22.07.2017

Rozdział 039 - A Leon będzie?

16 lipca 2015r. (czwartek)



Violetta
Promyki słońca przedostały się przez firanki, które lekko powiewały przez wiatr z otwartego okna, do mojego pokoju. Spojrzałam na godzinę w telefonie - 9:00. Stwierdziłam, że pora wstawać. Nie ma co marnować dnia. Usiadłam i rozciągnęłam się. Przetarłam dłońmi oczy i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy wybrałam ubrania i  pokierowałam się w stronę łazienki. W tym samym czasie ze swojego pokoju wychodził Federico. Spojrzałam się na niego.
Podobny obraz- Cześć, braciszku. - uśmiechnęłam się łobuzersko i szybko pobiegłam do łazienki, czując, że Fede biegnie za mną.
Wbiegłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi na klucz.
- Hej, wpuść mnie! - krzyczał, waląc pięściami w drzwi.
- Byłam pierwsza! - zaśmiałam się.
Związałam włosy w niechlujnego koka. Umyłam twarz i wyszczotkowałam zęby. Następnie zaczęłam się malować, ale zrobiłam bardzo delikatny makijaż. Nie chcę męczyć twarzy tysiącami kosmetyków. Nie dzisiaj. Po skończeniu, rozpuściłam koka, rozczesałam włosy i podkręciłam je lokówką, aby wyszły lekkie fale. Na koniec ubrałam przyszykowane ciuchy, czyli pudrowo różowa koszula i krótkie, białe spodenki. Na koniec spryskałam szyję perfumami i wyszłam z pomieszczenia.
- Fede! Wolna łazienka! - krzyknęłam.
- Nareszcie. - usłyszałam z jego pokoju.
Uśmiechnęłam się do siebie i zeszłam do kuchni. Przywitałam się z tatą i ciocią, a następie pomogłam przyrządzić śniadanie. Razem z ciocią zrobiłyśmy omlety. Akurat kiedy stawiałam talerz z jedzeniem przyszedł mój brat. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Muszę już zacząć pisać piosenkę, bo nie chcę na ostatnią chwilę. - odezwałam się.
- Masz rację, dzisiaj weźmiemy się do pracy. - odpowiedziała Angie. - Przyszykuj po śniadaniu kartkę i długopis. Zajmiemy się pisaniem tekstu, a dopiero potem melodii. Wystarczy jedna zwrotka i refren.
- Trochę mnie to zastanawia, dlaczego sami mamy napisać piosenkę skoro szkoła jest po to, żeby się tego nauczyć. Niektórzy jeszcze tego nie potrafią. - zauważyłam.
- Nauczyciele chcą tylko zobaczyć, jak sobie dacie radę, ale nie biorą tego bardzo pod ocenę. Najbardziej musisz skupić się na głosie.
Przytaknęłam.
- A to nie będzie trochę nie fair wobec innych, że będziesz mnie oceniać, jako ciocia podczas występu? - zapytałam, biorąc gryza omleta.
- Nie będę mogła być w jury przy twoim występie, będę mogła jedynie patrzeć, ale nie będę oceniać. - wyjaśniła.
- Angie, boję się. Boję się, że się nie dostanę i będę musiała zostać w tej chorej szkole. Ja naprawdę chciałabym chodzić do Studia, to moje marzenie. Co jeśli mi się nie uda? - wymamrotałam, bawiąc się widelcem w talerzu.
- Kochana, poradzisz sobie. Będziemy dużo ćwiczyć. Musisz w siebie uwierzyć. - mówiła pokrzepiającym głosem.
- Dzięki, Angie. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma opcji, żebyś się nie dostała. - zaśmiał się tata.

- Fede zmywa naczynia - odezwał się tata po śniadaniu.
- Co?! - krzyknął. - Niby dlaczego?
- Niby dlatego, ze twoja siostra robiła dzisiaj śniadanie. - odpowiedział i poszedł do swojego gabinetu.
Westchnął i zabrał się do roboty. Ja natomiast za poleceniem cioci wzięłam kawałek papieru i długopis. Zeszłam do salonu, oznajmiając Angie, że jestem już gotowa. Usiadłyśmy razem przy pianinie.
- Musimy zastanowić się najpierw nad tekstem, ale myślę, że na początek wymyślimy coś łatwego. Nie mogę za ciebie pisać o twoich uczuciach. Czujesz na pewno smutek po rozstaniu z Leonem, masz złamane serce.
- Kocham Diego, Leon nie ma już żadnego znaczenia. - przerwałam.
- Tak, czy inaczej, nie mogę za ciebie pisać o twoich odczuciach na temat miłości. Myślę, że najlepiej będzie wymyślić coś o marzeniach, o tym, co nas otacza.
Skinęłam głową.
Podczas, gdy ciocia bazgrała coś na kartce, ja zaczęłam nucić nieznaną mi melodię.
- To jest dobre! - krzyknęła klaszcząc w dłonie. - Zanuć to jeszcze raz.
Zamknęłam oczy, starając sobie przypomnieć melodię. Robiłam to nieświadomie. Zaśpiewałam jeszcze raz.
- Mam kawałek tekstu do tego! Zobacz. - powiedziała zapisując tekst na kartce.

Obie wymyślałyśmy ciągle coś nowego i tak po kilku godzinach udało nam się napisać zwrotkę.
- Na dzisiaj koniec. Nasze umysły muszą odpocząć, żeby za kilka dni znowu wymyślić jeszcze lepszy tekst. - powiedziała, przybijając mi piątkę. - Tylko nagraj teraz ten kawałek na dyktafon, żebyśmy nie zapomniały melodii!
Wyciągnęłam telefon, włączyłam aplikację do nagrywania głosu i zaczęłam śpiewać. Kiedy skończyłam zobaczyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od Diego.
- Dzięki, Angie. - dałam jej buziaka, wzięłam ze sobą kartkę i poszłam do swojego pokoju.
Schowałam notatki do szuflady i usiadłam na łóżku, wybierając numer chłopaka.

- No w końcu! - odezwał się.
- Coś się stało? Miałam wyciszony telefon.
- Nie, po prostu chciałem się zapytać, czy chciałabyś pojechać ze mną nad jezioro na kilka dni. - zaproponował.
- Tak, czemu nie. - zgodziłam się.
- Moja babcia ma tam domek. Moglibyśmy kąpać się w jeziorze, rozpalać ognisko labo jeździć na wycieczki rowerowe. Tak na chwilę odciąć się od rzeczywistości. - mówił.
- Jasne, świetny pomysł. A kiedy? - zapytałam.
- No myślę, że gdzieś tak pod koniec lipca na pięć dni. - odpowiedział.
- Super, zapytam się tylko taty i do ciebie napiszę, ok?
- Ok.

Rozłączyłam się i zbiegłam na dół do gabinetu taty. Zapukałam i weszłam. Rozmawiał właśnie przez telefon. Usiadłam na fotelu przy burku.
- Przepraszam, za chwilę oddzwonię - powiedział do słuchawki. - Coś się stało, Violetto?
- Nie, wszystko ok. Chciałabym się zapytać, czy mogę pojechać na kilka dni z Diego nad jezioro?
Zrobiłam pytającą minę, gdy tata nie odpowiadał.
- Nie, nie Violetto.
Zamurowało mnie. Oczekiwałam innej odpowiedzi, ale w co ja wierzyłam. Zawsze tak jest. To, że pozwolił mi zapisać się do Studia to już cud, ale to po części dzięki mamie.
- Dlaczego?
- Bo jesteś jeszcze za mała.
- Za mała? Mam piętnaście lat, tato! - upomniałam go.
- Skąd mam wiedzieć, co będziecie tam razem robić, kiedy będziecie sami? - zapytał poważnym tonem, spoglądając w ekran monitora.
- Naprawdę? Przecież wiesz, że nie jestem taka. - westchnęłam.
- Powiedziałem już. Nie jedziesz.
- Dzięki - odpowiedziałam oschle i wyszłam z pomieszczenia.
Wróciłam do pokoju i napisałam do Diego:


Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać YouTuba. Podczas obozu nie oglądałam żadnych filmików, dlatego teraz chcę nadrobić zaległości. Po około pół godzinie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i zeszłam na dół. Angie zdążyła już wpuścić Diego do środka. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Hej. - powiedziałam słodkim głosem.
- Cześć, kochanie. - pocałował mnie w czubek głowy.
Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- Diego, pogadaj z  moim tatą, bo ja nie umiem już z nim rozmawiać. Nie chcę się kłócić, a z drugiej strony denerwuje mnie to już, że wszystko o co pytam jest na nie. Na nic mi nie pozwala. Traktuje mnie jak małe dziecko. Nie jestem dorosła, ale przecież umiem o siebie zadbać i jestem odpowiedzialna. - mówiłam załamana.
- Porozmawiam z nim, nie martw się. - przejechał dłonią po moim ramieniu.
Uśmiechnęłam się.
- Teraz? - zapytałam.
- Możemy teraz. To chodź ze mną. - wstał.
Zaprowadziłam go do pomieszczenia, w którym pracuje mój ojciec i usiedliśmy na fotelach na przeciwko taty.
- Dzień dobry, panie Castillo. - uścisnęli sobie dłonie.
- Witaj, Diego. Jeśli chodzi o ten wyjazd to nie, nie zgadzam się. - powiedział stanowczo.
Ale proszę mnie posłuchać. - zaczął Diego. - To tylko kilka dni. Moja babcia ma domek przy tym jeziorze i tam byśmy spali. Babcia się nami zaopiekuje. To jest piękne miejsce, gdzie można dobrze wypocząć. Jezioro, rowery, spacery, ognisko. Nie ma przecież w tym nic złego. A zapewniam pana, że pańskiej córce nie stanie się krzywda. - mówił spokojnie.
- A jak coś się stanie babci to zostaniecie tam sami. - dopatrzył się tata.
- Babcia ma sześćdziesiąt lat i jest bardzo aktywną osobą. Trzyma się bardzo dobrze. - odpowiedział.
- Nie chciałbym, żeby Violetta wróciła z kolejnym członkiem rodziny. - spojrzał się na mnie.
- Tato! - upomniałam go.
Diego zaśmiał się pod nosem.
- Proszę mi wierzyć, nic takiego się nie wydarzy.
- Dobrze, powalam wam.
Pisnęłam radośnie rzucając się na tatę.
- Ale jeśli wydarzy się coś, co miało nie mieć miejsca, nigdy więcej cię nigdzie nie puszczę. - dokończył.
- Dziękuję tato!! - wykrzyczałam.
Zaśmiał się.
Podbiegłam do Diego i mocno go przytuliłam.
- Dziękuję, panie Germanie. - uśmiechnął się.
Pociągnęłam go za rękę do salonu i rzuciłam mu się w ramiona.
- Dziękuję ci bardzo! Nie wiem jak ty to zrobiłeś, ale zgodził się! - śmiałam się.
Zaczęliśmy się kiwać, tuląc się.
- Tak się cieszę. - mówiłam radośnie.
- Ja też. - śmiał się z mojej reakcji.
- W ogóle napisałam dzisiaj kawałek piosenki na przesłuchania do Studia. Chcesz ocenić?
- Jasne - usiadł na stołku przy pianinie. Stanęłam obok niego i zaczęłam śpiewać. Oczywiście bez instrumentów.

Hay algo que tal vez deba decirte
Es algo que te hace muy, muy bien
Se siente tan real,
esta en tu mente
Y dime si eres quien
yu qieres ser.

- I jak? - zapytałam, siadając mu na kolanach.
- Ślicznie. Naprawdę, masz piękny głos. - powiedział.
- Dziękuję. To jeszcze nie jest skończone. Jeszcze dużo pracy.
Zbliżył się i pocałował mnie. Oddałam pocałunek wtapiając dłonie w jego włosy.
- Pójdę już. - powiedział, kiedy się od siebie odsunęliśmy.
Wstałam i dałam mu pożegnalnego buziaka.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, opierając się o drzwi.

Kiedy wyszedł wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam czytać książkę. Nie zajęło mi to długo, bo chwilę później przyszedł do mnie mój brat. Spojrzałam na niego znad książki.
- Wyprawiam za tydzień urodziny u nas w domu. Tak tylko przyszedłem cię poinformować. Tak, jesteś zaproszona. - zaśmiał się.
- A Leon będzie? - zapytałam.
- Nie zabronisz mi go zaprosić.
- Nic takiego nie powiedziałam. Zapraszaj sobie, kogo chcesz. Ale proszę, może przyjść też Diego?
- Okej, może przyjść. - odpowiedział.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się.
- A tak w ogóle to chodź na obiad. - wspomniał, wychodząc z pokoju.
No to sobie poczytałam... Zeszłam do kuchni i zjadłam z rodziną posiłek.

Wieczorem, jak zwykle po kąpieli leżałam w łóżku i przeglądałam telefon. Natrafiłam się na moje wiadomości z Leonem. Nie wiem, czemu w nie weszłam, ale to nie był dobry pomysł. Wszystkie wspomnienia wróciły. Nie umiem nad sobą panować. Bronię się przed wszystkimi nogami i rękoma, że nic do Leona nie czuję, a jak tylko sobie przypomnę coś z nim związanego, od razu łamie mi się serce. Czy chciałabym do niego wrócić? Może... Ale on nie chce i oszukiwał mnie przez cały czas. Nie dam się sobą manipulować.




Dzień dobry, dobry wieczór, gdziekolwiek jesteście! :D Ha! Nie spodziewaliście się, że tak szybko tu wrócę z kolejnym rozdziałem, co? :D Ja też nie haha :D Mam taki napad weny, że aż jestem zszokowana. Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba i przepraszam za wszelkie błędy, ale no nie sprawdzałam :P Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze pod poprzednim postem ❤ Mocno mnie motywują ♡ Zauważyłam, że bardzo się niecierpliwicie i chcecie Leona haha :D Ale co mam poradzić skoro Violetta nie chce się z nim spotykać, no przecież co ja będę się wtrącać w jej sprawy :D :P 
Ale zdradzę Wam, ze w kolejnym rozdziale będzie się działo i aż sama nie mogę się doczekać. Nosi mnie, jak o tym myślę aww haha :DD 
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale, kochani! Mam nadzieję, że szybko się pojawi :P

Kocham,
Niunia 💜

17.07.2017

Rozdział 038 - Jesteś takim bad boyem

15 lipca 2015r. (środa)



Violetta

- Violu! - zawołał mnie tata - idź proszę odebrać moje buty od szewca.
Kiwnęłam głową. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Bez problemu trafiłam w określone miejsce. Znałam wszystkie uliczki Buenos Aires na pamięć. To moje miasto. Uwielbiam je. Jest piękne. Szewc od razu mnie rozpoznał i był pełen podziwu, jak bardzo urosłam. W końcu ostatni raz widział mnie, gdy miałam dziesięć lat. Rzadko tu bywam. Zapakowałam buty do reklamówki, podziękowałam i wyszłam. W drodze do domu zaszłam do kiosku kupić sobie gumy do żucia. Gdy szłam już wracałam, spostrzegłam kogoś znajomego za ulicą. Podeszłam nieco bliżej. Wtedy zobaczyłam, że to Leon. Całował się z jakąś dziewczyną, której nigdy wcześniej nie widziałam. Przełknęłam ślinę. Nie mogłam na to patrzeć. Łzy napłynęły mi do oczu. Znalazł sobie już dziewczynę. Widocznie Diego miał rację i Leon naprawdę jest takim chamem. Nie kochał mnie i szybko znalazł sobie kogoś zamiast mnie. A co jeśli kręcił z nią już wcześniej, kiedy jeszcze byliśmy w związku? Te wszystkie myśli jeszcze bardziej łamały mi serce. Nie mogłam wytrzymać. Łzy ściekały po moich policzkach, jak wodospad. Najprawdopodobniej byłam już cała czerwona. Czułam się oszukana i zraniona. Zaczęłam biec w stronę domu.
- Violetta! - usłyszałam za sobą. - Violetta, to nie tak!
- Daj spokój, przecież już z nią skończyłeś. Nie jest ciebie warta. Zabaw się. Korzystaj z życia, tygrysku. - słyszałam dziewczęcy głos.
Biegłam roztrzęsiona. 'Nie jest ciebie warta, już z nią skończyłeś, daj spokój, zabaw się' szumiało mi w głowie.
- Violetta!

Zerwałam się. Oddychałam nierównomiernie. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na godzinę - 4:30. To wszystko to był tylko sen. Przyłożyłam rękę do czoła, a następnie odgarnęłam włosy uspokajając oddech. Zapaliłam lampkę, która stała na stoliku nocnym. Wzięłam łyka wody i zgasiłam światełko. Położyłam się. Nie rozumiałam, dlaczego on mi się śnił. Przecież już nie jesteśmy razem. Przecież jestem z Diego i to on teraz okazuje mi miłość i wsparcie. Nie chcę, naprawdę nie chcę mieć już nic wspólnego z Leonem. Czuję się z tym strasznie, że mimo, że jestem dziewczyną Diego to wciąż mam myśli o byłym. Jak dobrze, że ludzie nie mają takiej mocy, jak wnikanie w czyjeś myśli, bo wtedy miałabym u Diego przerąbane. Chociaż, chciałabym wiedzieć, co niektórzy mają w tych swoich głowach.
Czy byłabym zazdrosna, gdybym naprawdę zobaczyła ten pocałunek Leona z tą dziewczyną? Nie wiem, już sama nie wiem. Codziennie z tym walczę, ale Leon zmienił mnie i bardzo na mnie wpłynął. Co ja mówię! Bawił się mną. Specjalnie to robił, żeby mnie później wykorzystać. Nie umiem sobie z tym poradzić i wiem, że nikt mi nie może pomóc.

Rano, po nieprzespanej nocy wstałam, ogarnęłam się w łazience i zjadłam śniadanie. Od razu dostałam wiadomość od Diego.

Diego: Hej, księżniczko ❤
Ja: Hejka miś xx
Diego: To kiedy chcesz przyjść?
Ja: Mogę nawet teraz ♡
Diego: To przyjdę po ciebie.
Ja: Czekam x

To miłe, że chce po mnie przyjść. Wzięłam z pokoju książkę, usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać podczas, gdy w tle leciała spokojna muzyka. Zrobiłam sobie wcześniej lemoniadę i teraz ją też piłam. Wakacje, kocham je. Człowiek wtedy odpoczywa i może robić co mu się żywnie podoba. Ja kocham leniuchować i spotykać się z przyjaciółmi. A najlepiej wyjść z kimś na plażę. Opalać się i pływać w ciepłej wodzie. Wakacje to czas, kiedy nie musisz martwić się kartkówkami i sprawdzianami i nie przeżywasz codziennego stresu. Wakacje to czas przemyśleń i zmian. Wakacje to dobry moment na odnalezienie nowych pasji i spróbowanie nowych rzeczy. Wakacje to czas, który poświęcasz sobie, rodzinie i przyjaciołom. Wakacje to po prostu wolność i beztroskie życie.
W to lato muszę zacząć poważnie myśleć o Studio. Byłam już na obozie, który jeszcze bardziej zachęcił mnie do tej szkoły. Muszę napisać piosenkę i oczywiście nauczyć się jej śpiewać. Na ulotce nie było nic napisane o podkładzie, więc może zapytam się Fede i zagra za gitarze, gdy będę śpiewać. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Odłożyłam książkę i wyłączyłam radio. Otworzyłam drzwi i, gdy za nimi zobaczyłam Diego, od razu wskoczyłam mu w ramiona. Zaśmiał się.
- Cześć. - pocałował mnie w policzek.
- Hej. - uśmiechnęłam się.
- To co, idziemy? - zapytał
Skinęłam głową. Złapał mnie za rękę, splatając nasze palce. Spojrzałam na nasze złączone dłonie, po czym wzrokiem przeszłam na jego śliczne, piwne oczy i uśmiechnęłam się.
- To gdzie idziemy? Kawiarenka? - proponował.
- Tak, z chęcią bym się czegoś napiła. - odpowiedziałam.
Kawiarnia nie jest daleko od mojego domu. Praktycznie wszystko mam blisko.
Wnętrze było w kolorach kawy, czarnej lub z mlekiem. Wystrój był bardzo spokojny, odprężający, a w całym pomieszczeniu pachniało kawą. To jest zdecydowanie mój ulubiony zapach. No dobra, jeszcze perfumy Leona. Znowu, znowu pojawia się w mojej głowie. Ale fakt, te perfumy były jedyne w swoim rodzaju. Zajęliśmy stolik w kącie. Usiedliśmy na przeciwko siebie i otworzyliśmy menu. Wybrałam mrożoną kawę ze względu na dzisiejszy upał i kawałek czekoladowego ciasta. Aż ślinka cieknie. Podczas czekania na zamówienie patrzyliśmy się sobie w oczy, nic nie mówiąc. Położył rękę na stoliku i uśmiechnął się. Włożyłam swoją małą dłoń w jego i oddałam uśmiech. Delikatnie ją zacisnął.
- Kocham cię, Vilu. - wyznał.
- Ja ciebie też. - przesłałam mu buziaka w powietrzu, na co się zaśmiał.
- Jesteś taka śliczna. - powiedział odgarniając kosmyk moich włosów z twarzy.
- Przestań, bo będę wyglądać jak burak. - spuściłam na chwilkę głowę.
- Słodki buraczek. - podniósł mój podbródek. - Cieszę się, że mi zaufałaś.
- Dobrze zrobiłeś, mówiąc prawdę. Okrutną prawdę, ale tak to żyłabym w jeszcze gorszym kłamstwie, myśląc, że Leon jest ze mną szczery. Jestem ci bardzo za to wdzięczna. Dziękuję. - pocałowałam go w policzek.
Uśmiechnął się. Kelner podał nam nasze kawy i ciasto.
- Czemu miałbym kłamać? Od początku wydawałaś się być bardzo miłą i pozytywną osobą i nie byłoby to do mnie podobne, gdybym ci tego nie powiedział.
- A mi się zawsze wydawało, że jesteś takim bad boyem. - zaśmialiśmy się.
- A co, chciałabyś? - zapytał.
- W filmach i opowiadaniach podoba mi się to, ale myślę, że w prawdziwym życiu raczej bym się bała, więc chyba wolę zostać przy spokojnym, ale jakże romantycznym chłopaku. - zaśmiałam się.
- Liczy się to, żebyś ty czuła się dobrze.
- Nie słodź mi tak, kochany jesteś. - uśmiechnęłam się, biorąc łyka kawy.

Po skosztowaniu pysznej kawy przy miłej atmosferze, wybraliśmy się na boisko. Diego wyjął ze swojego plecaka piłkę do kosza i zaczęliśmy grać. Złapałam piłkę w dłonie i próbowałam wrzucić ją do kosza, ale się nie udało.
- Czy ja muszę być taka niska? Zawsze jestem tą najmniejszą. - zrobiłam minę, jak zdenerwowane dziecko.
- Małe jest piękne. - powiedział rozbawiony. - Chłopaki lubią niższe dziewczyny od siebie.
Niespodziewanie podniósł mnie do góry, na co pisnęłam.
- Wrzucaj.
Rzuciłam i udało się. Wydałam okrzyk radości i, gdy Diego mnie puścił, zaczęłam skakać. Oboje się śmialiśmy. Spędziliśmy razem dobrze czas. Po dwóch godzinach zadzwonił mi telefon. Odebrałam, to była Angie.
- Diego, moja ciocia prosi, żebym wróciła do domu na obiad. Chcesz przyjść do mnie? - zaproponowałam chłopakowi, gdy skończyłam rozmawiać.
- Wiesz, chyba ja też wrócę do siebie do domu, ale mogę cię odprowadzić. - odpowiedział.
Kiwnęłam głową i poszliśmy. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
- Na pewno nie chcesz? - upewniłam się.
- Na pewno.
- W takim razie bardzo dziękuję ci za dzisiejszy dzień. - uśmiechnęłam się.
- Kocham cię. - pocałował mnie.
Oddałam pocałunek wtapiając dłonie w jego włosy.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam, gdy skończyliśmy.
Pożegnałam się i weszłam do domu.


Halo halo! Czy ktoś tutaj jeszcze jest? Mówiąc szczerze to przez jakiś czas nie miałam w ogóle weny i ochoty na pisanie, ale teraz, kiedy przyjechał do mnie młodszy kuzyn i muszę się nim zająć, mam największą wenę. Przepraszam was za taką długą nieobecność, ale ten rok był ciężki pod względem nauki. Dziękuję wszystkim, którzy tu nadal są i czytają te moje wypociny. Ci, którzy zostali są wspaniali i czasami naprawdę dziwię się, że jeszcze tu jesteście. Jestem wam ogromnie wdzięczna ❤  Mam nadzieję, że rozdział się podobał i, że zostawicie swoją opinię w komentarzu! 

Kocham, 
Niunia ❤








14.04.2017

Rozdział 037 - To ty się zmieniłaś.


14 lipca 2015r. (wtorek)

Znalezione obrazy dla zapytania Violetta rozmawia przez telefon gif

Rozdział dedykuję Alexis Blanco ❤

Violetta
Tydzień później, rano po śniadaniu jeszcze sprawdziłam dokładnie, czy wszystko spakowałam i, gdy byłam gotowa, wyszłam z hotelu. Podałam kierowcy swoją walizkę i wsiadłam do autokaru. Gdzieś tak pod koniec siedział Diego z wolnym miejscem obok siebie. Zapewne czekał na mnie. Uśmiechnęłam się, gdy mnie spostrzegł. Usiadłam obok niego i mocno się w niego wtuliłam.
- Cześć, skarbie. - wyszeptał.
- Hej. - odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy. Posłał mi ciepły uśmiech i wbił się namiętnie w moje usta.
- Ooo, gołąbeczki. - skomentowała Ludmiła przechodząc między fotelami.
Zarumieniłam się.
- Jakie masz różowe policzki. - zaśmiał się Diego dotykając ich palcami.
Zmarszczyłam brwi.
Parsknął śmiechem i dał mi krótkiego buziaka.
- Dobrze dzieciaki! Siadajcie na swoje miejsca. Podczas jazdy nie wstajemy. Później, gdy będziemy lecieć samolotem, trzymamy się razem. - krzyknął opiekun. Zaraz potem wyjechaliśmy.
W domu byliśmy ok. 17. Z lotniska odebrał mnie i Federico tata. Pobiegłam do niego i mocno go przytuliłam. Czuję, że od śmierci mamy jestem z nim bardzo związana. Polepszyły się nasze kontakty. Myślę, że to dlatego, że tata wie, że zarówno ja, jak i mój brat potrzebujemy mamy i stara się być i mamą, i tatą. Bardzo się stara to w nim doceniam. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu. To tak ok. 30 km.
- Jak było? Opowiadajcie. - tata spojrzał do lusterka, aby mnie zobaczyć, bo siedziałam z tyłu.
- Było super! Nagraliśmy własną piosenkę, nauczyliśmy się układu tanecznego, a później nagraliśmy teledysk na ogromnym stadionie! To było niesamowite, tato. Czułam się jak piosenkarka. Chciałabym kiedyś osiągnąć taki sukces. Wiesz tato, jaka tam była piękna pogoda? Niby w Buenos Aires też świeci codziennie słońce, ale tam jest taki inny klimat, inne powietrze. Kocham to miejsce. - opowiadałam zachwycona.
Tata się zaśmiał.
- Właśnie widzę, że tacy jacyś bardziej opaleni wróciliście. W takim razie cieszę się, że pieniądze na obóz nie zostały wyrzucone do śmieci. A poznaliście jakieś nowe osoby? - zapytał.
- Tak, było wiele ludzi ze Studia. Niektórzy dopiero będą zdawać do niego, tak jak Violetta, ale raczej większość znałem. Fajna ekipa była i cieszę się na myśl, że może jeszcze zobaczymy się w przyszłym roku w Studio. - powiedział.
- No to super. - uśmiechnął się tata patrząc na drogę.
- A tak w ogóle to wiesz, że Vilu ma nowego chłopaka? - zaczął Fede.
Kopnęłam nogą w fotel brata. Ten zaśmiał się, a tata tego nie zauważył.
- Tak? - ponownie spojrzał na mnie w lusterko. - Kto?
- Diego. - odpowiedziałam zawstydzona.
- Diego? Ten co ostatnio był u nas i robiliście razem pizzę, tak? - pytał.
- Tak. - skinęłam głową.
- Szybka jest. Niedawno z Leonem zerwała i teraz znalazła nowego. - zaśmiał się Fede.
Ewidentnie chciał mi podokuczać.
- Diego potrafił mi pomóc i pocieszyć, kiedy było mi naprawdę źle. Pomógł mi zapomnieć o Leonie, o osobie, która mnie skrzywdziła. To nie było takie łatwe, a jednak udało mu się. Kocham go. Proszę, uszanujcie to. To moja decyzja. - mówiłam smutniejąc.
- Dobrze, spokojnie córeczko. Wszystko rozumiem. Mam tylko nadzieję, że nie skrzywdzi cię tak, jak Leon. Przyjdzie jeszcze kiedyś do nas Diego? -
- Na pewno. -  zapewniłam.

Tata zaparkował samochód pod domem i wysiadł.
- Wyjmijcie torby z bagażnika. - powiedział.
Wziął moją większą walizkę i poszedł z nią do domu. Podeszłam do bagażnika, tak jak Federico.
- Dzięki. - rzuciłam oschle wyjmując swoją mniejszą walizkę.
- Gdyby nie ja, to byś w ogóle mu o tym nie powiedziała. - odparł.
- Powiedziałabym.
- Znam cię, zbyt bardzo się wstydzisz.
- Chciałam mu to powiedzieć sama, okey? Nie musiałeś za mnie mówić, dałabym sobie sama radę. - odeszłam kierując się do drzwi wejściowych.
Przywitałam się z ciocią, a później zjedliśmy wspólną kolację. Po posiłku poszłam do swojego pokoju i mimo, że byłam wykończona podróżą, wzięłam się za rozpakowywać je walizek. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam.
Do pokoju wszedł Federico. Spojrzałam na niego i powróciłam do poprzedniej czynności.
Kątem oka widziałam, że usiadł na łóżku. W pokoju słychać było jedynie odgłos szurającej po podłodze walizki. Nie wiedziałam, po co przyszedł.
- Przepraszam. - powiedział w końcu.
Nie podniosłam głowy.
- Serio, przepraszam. - powtórzył.
Spojrzałam się na niego.
- Nie powinienem mówić. Zrobiłem błąd, bo to jednak twoja sprawa. Przepraszam. - dał mi buziaka w policzek.
- Okey, stało się, trudno. Przynajmniej mam to już za sobą. - usiadłam na łóżku obok brata.
- Powiedz mi, dlaczego na obozie zadawałeś się z Leonem? - zapytałam.
- Posłuchaj. - włożył twarz w dłonie i po chwili na mnie spojrzał. - Leon jest moim przyjacielem, a to, że wy macie ze sobą jakiś konflikt, nie znaczy, że ja mam przestać się z nim przyjaźnić. To nie moja sprawa. - powiedział stanowczo.
- Słucham? Nie twoja sprawa? Czyli nie liczy się to, że twój rzekomy przyjaciel skrzywdził twoją siostrę, tak? - podniosłam głos.
- Mam wrażenie, że on wcale tak nie myślał i nic takiego nie powiedział.
- Czemu go tak bronisz? To dupek! Uwierz w końcu, że zrobił to. To przez niego płakałam całe noce! - krzyczałam.
- Violetta, ja nie zakończę naszej znajomości i nie możesz mi tego zabronić.
- Wiesz co? Chciałam, żebyś mnie wsparł, pomógł mi. Jedyne co robisz to we wszystkim utrudniasz. Zmieniłeś się, zostaw mnie samą. - powiedziałam wkurzona.
- To ty się zmieniłaś. - wstał i wyszedł.
Zatkało mnie. Nie rozumiem, co się dzieje. Teraz tak każdy po kolei będzie się ode mnie odsuwać? Nawet własny brat, z którym byłam tak blisko? Wszystko zaczęło się walić, znowu. Przecież kiedyś byłam nękana, teraz mam wrażenie, że to powraca. Boję się, nie chcę znowu tego przeżywać.
Spojrzałam smutnym wzrokiem na nierozpakowaną do końca walizkę i uznałam, że rozpakowywanie dokończę jutro. Było mi cholernie przykro. Wzięłam do ręki telefon i weszłam w kontakty, chcąc zadzwonić do Diego. Zawahałam się, jeszcze nigdy nie rozmawiałam z nim przez telefon. W końcu wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Już się stęskniłaś? - zaśmiał się.
Zaśmiałam się pod nosem.
- Dzwonię, bo chciałam porozmawiać.
- Coś się stało? - zapytał poważnym głosem.
- Nie wiem. Można tak powiedzieć. - odpowiedziałam.
- W takim razie, mów.
- Pokłóciłam się dzisiaj z bratem.
- O co?
- Zaczął mi wmawiać, że Leon nic złego nie zrobił, wywnioskowałam, że kłamałeś z tym.
Po drugiej stronie słuchawki nastała cisza.
- Diego? Jesteś tam?
- Tak, tak, sorry. Przerywało, już jestem. Uwierz mi, przecież bym cię nie okłamał. Pomyśl, po co miałbym to zrobić? To byłoby bez sensu. Możesz mi zaufać. Nie zmyśliłem sobie tego. - tłumaczył.
Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję. - powiedziałam.
- Wierzysz mi? - upewnił się.
- Tak, Diego. Wierzę ci. - zapewniłam go.
- Nie bądź taka smutna. Włącz kamerkę, zagram ci coś. - poprosił.
- Okey. - zrobiłam to, co chciał.
Mimowolnie uśmiechnęłam się, gdy go zobaczyłam. Siedział na łóżku z gitarą i patrzył się na mnie. Zaczął grać. Przymknęłam na chwilę oczy. Ta melodia bardzo mnie uspokoiła.
- Jakie to jest piękne! - skomentowałam, gdy skończył.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
- Zagrasz to, jak będziesz zdawać do Studia? - zapytałam.
- Chyba tak. - odpowiedział.
- Dziękuję, Diego, że poświęciłeś mi chwilkę. Pójdę już spać, jestem zmęczona. - wymamrotałam.
- Jasne. Przyjdziesz jutro do mnie?
- Bardzo chętnie, napisz mi jutro o której. Pa, kochanie. - wysłałam mu buziaka.
- Dobranoc, skarbie. Kocham cię. - szepnął.
- Ja ciebie też. - wyłączyłam się.
Westchnęłam i poszłam się myć.

I jest kolejny rozdział! Raczej nie dzieje się w nim dużo i długi to on też nie jest, ale jest! Mam nadzieję, że się cieszycie i, że się podobało! Koniecznie zostawcie swoją opinię w komentarzu!
Dziękuję, że jesteście, kocham Was ❤ 

Rozdział zadedykowałam Julci, bo żałuję, że nie zobaczyłyśmy się jeszcze po koncercie, ale mega cieszę się, że mogłam Cię poznać przed koncertem i gdyby nie ochroniarz, który kazał nam już siadać na miejsca, porozmawiałabym jeszcze z tobą ♡

18.03.2017

Rozdział 036 - Maleńka + 100 000 wyświetleń

7 lipca 2015r. (wtorek)
Podobny obraz

Violetta
Obudził nas głośny i nieprzyjemny głos nauczycielki. Musiałyśmy szybko wstać. Od razu weszłam do łazienki i wzięłam prysznic Następnie ubrałam dżinsowe spodenki na wysokim stanie i biały top. Umyłam twarz, wyszczotkowałam zęby i rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Czekając, aż wszystkie dziewczyny się ogarną, przejrzałam swoje social media.

Wstałaś, maleńka? ❤ - napisał Diego na messengerze.
Tylko nie maleńka ;)
Idziesz na śniadanie?
Tak, jeszcze czekamy na Fran :)
Ok, czekam na ciebie ;) ❤

Uśmiechnęłam się i wyłączyłam telefon. Niedługo potem z łazienki wyszła Francesca i mogłyśmy zejść na posiłek. Szłam na końcu wciąż patrząc się w ekran telefonu. Nagle ktoś przytulił mnie od tyłu. Po perfumach rozpoznałam, że to Diego. Owinął ręce wokół mojego nagiego brzucha. Miał ciepłe i przyjemne dłonie.
- Cześć, księżniczko. - szepnął mi do ucha.
Od razu przypomniało mi się, że Leon też tak mnie nazywał. Odwróciłam się do niego przodem i położyłam dłonie na jego ramionach.
- Pięknie dziś wyglądasz. - powiedział gładząc mnie po plecach.
Uśmiechnęłam się. Zbliżył swoje usta do moich. Odległość między naszymi wargami była minimalna. Wzięłam głęboki wdech i delikatnie się od niego odsunęłam.
- Diego. Musimy iść. - wymamrotałam wystraszona.
Kiwnął głową zawiedziony. Nie byłam na to gotowa. Nie tak szybko. Ruszyłam prędko do stolika, gdzie zjadłam śniadanie.
Później wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy do miasta, w którym znajduje się stadion. Właśnie tam zostanie nagrany teledysk. Piosenka ma tytuł "On beat" i będzie hymnem Studia, do którego chcę uczęszczać. Gdy dotarliśmy na miejsce i weszliśmy do środka, robiona była scena. Była prawie już skończona. W obiekcie było tysiące ludzi w różnym wieku. Od małych dzieci do dorosłych ludzi. Nauczyciele wytłumaczyli nam, że teledysk ma przedstawiać nas, młodych artystów śpiewających na scenie, a ci wszyscy ludzie będą fanami, którzy przyszli na nasz koncert. Nie mogłam się już doczekać. Zostaliśmy poprowadzeni za kulisy. Zostawiliśmy tam swoje rzeczy i ruszyliśmy za osobę odpowiedzialną za ten obiekt. Pan pokazał nam, gdzie co jest. Przygotowana była już scena, a trybuny były już zajęte przez przypadkowe osoby, które miałyby być jako widownia. Cały stadion był zapełniony. Brakowało tylko nas, na scenie. Od razu zabraliśmy się za próby. Tańczyliśmy i śpiewaliśmy pod czujnym okiem nauczycieli. Poprawiali błędy i chwalili za postępy. Kiedy uznali, że jest już idealnie, zaprowadzili nas z powrotem za kulisy. Tam czekały już odpowiedzialne za nas osoby.
Znalezione obrazy dla zapytania Tini fryzura- Witaj, jestem Madison. - przywitała się ze mną nieznana mi kobieta.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Siadaj na fotel. - wskazała ręką. - Uczeszę cię i pomaluję.
Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie. Nie spodziewałam się takiego profesjonalizmu. Wykonałam polecenie. Kobieta zaczęła od malowania. Zrobiła mi delikatny makijaż podkreślając bardziej usta malinową szminką. Następnie zajęła się moimi włosami. Nie robiła z nimi zbyt wiele. Jedynie je lekko zakręciła, aby wyglądały naturalnie.
- I... gotowe. - powiedziała wypuszczając z lokówki ostatniego loka.
- Ale pięknie, dziękuję. - skomentowałam przyglądając się w lustrze.
Znalezione obrazy dla zapytania Violetta live tini
Zaśmiała się i przypudrowała mi jeszcze trochę policzki.
- Możesz iść się przebrać. - powiedziała.
Wstałam z fotela i ruszyłam do garderoby. Po drodze minęłam Leona, który właśnie patrzył się na mnie. Odwróciłam wzrok i poszłam dalej.
- Violetta, tam jest twoja garderoba. Przebierz się. - zatrzymała mnie nauczycielka.
Kiwnęłam głową i weszłam do małego pomieszczenia. Na wieszaku wisiała biała, wpadająca w róż sukienka przed kolano. Na szafeczce leżały białe, koronkowe zakolanówki, a na podłodze stały białe buty na obcasie. Ubrałam się w przygotowane ubranie i przyjrzałam się w lustrze. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Zawsze chciałam tak pięknie wyglądać. Odkąd byłam mała, marzyłam, żeby występować na scenie. Dzisiaj, choć na chwilę, mogę poczuć się jak gwiazda. Gotowa wyszłam z garderoby i udałam się do dziewczyn. Nagle poczułam, że ktoś mnie łaskocze od tyłu. Podskoczyłam odwracając się.
- Diego! - krzyknęłam śmiejąc się. - Co robisz, głupku?
Ten tylko śmiał się ze mnie. Zmrużyłam oczy.
- Wyglądasz jak księżniczka. - skomplementował.
- Dziękuję. - odpowiedziałam rumieniąc się.
A on... on jedynie mnie przytulił. Ale to był taki miły, taki kochany przytulas. Mruknęłam wtulając się w niego mocno.
- Koch... - urwałam słowo w połowie.
- Coś mówiłaś? - zapytał odsuwając się ode mnie.
Cholera.. Nie wiem, co się stało. Chciałam powiedzieć, że go kocham? Co? Dlaczego? Nie rozumiem samej siebie. Co się ze mną dzieje?
- Yy... nie, chyba ci się wydawało. Strasznie tutaj głośno. Każdy coś mówi... - uśmiechnęłam się zestresowana.
- Pewnie tak.
- Wiesz, gdzie jest Francesca? - zapytałam zmieniając temat.
- Chyba już na scenie. - powiedział.
- Ok, dzięki. - wyminęłam go.
Od razu złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał. Dał mi buziaka w policzek i uśmiechnął się. Oddałam uśmiech i poszłam dalej. Dziwnie się z tym wszystkim czuję, nie wiem co mam o tym myśleć. Dotarłam na miejsce. Zostały już włączone kolorowe światła. Podbiegłam do dziewczyn i mocno je przytuliłam.
- Wyglądamy jak księżniczki! - zakręciłam się, a moja sukienka lekko się uniosła.
Zaśmiały się i powtórzyły moją czynność. Wyciągnęłam do przodu rękę z telefonem i zrobiłam zdjęcie z dziewczynami. Nauczycielka klasnęła w dłonie i kazała się ustawić na swoje miejsca. Na całym stadionie zrobiło się ciemno, migały jedynie kolorowe światełka. Rozbrzmiała muzyka i zaczęliśmy nagrywać. Piosenka była już nagrana, dlatego tylko udawaliśmy, że śpiewamy, ruszając ustami.Musieliśmy powtarzać niektóre momenty po kilka razy, bo nie zawsze nam wychodziło tak, jak chcieliśmy. Po kilku męczących godzinach, udało się, skończyliśmy. Kamerzysta pokazał nam pojedyncze ujęcia, które później obrobi. Już wtedy bardzo mi się podobało. Byłam zmęczona, ale szczęśliwa. To była wspaniała, pełna wrażeń przygoda. Nauczyłam się tak wielu rzeczy. Ten obóz jeszcze bardziej przekonał mnie do Studia. Wróciliśmy do garderoby i przebraliśmy się. Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do autokaru, który już na nas czekał. Usiadłam na siedzeniu obok Francesci. Włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam muzykę Shawna Mendesa, Uwielbiam go. Tworzy piękne piosenki i do tego sam pisze te cudowne teksty. A ostatnio mogłam tego spróbować. Nie jest to łatwa praca, ale jeśli ktoś to naprawdę kocha, będzie dla niego przyjemnością. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w muzykę. Wydaje mi się, że zasnęłam. Otworzyłam oczy tuż przed przyjazdem. Opiekunowie pozwolili nam spędzić wieczór, jak tylko chcemy. Razem z Cami i Fran postanowiłyśmy wybrać się na miasto na zakupy. Wsiadłyśmy do autobusu i dojechałyśmy na miejsce. Weszłyśmy do galerii. Byłyśmy bardzo głodne, dlatego na początku poszłyśmy do KFC, aby coś zjeść. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu, a gdy wychodziłyśmy z galerii, byłyśmy całe obładowane torbami. Wróciłyśmy do hotelu o 21, czyli tak, jak prosili opiekunowie. Jako pierwsza zajęłam łazienkę i wykonałam wszystkie wieczorne czynności. Musiałam zmyć ten piękny makijaż. Gdy tylko wyszłam pomieszczenia pokrytego kafelkami, padłam na łóżko i zasnęłam.

5 dni później, 12 lipca 2015 (niedziela)
Znalezione obrazy dla zapytania tini sukienka
Dzisiaj jest ostatni dzień obozu. Jest wieczór i właśnie wszyscy przygotowują się do pożegnalnej dyskoteki. Założyłam pudrowo różową spódniczkę przed kolano, a w nią włożyłam białą bluzkę z szerokimi ramiączkami. Fryzurę zrobiła mi Francesca. Gdy już wszystkie byłyśmy gotowe, zeszłyśmy na dół, na salę. Dyskoteka trwała już dwie godziny, aż jeden z chłopaków włączył na projektorze nasz teledysk do "On Beat". Przerobiony, z efektami, wyglądał niesamowicie. Jestem z nas taka zadowolona!
Dyskoteka trwała długo i była najlepszą, na której kiedykolwiek byłam. Wszyscy śpiewali i tańczyli. Tak świetnie się bawiłam. Tańczyłam chyba ze wszystkimi, oczywiście oprócz Leona. Po którymś tańcu z rzędu byłam już naprawdę zmęczona, dlatego podeszłam do barku i nalałam sobie do szklanki soku. Kiedy piłam, poczułam się przez kogoś obejmowana.
- Co tam Diego? - uśmiechnęłam się.
- Chciałbym zatańczyć z tobą jeszcze raz. - powiedział zaciągając mnie na parkiet.
- Ale. Diego, poczekaj!
Spojrzał na mnie rozbawiony.
- Daj mi chociaż dokończyć ten sok. - powiedziałam.
Parsknął śmiechem i gdy skończyłam pić, pociągnął mnie za rękę. Trzymał mnie za ręce i tańczył ze mną jak z księżniczką. Następnie położył swoje dłonie na moich biodrach i patrzył się na mnie wzrokiem... wzrokiem pełnych uczuć. Obrócił mnie kilka razy, a ja straciłam równowagę i wpadłam na niego. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i spojrzałam mu w oczy. Serce zaczęło mi bić szybciej. Zbliżył się do mnie jeszcze bliżej, dzieliły nas milimetry. Dotknął lekko ustami moich warg i namiętnie mnie pocałował. Bez wahania oddałam pocałunek, czując pełno motyli w brzuchu.
Kiedy zabrakło nam powietrza, spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się szeroko. Byłam taka szczęśliwa. Spostrzegłam zza Diego Leona. Patrzył się na nas i po chwili odszedł. Nie przejmowałam się nim. Wtedy liczył się tylko Diego. Ponownie spojrzałam się na chłopaka, który przed chwilą mnie pocałował. To wszystko działo się w ułamku sekundy.
- Kocham cię. - szepnął dotykając czołem mojego czoła.
- Ja też cię kocham. - odpowiedziałam bez wahania.

Kochani! Przychodzę do was po bardzo długiej, kilkumiesięcznej przerwie. Tak mi głupio... Robię co raz dłuższe przerwy i to mnie przeraża. Ja chcę pisać, ale nie mam na to po prostu czasu. Dostałam dużą dawkę weny i chciałabym ją dobrze wykorzystać. Zbliżamy się do wątku, którego straasznie długo wyczekuję i jest on przeze mnie bardzo dobrze przemyślany. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Nagły zwrot akcji, co? Tak właśnie miało być :D Rozdział wyszedł długi, bo nie wiedziałam, czy go dzielić, ale uznałam, że tak jak jest będzie najlepiej. Jeśli wam się podoba to zostawcie po sobie ślad w komentarzu! Muszę nadrobić wasze blogi! Jest mi tak głupio, tak obiecywałam... Przepraszam, naprawdę. Starałam się... 

Chciałam również wspomnieć, że na blogu wybiło ok. miesiąc temu 100 000 wyświetleń! Z całego mojego serduszka chciałam wam podziękować. Jesteście niesamowici! Bardzo chciałam uzyskać tę liczbę - równo 100 000 ❤ Dziękuję, kochani! To dla mnie wiele znaczy ❤ Pamiętam, że po założeniu bloga w sierpniu 2014r. nie liczyłam na wiele wyświetleń. Liczba wzrastała i wzrastała, ale wciąż była mała, chociaż i tak byłam ogromnie szczęśliwa z 2 000 ;) Dopiero w październiku 2015, tak pamiętam :D, wybiło mi 10 000 wyświetleń, czyli po ponad roku czasu. Ale właśnie to był ten przełomowy moment. Od tych 10 000 liczba zaczęła bardzo szybko wzrastać. W ciągu ok. 2,5 roku uzyskaliśmy 100 000! Jestem taka szczęśliwa! 
DZIĘKUJĘ JESZCZE RAZ ZA TE PRACOWITE I CUDOWNE 2,5 LAT!
❤❤❤

Podobny obraz

1.01.2017

2017!




Witajcie w nowym roku! :D
Ze względu na to, że przez ostatnie kilka dni nie miałam zbytnio czasu na napisanie czegoś konkretnego, piszę dzisiaj, 1 stycznia 2017r. Wybaczcie, ale mam w domu gości, a do tego trzeba się już przygotować do szkoły.

Chciałabym Wam życzyć przede wszystkim spełnienia marzeń, żebyście byli szczęśliwymi ludźmi. Nigdy się nie poddawajcie, starajcie się małymi kroczkami dążyć do spełnienia marzeń. Możecie mi uwierzyć, że jak już spełnicie jedno wasze marzenie, to będziecie miec potem poczucie, że marzenia są do spełnienia, że nie jest to coś neosiągalnego. I będę to powtarzać za każdym razem, bo mówię to na swoim doświadczeniu. Poza tym życzę Wam uśmiechu, żebyście nie mieli problemów, samych dobrych ocen, radości, dużo wolnego czasu, żeby ten rok szkolny minął szybko, żebyscie wakacje mogli spędzić najlepiej jak potraficie i zdrowia, żebyście byli zdrowi i szczęśliwi. Życzę Wam tego z całego mojego serduszka ♥ Chciałabym, aby rok 2017 był dla nas lepszy niż 2016, aby było więcej postów i nie było międy nimi tak dużych przerw czasowych.

Dziękuję Wam za rok 2016, za rok pełen radości. Dziękuję za wszystkie kochane komentarze i wyświetlenia, a jest ich już prawie 100 000. Dzięuję Wam za to, że ze mną jesteście i mam nadzieję, że w tym roku tak też zostanie, a może i dojdą też nowe osóbki. Wszystkich bardzo sedecznie zapraszam! ♥ :)

Kocham,
Niunia Verdas