21.08.2014

Rozdział 1 - Bo cię kocham

Violetta
Siedziałam wygodnie na fotelu w samolocie. Spojrzałam na moją małą brązową torebkę i wystający z niej mój pamiętnik. Otworzyłam go i zaczęłam pisać.



" Tak... Znów lecę do Buenos Aires. Znów zobaczę moich kochanych przyjaciół, ale jedno mnie męczy: czy oni o mnie nie zapomnieli, czy Leon nie znalazł sobie innej, lepszej, ładniejszej, czy wszystko będzie tak jak na początku? A jeśli tak, to po co były te trzy lata, po co wracam? Kochany pamiętniku, pomożesz mi, prawda? Muszę kończyć, bo mama coś ode mnie chce".

Schowałam pamiętnik i usłyszałam mamę:
- Veo!
Niepewnie się odwróciłam w jej stronę i po chwili zamyślenia odpowiedziałam:
- Veo qué ves?
Nie śpiewałyśmy długo, gdyż usłyszałyśmy głos stewardessy informujący o zapięciu pasów, gdyż zaraz lądujemy. Po chwili, mama wskazała na zegarek i powiedziała:
- Jest siódma, jak nie chcesz to nie musisz iść do Studia.
- Nie ma mowy! Muszę tam iść! - krzyknęłam - Tęsknię za nimi... - mój głos złagodniał.
- Lądujemy - usłyszeliśmy.

Studio, Leon
Idę sobie korytarzem i widzę grupkę moich przyjaciół rozmawiających i śmiejących się. Podszedłem do nich i zapytałem:
- O czym gadacie?
Zrobili głupie miny.
- Raczej, o kim? - odpowiedział Maxi
- Czy ja o czymś nie wiem? - znów zapytałem, a na mojej twarzy widać było zdziwienie.
- No właśnie chyba nie wiesz. Violetta przyjeżdża! - krzyknęła zaskoczona Francescka.
- Co?! Gdzie?! Kiedy?!
- Ląduje, myślę, że za jakieś 5 minut będzie.  - odparła spokojnie Cami.
- Dzięki, lecę, pa!
Wsiadłem na motor i ruszyłem w stronę lotniska. Gdy dotarłem, ludzie już wysiadali z samolotu. Przestraszyłem się, że nie zdążyłem. Już zakładałem kask, gdy nagle wyszła Viola. Na początku jej nie poznałem. Dużo się zmieniła przez te 3 lata. W końcu ma 19 lat. Miała lekko podkręcone włosy, piękne malinowe usta, a ubrana była w białą koronkową bluzkę i krótkie dżinsowe spodenki. Podszedłem bliżej do samolotu.

Violetta
Wyszłam z samolotu i zaczęłam się rozglądać. Było tak pięknie. Znajome miejsce, drzewa, kwiaty. Ech... Odwróciłam głowę w prawo, a tam, tak naprawdę tam stał mój kochany Leoś. Zbiegłam po schodkach i rzuciłam mu się w ramiona.
- Leon! Pamiętałeś jeszcze o mnie?
- Jak mogłem zapomnieć o miłości mojego życia?
Rozpłakałam się ze wzruszenia. Leon położył rękę na moim policzku i przetarł kciukiem łzy:
- Czemu płaczesz?
- Bo cię kocham!
Uśmiechnął się pokazując te swoje dołeczki i pocałował mnie.
- Viola! - krzyknął mój tata.
Oderwałam się od Leona i znów usłyszałam:
- Violetta! My jedziemy do domu. Jak chcesz to możesz zostać z Leonem. Weźmiemy twoja walizkę.
- Widzę, że jesteś pod dobrą opieką! - powiedziała mama uśmiechając się.
Chłopak wziął mnie na ręce i posadził na motor. Pojechaliśmy do Studio. Wkrótce byliśmy pod szkołą. Od progu przywitali mnie nasi przyjaciele.
- Vilu, tak się za tobą stęskniliśmy! - krzyknęła radośnie Fran.
Nie obyło się bez kłótni, kto ma pierwszy mnie przytulić, a ile śmiechu przy tym było...
Szliśmy z Leonem korytarzem, gdy jakiś chłopak mnie zaczepił:
- Hej, mała, to ty jesteś Viola, o której wszyscy mówią?
- Czego chcesz Diego? zapytał zdenerwowany Leon
On tylko się łobuzersko uśmiechnął i poszedł.
- O co może mu chodzić, Leon? - zapytałam się zawstydzona
- Nic, on taki jest - odpowiedział.
Poszliśmy na zajęcia. Nie wiem czemu, ale pierwszy raz mu nie wierzę...

~~.~~
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się spodobał. Zostawcie po sobie ślad w komentarzach. Niedługo pojawi się ONE SHOT.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Julia :*



2 komentarze: