, żebyś mnie wsparł, pomógł mi. Jedyne co robisz to we wszystkim utrudniasz. Zmieniłeś się, zostaw mnie samą. - powiedziałam wkurzona.
- To ty się zmieniłaś. - wstał i wyszedł.
Zatkało mnie. Nie rozumiem, co się dzieje. Teraz tak każdy po kolei będzie się ode mnie odsuwać? Nawet własny brat, z którym byłam tak blisko? Wszystko zaczęło się walić, znowu. Przecież kiedyś byłam nękana, teraz mam wrażenie, że to powraca. Boję się, nie chcę znowu tego przeżywać.
Spojrzałam smutnym wzrokiem na nierozpakowaną do końca walizkę i uznałam, że rozpakowywanie dokończę jutro. Było mi cholernie przykro. Wzięłam do ręki telefon i weszłam w kontakty, chcąc zadzwonić do Diego. Zawahałam się, jeszcze nigdy nie rozmawiałam z nim przez telefon. W końcu wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Już się stęskniłaś? - zaśmiał się.
Zaśmiałam się pod nosem.
- Dzwonię, bo chciałam porozmawiać.
- Coś się stało? - zapytał poważnym głosem.
- Nie wiem. Można tak powiedzieć. - odpowiedziałam.
- W takim razie, mów.
- Pokłóciłam się dzisiaj z bratem.
- O co?
- Zaczął mi wmawiać, że Leon nic złego nie zrobił, wywnioskowałam, że kłamałeś z tym.
Po drugiej stronie słuchawki nastała cisza.
- Diego? Jesteś tam?
- Tak, tak, sorry. Przerywało, już jestem. Uwierz mi, przecież bym cię nie okłamał. Pomyśl, po co miałbym to zrobić? To byłoby bez sensu. Możesz mi zaufać. Nie zmyśliłem sobie tego. - tłumaczył.
Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję. - powiedziałam.
- Wierzysz mi? - upewnił się.
- Tak, Diego. Wierzę ci. - zapewniłam go.
- Nie bądź taka smutna. Włącz kamerkę, zagram ci coś. - poprosił.
- Okey. - zrobiłam to, co chciał.
Mimowolnie uśmiechnęłam się, gdy go zobaczyłam. Siedział na łóżku z gitarą i patrzył się na mnie. Zaczął grać. Przymknęłam na chwilę oczy. Ta melodia bardzo mnie uspokoiła.
- Jakie to jest piękne! - skomentowałam, gdy skończył.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
- Zagrasz to, jak będziesz zdawać do Studia? - zapytałam.
- Chyba tak. - odpowiedział.
- Dziękuję, Diego, że poświęciłeś mi chwilkę. Pójdę już spać, jestem zmęczona. - wymamrotałam.
- Jasne. Przyjdziesz jutro do mnie?
- Bardzo chętnie, napisz mi jutro o której. Pa, kochanie. - wysłałam mu buziaka.
- Dobranoc, skarbie. Kocham cię. - szepnął.
- Ja ciebie też. - wyłączyłam się.
Westchnęłam i poszłam się myć.

I jest kolejny rozdział! Raczej nie dzieje się w nim dużo i długi to on też nie jest, ale jest! Mam nadzieję, że się cieszycie i, że się podobało! Koniecznie zostawcie swoją opinię w komentarzu!
Dziękuję, że jesteście, kocham Was ❤ 

Rozdział zadedykowałam Julci, bo żałuję, że nie zobaczyłyśmy się jeszcze po koncercie, ale mega cieszę się, że mogłam Cię poznać przed koncertem i gdyby nie ochroniarz, który kazał nam już siadać na miejsca, porozmawiałabym jeszcze z tobą ♡