22.07.2017

Rozdział 039 - A Leon będzie?

16 lipca 2015r. (czwartek)



Violetta
Promyki słońca przedostały się przez firanki, które lekko powiewały przez wiatr z otwartego okna, do mojego pokoju. Spojrzałam na godzinę w telefonie - 9:00. Stwierdziłam, że pora wstawać. Nie ma co marnować dnia. Usiadłam i rozciągnęłam się. Przetarłam dłońmi oczy i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy wybrałam ubrania i  pokierowałam się w stronę łazienki. W tym samym czasie ze swojego pokoju wychodził Federico. Spojrzałam się na niego.
Podobny obraz- Cześć, braciszku. - uśmiechnęłam się łobuzersko i szybko pobiegłam do łazienki, czując, że Fede biegnie za mną.
Wbiegłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi na klucz.
- Hej, wpuść mnie! - krzyczał, waląc pięściami w drzwi.
- Byłam pierwsza! - zaśmiałam się.
Związałam włosy w niechlujnego koka. Umyłam twarz i wyszczotkowałam zęby. Następnie zaczęłam się malować, ale zrobiłam bardzo delikatny makijaż. Nie chcę męczyć twarzy tysiącami kosmetyków. Nie dzisiaj. Po skończeniu, rozpuściłam koka, rozczesałam włosy i podkręciłam je lokówką, aby wyszły lekkie fale. Na koniec ubrałam przyszykowane ciuchy, czyli pudrowo różowa koszula i krótkie, białe spodenki. Na koniec spryskałam szyję perfumami i wyszłam z pomieszczenia.
- Fede! Wolna łazienka! - krzyknęłam.
- Nareszcie. - usłyszałam z jego pokoju.
Uśmiechnęłam się do siebie i zeszłam do kuchni. Przywitałam się z tatą i ciocią, a następie pomogłam przyrządzić śniadanie. Razem z ciocią zrobiłyśmy omlety. Akurat kiedy stawiałam talerz z jedzeniem przyszedł mój brat. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Muszę już zacząć pisać piosenkę, bo nie chcę na ostatnią chwilę. - odezwałam się.
- Masz rację, dzisiaj weźmiemy się do pracy. - odpowiedziała Angie. - Przyszykuj po śniadaniu kartkę i długopis. Zajmiemy się pisaniem tekstu, a dopiero potem melodii. Wystarczy jedna zwrotka i refren.
- Trochę mnie to zastanawia, dlaczego sami mamy napisać piosenkę skoro szkoła jest po to, żeby się tego nauczyć. Niektórzy jeszcze tego nie potrafią. - zauważyłam.
- Nauczyciele chcą tylko zobaczyć, jak sobie dacie radę, ale nie biorą tego bardzo pod ocenę. Najbardziej musisz skupić się na głosie.
Przytaknęłam.
- A to nie będzie trochę nie fair wobec innych, że będziesz mnie oceniać, jako ciocia podczas występu? - zapytałam, biorąc gryza omleta.
- Nie będę mogła być w jury przy twoim występie, będę mogła jedynie patrzeć, ale nie będę oceniać. - wyjaśniła.
- Angie, boję się. Boję się, że się nie dostanę i będę musiała zostać w tej chorej szkole. Ja naprawdę chciałabym chodzić do Studia, to moje marzenie. Co jeśli mi się nie uda? - wymamrotałam, bawiąc się widelcem w talerzu.
- Kochana, poradzisz sobie. Będziemy dużo ćwiczyć. Musisz w siebie uwierzyć. - mówiła pokrzepiającym głosem.
- Dzięki, Angie. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma opcji, żebyś się nie dostała. - zaśmiał się tata.

- Fede zmywa naczynia - odezwał się tata po śniadaniu.
- Co?! - krzyknął. - Niby dlaczego?
- Niby dlatego, ze twoja siostra robiła dzisiaj śniadanie. - odpowiedział i poszedł do swojego gabinetu.
Westchnął i zabrał się do roboty. Ja natomiast za poleceniem cioci wzięłam kawałek papieru i długopis. Zeszłam do salonu, oznajmiając Angie, że jestem już gotowa. Usiadłyśmy razem przy pianinie.
- Musimy zastanowić się najpierw nad tekstem, ale myślę, że na początek wymyślimy coś łatwego. Nie mogę za ciebie pisać o twoich uczuciach. Czujesz na pewno smutek po rozstaniu z Leonem, masz złamane serce.
- Kocham Diego, Leon nie ma już żadnego znaczenia. - przerwałam.
- Tak, czy inaczej, nie mogę za ciebie pisać o twoich odczuciach na temat miłości. Myślę, że najlepiej będzie wymyślić coś o marzeniach, o tym, co nas otacza.
Skinęłam głową.
Podczas, gdy ciocia bazgrała coś na kartce, ja zaczęłam nucić nieznaną mi melodię.
- To jest dobre! - krzyknęła klaszcząc w dłonie. - Zanuć to jeszcze raz.
Zamknęłam oczy, starając sobie przypomnieć melodię. Robiłam to nieświadomie. Zaśpiewałam jeszcze raz.
- Mam kawałek tekstu do tego! Zobacz. - powiedziała zapisując tekst na kartce.

Obie wymyślałyśmy ciągle coś nowego i tak po kilku godzinach udało nam się napisać zwrotkę.
- Na dzisiaj koniec. Nasze umysły muszą odpocząć, żeby za kilka dni znowu wymyślić jeszcze lepszy tekst. - powiedziała, przybijając mi piątkę. - Tylko nagraj teraz ten kawałek na dyktafon, żebyśmy nie zapomniały melodii!
Wyciągnęłam telefon, włączyłam aplikację do nagrywania głosu i zaczęłam śpiewać. Kiedy skończyłam zobaczyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od Diego.
- Dzięki, Angie. - dałam jej buziaka, wzięłam ze sobą kartkę i poszłam do swojego pokoju.
Schowałam notatki do szuflady i usiadłam na łóżku, wybierając numer chłopaka.

- No w końcu! - odezwał się.
- Coś się stało? Miałam wyciszony telefon.
- Nie, po prostu chciałem się zapytać, czy chciałabyś pojechać ze mną nad jezioro na kilka dni. - zaproponował.
- Tak, czemu nie. - zgodziłam się.
- Moja babcia ma tam domek. Moglibyśmy kąpać się w jeziorze, rozpalać ognisko labo jeździć na wycieczki rowerowe. Tak na chwilę odciąć się od rzeczywistości. - mówił.
- Jasne, świetny pomysł. A kiedy? - zapytałam.
- No myślę, że gdzieś tak pod koniec lipca na pięć dni. - odpowiedział.
- Super, zapytam się tylko taty i do ciebie napiszę, ok?
- Ok.

Rozłączyłam się i zbiegłam na dół do gabinetu taty. Zapukałam i weszłam. Rozmawiał właśnie przez telefon. Usiadłam na fotelu przy burku.
- Przepraszam, za chwilę oddzwonię - powiedział do słuchawki. - Coś się stało, Violetto?
- Nie, wszystko ok. Chciałabym się zapytać, czy mogę pojechać na kilka dni z Diego nad jezioro?
Zrobiłam pytającą minę, gdy tata nie odpowiadał.
- Nie, nie Violetto.
Zamurowało mnie. Oczekiwałam innej odpowiedzi, ale w co ja wierzyłam. Zawsze tak jest. To, że pozwolił mi zapisać się do Studia to już cud, ale to po części dzięki mamie.
- Dlaczego?
- Bo jesteś jeszcze za mała.
- Za mała? Mam piętnaście lat, tato! - upomniałam go.
- Skąd mam wiedzieć, co będziecie tam razem robić, kiedy będziecie sami? - zapytał poważnym tonem, spoglądając w ekran monitora.
- Naprawdę? Przecież wiesz, że nie jestem taka. - westchnęłam.
- Powiedziałem już. Nie jedziesz.
- Dzięki - odpowiedziałam oschle i wyszłam z pomieszczenia.
Wróciłam do pokoju i napisałam do Diego:


Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać YouTuba. Podczas obozu nie oglądałam żadnych filmików, dlatego teraz chcę nadrobić zaległości. Po około pół godzinie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i zeszłam na dół. Angie zdążyła już wpuścić Diego do środka. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Hej. - powiedziałam słodkim głosem.
- Cześć, kochanie. - pocałował mnie w czubek głowy.
Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- Diego, pogadaj z  moim tatą, bo ja nie umiem już z nim rozmawiać. Nie chcę się kłócić, a z drugiej strony denerwuje mnie to już, że wszystko o co pytam jest na nie. Na nic mi nie pozwala. Traktuje mnie jak małe dziecko. Nie jestem dorosła, ale przecież umiem o siebie zadbać i jestem odpowiedzialna. - mówiłam załamana.
- Porozmawiam z nim, nie martw się. - przejechał dłonią po moim ramieniu.
Uśmiechnęłam się.
- Teraz? - zapytałam.
- Możemy teraz. To chodź ze mną. - wstał.
Zaprowadziłam go do pomieszczenia, w którym pracuje mój ojciec i usiedliśmy na fotelach na przeciwko taty.
- Dzień dobry, panie Castillo. - uścisnęli sobie dłonie.
- Witaj, Diego. Jeśli chodzi o ten wyjazd to nie, nie zgadzam się. - powiedział stanowczo.
Ale proszę mnie posłuchać. - zaczął Diego. - To tylko kilka dni. Moja babcia ma domek przy tym jeziorze i tam byśmy spali. Babcia się nami zaopiekuje. To jest piękne miejsce, gdzie można dobrze wypocząć. Jezioro, rowery, spacery, ognisko. Nie ma przecież w tym nic złego. A zapewniam pana, że pańskiej córce nie stanie się krzywda. - mówił spokojnie.
- A jak coś się stanie babci to zostaniecie tam sami. - dopatrzył się tata.
- Babcia ma sześćdziesiąt lat i jest bardzo aktywną osobą. Trzyma się bardzo dobrze. - odpowiedział.
- Nie chciałbym, żeby Violetta wróciła z kolejnym członkiem rodziny. - spojrzał się na mnie.
- Tato! - upomniałam go.
Diego zaśmiał się pod nosem.
- Proszę mi wierzyć, nic takiego się nie wydarzy.
- Dobrze, powalam wam.
Pisnęłam radośnie rzucając się na tatę.
- Ale jeśli wydarzy się coś, co miało nie mieć miejsca, nigdy więcej cię nigdzie nie puszczę. - dokończył.
- Dziękuję tato!! - wykrzyczałam.
Zaśmiał się.
Podbiegłam do Diego i mocno go przytuliłam.
- Dziękuję, panie Germanie. - uśmiechnął się.
Pociągnęłam go za rękę do salonu i rzuciłam mu się w ramiona.
- Dziękuję ci bardzo! Nie wiem jak ty to zrobiłeś, ale zgodził się! - śmiałam się.
Zaczęliśmy się kiwać, tuląc się.
- Tak się cieszę. - mówiłam radośnie.
- Ja też. - śmiał się z mojej reakcji.
- W ogóle napisałam dzisiaj kawałek piosenki na przesłuchania do Studia. Chcesz ocenić?
- Jasne - usiadł na stołku przy pianinie. Stanęłam obok niego i zaczęłam śpiewać. Oczywiście bez instrumentów.

Hay algo que tal vez deba decirte
Es algo que te hace muy, muy bien
Se siente tan real,
esta en tu mente
Y dime si eres quien
yu qieres ser.

- I jak? - zapytałam, siadając mu na kolanach.
- Ślicznie. Naprawdę, masz piękny głos. - powiedział.
- Dziękuję. To jeszcze nie jest skończone. Jeszcze dużo pracy.
Zbliżył się i pocałował mnie. Oddałam pocałunek wtapiając dłonie w jego włosy.
- Pójdę już. - powiedział, kiedy się od siebie odsunęliśmy.
Wstałam i dałam mu pożegnalnego buziaka.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, opierając się o drzwi.

Kiedy wyszedł wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam czytać książkę. Nie zajęło mi to długo, bo chwilę później przyszedł do mnie mój brat. Spojrzałam na niego znad książki.
- Wyprawiam za tydzień urodziny u nas w domu. Tak tylko przyszedłem cię poinformować. Tak, jesteś zaproszona. - zaśmiał się.
- A Leon będzie? - zapytałam.
- Nie zabronisz mi go zaprosić.
- Nic takiego nie powiedziałam. Zapraszaj sobie, kogo chcesz. Ale proszę, może przyjść też Diego?
- Okej, może przyjść. - odpowiedział.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się.
- A tak w ogóle to chodź na obiad. - wspomniał, wychodząc z pokoju.
No to sobie poczytałam... Zeszłam do kuchni i zjadłam z rodziną posiłek.

Wieczorem, jak zwykle po kąpieli leżałam w łóżku i przeglądałam telefon. Natrafiłam się na moje wiadomości z Leonem. Nie wiem, czemu w nie weszłam, ale to nie był dobry pomysł. Wszystkie wspomnienia wróciły. Nie umiem nad sobą panować. Bronię się przed wszystkimi nogami i rękoma, że nic do Leona nie czuję, a jak tylko sobie przypomnę coś z nim związanego, od razu łamie mi się serce. Czy chciałabym do niego wrócić? Może... Ale on nie chce i oszukiwał mnie przez cały czas. Nie dam się sobą manipulować.




Dzień dobry, dobry wieczór, gdziekolwiek jesteście! :D Ha! Nie spodziewaliście się, że tak szybko tu wrócę z kolejnym rozdziałem, co? :D Ja też nie haha :D Mam taki napad weny, że aż jestem zszokowana. Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba i przepraszam za wszelkie błędy, ale no nie sprawdzałam :P Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze pod poprzednim postem ❤ Mocno mnie motywują ♡ Zauważyłam, że bardzo się niecierpliwicie i chcecie Leona haha :D Ale co mam poradzić skoro Violetta nie chce się z nim spotykać, no przecież co ja będę się wtrącać w jej sprawy :D :P 
Ale zdradzę Wam, ze w kolejnym rozdziale będzie się działo i aż sama nie mogę się doczekać. Nosi mnie, jak o tym myślę aww haha :DD 
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale, kochani! Mam nadzieję, że szybko się pojawi :P

Kocham,
Niunia 💜

17.07.2017

Rozdział 038 - Jesteś takim bad boyem

15 lipca 2015r. (środa)



Violetta

- Violu! - zawołał mnie tata - idź proszę odebrać moje buty od szewca.
Kiwnęłam głową. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Bez problemu trafiłam w określone miejsce. Znałam wszystkie uliczki Buenos Aires na pamięć. To moje miasto. Uwielbiam je. Jest piękne. Szewc od razu mnie rozpoznał i był pełen podziwu, jak bardzo urosłam. W końcu ostatni raz widział mnie, gdy miałam dziesięć lat. Rzadko tu bywam. Zapakowałam buty do reklamówki, podziękowałam i wyszłam. W drodze do domu zaszłam do kiosku kupić sobie gumy do żucia. Gdy szłam już wracałam, spostrzegłam kogoś znajomego za ulicą. Podeszłam nieco bliżej. Wtedy zobaczyłam, że to Leon. Całował się z jakąś dziewczyną, której nigdy wcześniej nie widziałam. Przełknęłam ślinę. Nie mogłam na to patrzeć. Łzy napłynęły mi do oczu. Znalazł sobie już dziewczynę. Widocznie Diego miał rację i Leon naprawdę jest takim chamem. Nie kochał mnie i szybko znalazł sobie kogoś zamiast mnie. A co jeśli kręcił z nią już wcześniej, kiedy jeszcze byliśmy w związku? Te wszystkie myśli jeszcze bardziej łamały mi serce. Nie mogłam wytrzymać. Łzy ściekały po moich policzkach, jak wodospad. Najprawdopodobniej byłam już cała czerwona. Czułam się oszukana i zraniona. Zaczęłam biec w stronę domu.
- Violetta! - usłyszałam za sobą. - Violetta, to nie tak!
- Daj spokój, przecież już z nią skończyłeś. Nie jest ciebie warta. Zabaw się. Korzystaj z życia, tygrysku. - słyszałam dziewczęcy głos.
Biegłam roztrzęsiona. 'Nie jest ciebie warta, już z nią skończyłeś, daj spokój, zabaw się' szumiało mi w głowie.
- Violetta!

Zerwałam się. Oddychałam nierównomiernie. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na godzinę - 4:30. To wszystko to był tylko sen. Przyłożyłam rękę do czoła, a następnie odgarnęłam włosy uspokajając oddech. Zapaliłam lampkę, która stała na stoliku nocnym. Wzięłam łyka wody i zgasiłam światełko. Położyłam się. Nie rozumiałam, dlaczego on mi się śnił. Przecież już nie jesteśmy razem. Przecież jestem z Diego i to on teraz okazuje mi miłość i wsparcie. Nie chcę, naprawdę nie chcę mieć już nic wspólnego z Leonem. Czuję się z tym strasznie, że mimo, że jestem dziewczyną Diego to wciąż mam myśli o byłym. Jak dobrze, że ludzie nie mają takiej mocy, jak wnikanie w czyjeś myśli, bo wtedy miałabym u Diego przerąbane. Chociaż, chciałabym wiedzieć, co niektórzy mają w tych swoich głowach.
Czy byłabym zazdrosna, gdybym naprawdę zobaczyła ten pocałunek Leona z tą dziewczyną? Nie wiem, już sama nie wiem. Codziennie z tym walczę, ale Leon zmienił mnie i bardzo na mnie wpłynął. Co ja mówię! Bawił się mną. Specjalnie to robił, żeby mnie później wykorzystać. Nie umiem sobie z tym poradzić i wiem, że nikt mi nie może pomóc.

Rano, po nieprzespanej nocy wstałam, ogarnęłam się w łazience i zjadłam śniadanie. Od razu dostałam wiadomość od Diego.

Diego: Hej, księżniczko ❤
Ja: Hejka miś xx
Diego: To kiedy chcesz przyjść?
Ja: Mogę nawet teraz ♡
Diego: To przyjdę po ciebie.
Ja: Czekam x

To miłe, że chce po mnie przyjść. Wzięłam z pokoju książkę, usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać podczas, gdy w tle leciała spokojna muzyka. Zrobiłam sobie wcześniej lemoniadę i teraz ją też piłam. Wakacje, kocham je. Człowiek wtedy odpoczywa i może robić co mu się żywnie podoba. Ja kocham leniuchować i spotykać się z przyjaciółmi. A najlepiej wyjść z kimś na plażę. Opalać się i pływać w ciepłej wodzie. Wakacje to czas, kiedy nie musisz martwić się kartkówkami i sprawdzianami i nie przeżywasz codziennego stresu. Wakacje to czas przemyśleń i zmian. Wakacje to dobry moment na odnalezienie nowych pasji i spróbowanie nowych rzeczy. Wakacje to czas, który poświęcasz sobie, rodzinie i przyjaciołom. Wakacje to po prostu wolność i beztroskie życie.
W to lato muszę zacząć poważnie myśleć o Studio. Byłam już na obozie, który jeszcze bardziej zachęcił mnie do tej szkoły. Muszę napisać piosenkę i oczywiście nauczyć się jej śpiewać. Na ulotce nie było nic napisane o podkładzie, więc może zapytam się Fede i zagra za gitarze, gdy będę śpiewać. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Odłożyłam książkę i wyłączyłam radio. Otworzyłam drzwi i, gdy za nimi zobaczyłam Diego, od razu wskoczyłam mu w ramiona. Zaśmiał się.
- Cześć. - pocałował mnie w policzek.
- Hej. - uśmiechnęłam się.
- To co, idziemy? - zapytał
Skinęłam głową. Złapał mnie za rękę, splatając nasze palce. Spojrzałam na nasze złączone dłonie, po czym wzrokiem przeszłam na jego śliczne, piwne oczy i uśmiechnęłam się.
- To gdzie idziemy? Kawiarenka? - proponował.
- Tak, z chęcią bym się czegoś napiła. - odpowiedziałam.
Kawiarnia nie jest daleko od mojego domu. Praktycznie wszystko mam blisko.
Wnętrze było w kolorach kawy, czarnej lub z mlekiem. Wystrój był bardzo spokojny, odprężający, a w całym pomieszczeniu pachniało kawą. To jest zdecydowanie mój ulubiony zapach. No dobra, jeszcze perfumy Leona. Znowu, znowu pojawia się w mojej głowie. Ale fakt, te perfumy były jedyne w swoim rodzaju. Zajęliśmy stolik w kącie. Usiedliśmy na przeciwko siebie i otworzyliśmy menu. Wybrałam mrożoną kawę ze względu na dzisiejszy upał i kawałek czekoladowego ciasta. Aż ślinka cieknie. Podczas czekania na zamówienie patrzyliśmy się sobie w oczy, nic nie mówiąc. Położył rękę na stoliku i uśmiechnął się. Włożyłam swoją małą dłoń w jego i oddałam uśmiech. Delikatnie ją zacisnął.
- Kocham cię, Vilu. - wyznał.
- Ja ciebie też. - przesłałam mu buziaka w powietrzu, na co się zaśmiał.
- Jesteś taka śliczna. - powiedział odgarniając kosmyk moich włosów z twarzy.
- Przestań, bo będę wyglądać jak burak. - spuściłam na chwilkę głowę.
- Słodki buraczek. - podniósł mój podbródek. - Cieszę się, że mi zaufałaś.
- Dobrze zrobiłeś, mówiąc prawdę. Okrutną prawdę, ale tak to żyłabym w jeszcze gorszym kłamstwie, myśląc, że Leon jest ze mną szczery. Jestem ci bardzo za to wdzięczna. Dziękuję. - pocałowałam go w policzek.
Uśmiechnął się. Kelner podał nam nasze kawy i ciasto.
- Czemu miałbym kłamać? Od początku wydawałaś się być bardzo miłą i pozytywną osobą i nie byłoby to do mnie podobne, gdybym ci tego nie powiedział.
- A mi się zawsze wydawało, że jesteś takim bad boyem. - zaśmialiśmy się.
- A co, chciałabyś? - zapytał.
- W filmach i opowiadaniach podoba mi się to, ale myślę, że w prawdziwym życiu raczej bym się bała, więc chyba wolę zostać przy spokojnym, ale jakże romantycznym chłopaku. - zaśmiałam się.
- Liczy się to, żebyś ty czuła się dobrze.
- Nie słodź mi tak, kochany jesteś. - uśmiechnęłam się, biorąc łyka kawy.

Po skosztowaniu pysznej kawy przy miłej atmosferze, wybraliśmy się na boisko. Diego wyjął ze swojego plecaka piłkę do kosza i zaczęliśmy grać. Złapałam piłkę w dłonie i próbowałam wrzucić ją do kosza, ale się nie udało.
- Czy ja muszę być taka niska? Zawsze jestem tą najmniejszą. - zrobiłam minę, jak zdenerwowane dziecko.
- Małe jest piękne. - powiedział rozbawiony. - Chłopaki lubią niższe dziewczyny od siebie.
Niespodziewanie podniósł mnie do góry, na co pisnęłam.
- Wrzucaj.
Rzuciłam i udało się. Wydałam okrzyk radości i, gdy Diego mnie puścił, zaczęłam skakać. Oboje się śmialiśmy. Spędziliśmy razem dobrze czas. Po dwóch godzinach zadzwonił mi telefon. Odebrałam, to była Angie.
- Diego, moja ciocia prosi, żebym wróciła do domu na obiad. Chcesz przyjść do mnie? - zaproponowałam chłopakowi, gdy skończyłam rozmawiać.
- Wiesz, chyba ja też wrócę do siebie do domu, ale mogę cię odprowadzić. - odpowiedział.
Kiwnęłam głową i poszliśmy. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
- Na pewno nie chcesz? - upewniłam się.
- Na pewno.
- W takim razie bardzo dziękuję ci za dzisiejszy dzień. - uśmiechnęłam się.
- Kocham cię. - pocałował mnie.
Oddałam pocałunek wtapiając dłonie w jego włosy.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam, gdy skończyliśmy.
Pożegnałam się i weszłam do domu.


Halo halo! Czy ktoś tutaj jeszcze jest? Mówiąc szczerze to przez jakiś czas nie miałam w ogóle weny i ochoty na pisanie, ale teraz, kiedy przyjechał do mnie młodszy kuzyn i muszę się nim zająć, mam największą wenę. Przepraszam was za taką długą nieobecność, ale ten rok był ciężki pod względem nauki. Dziękuję wszystkim, którzy tu nadal są i czytają te moje wypociny. Ci, którzy zostali są wspaniali i czasami naprawdę dziwię się, że jeszcze tu jesteście. Jestem wam ogromnie wdzięczna ❤  Mam nadzieję, że rozdział się podobał i, że zostawicie swoją opinię w komentarzu! 

Kocham, 
Niunia ❤