30 maja 2015r. (sobota)
Rozdział dedykuję Domciaa :D za rozmowę na gg <333
Violetta
Delikatnie przejechała dłonią po moich plecach. Odwróciłam się w jej kierunku. Kobieta o szczupłej sylwetce siedziała na drugiej połowie mojego łóżka. Wesoło się do mnie uśmiechała. Jej naturalnego koloru, długie włosy opadały na ramiona. Była ubrana w żywe kolory. Pomimo trzydziestu sześciu lat za sobą wygląda nadal młodo, a ludzie na ulicy często pytają, czy jesteśmy siostrami. Pocałowała mnie w czoło i chwyciła moją dłoń. Przetarła ją kciukiem i puściła.
- Ubierz tylko szlafrok. Po śniadaniu zaczniemy się przyszykowywać. - kiwnęłam głową. - No dalej, wstawaj. - zaczęła mnie łaskotać. Zaczęłyśmy się śmiać. Po kilku minutach zabawy wstała i podeszła do drzwi. Jeszcze raz na mnie spojrzała, po czym wyszła zamykając za sobą drzwi. Przeciągnęłam się i szybko pognałam do łazienki na górnym piętrze, aby nikt z domowników mnie nie wyprzedził. Miałam szczęście - była wolna. Zamknęłam drzwi na klucz. Wyszczotkowałam zęby i zdjęłam z siebie kolorową piżamę. Weszłam do kabiny. Chwyciłam słuchawkę prysznicową i odkręciłam kurek z wodą. Poczekałam chwile, aż ciecz się rozgrzeję i zaczęłam się myć. Po kilku minutach kąpieli stanęłam mokrymi stopami na brązowym dywaniku i wytarłam się beżowym ręcznikiem. Założyłam na siebie tylko bieliznę i zawiązałam na sobie szlafrok. Wysuszyłam i rozczesałam mokre włosy. Gotowa zeszłam na dół do rodziny, można powiedzieć, ze już w całości. Boli mnie to, że rodzice nie poświęcają mi i Federico tyle czasu. Czasami jak widzę matki kłócą się z córkami w moim wieku to kuje mnie coś w sercu, bo nawet takich momentów nie ma między nami. Przebywamy ze sobą aż tak mało czasu, że nie znam połowy historii moich rodziców z lat młodzieńczych. Usiadłam obok pomiędzy moim bratem, a ciocią. Na przeciwko siedzieli moi rodzice.
- Charlie, nasz przyjaciel zrobił dla Was buty na wesele. - powiedział męski głos skierowany do naszej dwójki.
Uśmiechnęliśmy się.
- A co wy dzisiaj tacy małomówni? - zapytała Angie. - Cieszmy się, dzisiaj ważny dzień. - krzyknęła radośnie.
Federico chrząknął chcąc wytłumaczyć zaistniałą sytuację. jak ja go kocham. Nigdy nie muszę odpowiadać na tak trudne pytania.
- Yy, bo my czujemy się trochę niezręcznie. Bardzo dawno się nie widzieliśmy i to dlatego nie wiemy co mówić. - uśmiechnął się.
- Przecież jesteśmy wam bliscy. Nie ma co się tak stresować. - odpowiedziała Maria.
Dalsza rozmowa minęła nam już luźniej i zdążyliśmy się przez ten krótki czas przyzwyczaić do obecności mamy i taty. Po posiłku pomogłam cioci posprzątać na stole. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał późną godzinę, bo 12:40.
- Violu! - usłyszałam wołanie mamy z górnego piętra.
- Tak? - odkrzyknęłam.
- Chodź tu do mnie!
Odłożyłam pilota na komodę i weszłam po schodach do swojego pokoju, gdzie znajdowała się kobieta. Wyciągnęła z dużej torby dwie sukienki. Wyglądały jakby były wzięte z bajki o księżniczkach. Moja twarz na widok ubrań od razu zaczęła tryskać radością. Zaczęłam piszczeć coś w stylu "aaaa!". Rzuciłam się mamie na szyję.
- Są prześliczne, mamo.
- Tą różową damy Lucy, dobrze? - zapytała uradowana.
Przytaknęłam uśmiechnięta. Lucy to moja kuzynka. Jest w moim wieku, ale nie mieszka w tym samym mieście. Gdy byłyśmy młodsze, nasze domy dzieliło kilka metrów całe dnie spędzałyśmy na wspólnej zabawie. Lucy jest śliczną szatynką o błękitnych oczach. Można powiedzieć, ze jesteśmy takie same, ale jednak ona jest zupełnie inna i z wyglądu i z charakteru. Ona zawsze interesowała się aktorstwem - ja wręcz przeciwnie. Zawsze umiała przekupić rodziców na jeszcze jedną godzinę zabawy na podwórku. Ja jednak byłam tą grzeczną i zawsze musiałam przychodzić punktualnie do domu. Już nie mogę się doczekać naszego spotkania. A to już dziś! Po trzech latach rozłąki. Ciekawe, czy się zmieniła. Może pomalowała włosy? Tego nie wiem, ale nie mogę się już doczekać. Dla niej moja mama uszyła różową sukienkę na grubych ramiączkach do kolan. Najzwyklejsza, ale piękna.
- A to twoja. - kobieta podała mi moją rzecz.
Gdy ją zobaczyłam na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech niż miałam wcześniej. Była to delikatna sukienka białego koloru, także na grubych ramiączkach z kołnierzykiem, ale przed kolano. W pasie była owinięta przez czarną wstążkę z kokardą. Do tego miała zabezpieczenie. Gdy będę wirować na parkiecie całe szczęście moją bieliznę zakryją doszyte ta jakby krótkie spodenki w tym samym kolorze co sukienka. Była oszałamiająca. Mama nie myliła się co do tego, że będę wyglądać jak królewna.
- Dziękuję. - szepnęłam i poszłam ją przymierzyć Za pięłam małe guziczki, które znajdują się z przodu sukienki. Obkręciłam się i przytuliłam do drobnego ciała kobiety. Tak bardzo się cieszyłam. Rodzicielka zrobiła mi wspaniałą sukienkę. Ach, jaka szkoda, że mnie teraz Ludmiła nie widzi. Umarłaby z zazdrości. Jeszcze przez długi czas zachwycałam się podarunkiem, który moim zdaniem był strzałem w dziesiątkę. Wtem rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
- Kto to? - zapytałam.
- Makijażystka i fryzjerka. - odpowiedziała gładząc mnie po ramieniu.
Uśmiechnęłam się. Maria zaprowadziła dwie kobiety do sypialni i zawołała mnie.
- Kochanie to są moje przyjaciółki. Nora i Maya. Dziewczyny, to moja córka Violetta. - przedstawiła nas.
- Dzień dobry. - przywitałam się podając dłoń.
- Jaka ty podobna do swojej mamy. - wyściskała mnie jedna.
- No to co, malujemy księżniczkę? - zapytała Maya, czyli makijażystka.
Wytrzeszczyłam oczy. Ja i makijaż? Moja mama nigdy mi na to nie pozwalała. Spojrzałam na nią pytająco. Kiwnęła twierdząco głową. Usiadłam na krzesełku, a przede mną stanęłam Maya. Popatrzyła na sukienkę i zaczęła robić mnie na bóstwo. Po mniej więcej pół godzinie skończyła. Dowiedziałam się przez ten czas, że przyjaciółki mamy malują i czeszą modelki, które potem w mamy strojach wychodzą na wybieg. Czyli szykują mnie trzy wspaniałe profesjonalistki! Zamieniłyśmy się z mamą miejscami i teraz moimi włosami zajmuje się Nora. Jej robota zajęła trochę więcej czasu, ale co się dziwić. Zrobiła mi drobnego dobieranego na boku, a resztę włosów rozpuściła i podkręciła. Ten cały makijaż i fryzura idealnie pasowały do delikatnej sukienki. Gotowa wstałam i pokazałam się bratu. Klasnął w ręce i uśmiechnął się szeroko.
- Ślicznie wyglądasz. Szkoda tylko, że Leon tego nie widzi.
- Nic nie mów, okey? - oburzyłam się.
- Okey, okey. - podniósł ręce w geście obronnym.
Wyszłam z jego pokoju i skierowałam się do salonu. Resztę czasu spędziłam oglądając telewizję, aż w końcu nadeszła godzina, kiedy to musieliśmy już wyjść. Założyłam czarne balerinki. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w wyznaczone miejsce. U celu wyszliśmy przed kościół. Wmieszaliśmy się w tłum ludzi i znaleźliśmy państwa młodych. Przywitaliśmy się i chwilę rozmawialiśmy. Zawsze na takich ważnych uroczystościach Federico trzyma mnie za rękę. Uważa, że tak powinien robić każdy brat jeśli ma siostrę. To naprawdę słodkie. Lubię jak tak robi. Wtedy każdy zwraca na nas swoją uwagę. W sumie teraz z moim wyglądem już wszyscy tutaj zebrani mnie widzieli. Rozpoczęła się msza.
Tadam!
Witam, witam :D
Już niedługo do szkoły :c Został nam tylko jeden dzień wolności. W tym roku idę do pierwszej klasy gimnazjum. Czy się cieszę? Nie. Mówię szczerze, chciałabym wrócić do swojej klasy - do podstawówki :c. Wiąże się z tym, że już rozdziały ie będą dodawane tak często jak teraz, bo chcę się pokazać w nowej szkole od jak najlepszej strony jeśli chodzi o naukę :). Będzie mi tego brakowało, bardzo :c. Wiem, ze przez to oglądalność bloga spadnie do zera. Ale proszę, nie opuszczajcie mnie. Bądźcie ze mną w tych najgorszych chwilach i dawajcie wsparcie :c
Koniec smutków! Ważny dzień, Viola wygląda cudownie i wgl w tym rozdziale same przygotowania. W następnym będzie opisany cały przebieg wesela, dlatego postanowiłam nie pisać tego w tym :D Mam nadzieję, ze się spodobał :) Czekam na opinie ;)
Dzisiaj dla odmiany dedykuję rozdział tylko jednej osobie.
Kocham, Niunia ;*