12 czerwca (piątek) 2015r.
Violetta
Weszłam na piętro i udałam się do pokoju Federico, którego tam nie było. Ale nie przyszłam do niego. Wyciągnęłam spod łóżka jego gitarę i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku, a na nogach ułożyłam sobie instrument. Docisnęłam palcami struny i zaczęłam grać nieznaną mi melodię. Gitara wydawała różne dźwięki.
Może Diego się we mnie zakochał? - myślałam.
Wydaje mi się, że nigdy wcześniej nie miał jeszcze dziewczyny. Jeśli rzeczywiście coś do mnie czuje, to ja nie mam nic przeciwko. Przecież nie muszę nic z tym faktem robić, a raczej nie powinnam. Im bardziej będę się zagłębiać w tę całą sytuację, tym więcej osób się dowie. Dowie się Leon. Leon mnie kocha. Nie chcę go stracić, nie chcę, żeby myślał, że mnie i Diego coś łączy.
Urwałam melodię i rzuciłam gitarę w poduszki. Schowałam twarz w dłonie. Wstałam i przeszłam kilka razy po pokoju. To już mnie przerasta. Ciągle o nim myślę, a nie chcę! On się nie liczy. Jest tylko Leon! Leon, Leon, Leon... A obok stoi Diego, który niespodziewanie wchodzi mi w życie. Przecież on doskonale wie, że to Leon jest moim chłopakiem. Czemu chce to popsuć? Co by było, gdyby Leon przyłapał nas na tym dzisiejszym pocałunku. I po cholerę ja go wtedy przytuliłam? Uświadomiłam mu, że się w nim zauroczyłam?
- Stop! Violetta! - karciłam się w myślach.
Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Francesci. Zaprosiłam przyjaciółkę na noc. Od razu się zgodziła, przez co poprawił mi się humor. Muszę z kimś się spotkać i normalnie porozmawiać, żeby przestać myśleć o problemach. Przygotowałam sobie świeżą piżamkę, a następnie usiadłam przy laptopie czekając na Fran. Po dłuższej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi. Dziewczyna weszła do środka, a ja zamknęłam za nią drzwi. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Nie będę się jej wyżalać. To ona ma być jego dziewczyną, a nie ja. Nie chcę jej tym smucić. Pomyśli, że jestem lepsza, bo wszyscy chłopcy na mnie lecą, a to nie prawda. Nie jestem w niczym lepsza, a czasami mam wrażenie, że jestem najgorsza. Francesca upuściła swoją torbę i objęła mnie tak jak ja ją i się tak chwilę przytulałyśmy kiwając się.
- Cieszę się, że przyszłaś. Miałam doła. - wymamrotałam odrywając się od kruchego ciała dziewczyny.
- Misia, co się stało? - pogłaskała mnie po ramieniu.
- Nie.... Nic w sumie, chyba... Nie wiem... - jąkałam się.
- I tak się dowiem. - zagroziła mi kiwając palcem.
Zaśmiałyśmy się. Mimo to, bałam się, że rzeczywiście jakoś się dowie o co mi chodzi.
- To co? Popcorn, czy kanapki? - zapytałam.
- Hmm, to i to. - odpowiedziała po chwili namysłu.
- To chodź, pomożesz mi.
Weszłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy razem przygotowywać przekąski. Zrobiłyśmy osłony popcorn, kanapki z szynką i papryką, paluszki i ciasteczka. Postanowiłyśmy, że zrobimy sobie kakao i herbatę, ale dopiero jak się umyjemy, żeby nie wystygło.
- Cześć, Franuś! - krzyknął Fede schodząc ze schodów.
Dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła, gdy mój brat pojawił się w kuchni.
- Hej, Feduś. - zaśmiała się.
- Feduś? - upewnił się zaskoczony.
- Franuś? - zaśmiała się.
Chłopak podszedł do mojej przyjaciółki i dał jej buziaka w policzek.
Naprawdę? Już kompletnie nie rozumiem chłopaków. To każdy tak całuje każdą dziewczynę? Nie ogarniam... Widziałam szok u Francesci. Zachichotałam cicho.
- To ja idę się umyć. Możesz iść do mojego pokoju się rozpakować, jeśli chcesz. - zwróciłam się do przyjaciółki.
Kiwnęła głową, a ja ruszyłam w kierunku górnej łazienki. Gdy byłam już w pomieszczeniu całkiem pokrytym kafelkami, zamknęłam drzwi na klucz i rozebrałam się. Weszłam pod prysznic, umyłam się i ubrałam w przygotowaną już wcześniej piżamę. Podeszłam do lustra i uśmiechnęłam się. Zrobiłam sobie luźnego warkocza, który opadał na moje lewe ramię. Założyłam czarne, grube skarpetki i wyszłam z łazienki. Drzwi od mojego pokoju były otwarte, więc poszłam tam. Na łóżku siedziała Francesca. Tak jak myślałam.
- Możesz już iść się myć. Będę czekać w salonie. - powiedziałam odrywając jej wzrok od telefonu. Uśmiechnęła się i poszła razem ze swoim iPhonem do łazienki. Zgasiłam w pokoju światło i zeszłam na dół. Federico siedział na kanapie i oglądał wyścigi motocyklowe. Weszłam do kuchni.
- Chcesz herbatę? - zapytałam. - Albo kakao?
- Cicho. cicho... - szepnął wpatrzony w telewizor.
Jak dziecko...
- Fede! Herbata, czy kakao! - wrzasnęłam robiąc mu na złość.
- Lubisz mnie wkurzać, prawda? - odwrócił się, a ja zrobiłam słodką minę. - Kakao.
Kiwnęłam głową, a ten powrócił do poprzedniej czynności.
Wyciągnęłam z szafki pięć kubków. Tak, pięć. Do trzech wsypałam po dwie łyżeczki kakao i zalałam je ugotowanym mlekiem, a w pozostałych dwóch, zrobiłam gorącą cytrynową herbatę. Wszystkie kubki położyłam na stoliczku przy kanapie. Federico od razu dorwał się do jednej z herbat.
- Chwila! - krzyknęłam zabierając mu z rąk mój napój. - Ty masz kakao.
Przewrócił teatralnie oczami i wziął swój kubek. Niedługo potem na dół zeszła Francesca, któr również była ubrana w piżamkę.
- Fede, idź już sobie. - próbowałam go zepchnąć z kanapy.
- Idę, idę. - uniósł ręce w geście obronnym.
Gdy rozległ się po domu dźwięk zamykanych drzwi od pokoju Federico, Fran wybuchła śmiechem.
- Co? - zapytałam nic nie rozumiejąc.
- Nic, fajnie to wyglądało. - wyjaśniła dochodząc do siebie.
Uśmiechnęłam się. Francesca nie ma rodzeństwa, może stąd ta reakcja. Podłączyłam laptopa do telewizora i włączyłam pierwszy horror, bo szykuje się ich kilka. Usiadłyśmy na kanapie i okryłyśmy się ciepłym i dużym kocem. Wzięłam w rękę kubek z kakao i zaczęłam pić. Jednak gdy film robił się straszniejszy i bardziej tajemniczy niż dotychczas, odstawiłam naczynie i przytuliłam się do przyjaciółki. Było coraz gorzej, działo się tyle skomplikowanych i przerażających scen, że wiedziałam, że niedługo coś wyskoczy. Zakryłam lekko oczy dłońmi. Patrzyłam tylko okiem przez palce. W pewnym momencie wrzask bohaterki a nas coś dotknęło w plecy. Krzyknęłyśmy przestraszone i mocniej się przytuliłyśmy. Zaczęłyśmy się rozglądać po całym salonie, ale było za ciemno, aby coś zobaczyć. To już nawet ten film nie był taki straszny jak to, co przed chwilą przeżyłyśmy. Nagle coś zaskrzypiało w kuchni, po czym na chwilę zapaliła się mała lampka stojąca przy schodach, a potem zgasła.
- Violetta! Jezu, boje się! - panikowała włoszka.
- Ja też. - szepnęłam.
Potem już nic się nie działo, więc postanowiłyśmy powrócić do filmu. Znowu pojawiła się scena grozy i w momencie, gdy na główną postać wskoczył jakiś demon, wyskoczył ktoś zza kanapy i krzyknął głośno coś jak "raaaaa". Zaczęłyśmy piszczeć, wrzeszczeć, krzyczeć, chować się pod koc i wszystko na raz. Dopiero po chwili usłyszałyśmy głośny śmiech mojego brata. Wyłoniłam się spod koca i spojrzałam na chłopaka. Przymknęłam groźnie oczy, wzięłam poduszkę, pociągnęłam Francescę i obie rzuciłyśmy się na Fede. Biłyśmy go poduszkami i ganiałyśmy go po całym domu. Miałyśmy taką z tego radochę, a jednocześnie byłyśmy na niego wkurzone, co można było usłyszeć po naszych przekleństwach na nie niego. Przestałyśmy dopiero, gdy się zmęczyłyśmy. Wybuchnęłyśmy się śmiechem.
- Chyba już nie będziecie oglądać tego durnego filmu, co? - zapytał przez śmiech.
Zaprzeczyłyśmy głową nie mogąc opanować śmiechu.
- Mam grę na Play Station. Horror. Pokazać wam? Tym razem będę z wami, żeby nie było.
Zgodziłyśmy się. Wróciliśmy w trójkę na kanapę. Brat usiadł pomiędzy nami i włączył grę "Until Dawn". Och, od razu się wkręciłyśmy. Co prawda grał w nią Fede, a my tylko oglądałyśmy, ale fabuła tej gry wciąga jak jakiś bardzo dobry horror, co teraz jest już rzadkością. Co chwilę przerażone wtulałyśmy się w Federico. Cała gra trwała bardzo długo, a my skończyliśmy ją w środku nocy, a dokładnie o trzeciej. Wykończone poszłyśmy do pokoju i położyłyśmy się na łóżku. Nie minęło dużo czasu, a my słodko spałyśmy.
Około godziny 10:30 obudził nas dźwięk mojego telefonu, który oznajmiał nam, że czas już wstawać. Nie możemy się przecież spóźnić. Natychmiast go wyłączyłam i z powrotem opadłam na poduszkę. Spojrzałam na Francescę, która jeszcze smacznie spała. Była wtedy taka słodka... Wzięłam z biurka długopis zakończony różowym piórkiem. Usiadłam obok Fran i zaczęłam ją tym piórkiem delikatnie łaskotać po twarzy. Dziewczyna się śmiesznie uśmiechała, odwracała głowę, aż wreszcie się obudziła. Zabiła mnie wzrokiem, a potem obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Przytuliłyśmy się, a później niestety musiałyśmy wstać.
- Masz ze sobą rzeczy na dzisiejsze popołudnie? - zapytałam ścieląc łóżko.
- Tak. Nie wiem, czy widziałaś, ale Diego wczoraj na Facebooku zaproponował nocowanie u niego, żebyśmy nie musieli łazić sami w nocy. No i większość się zgodziła, ja też. - uśmiechnęła się dumnie. - A ty?
- Okey, czemu nie. - zgodziłam się.
Umyłyśmy się i ubrałyśmy, a potem zeszłyśmy na śniadanie. Potem pojechałyśmy taxówką do galerii, żeby kupić Diego prezent urodzinowy. Podczas naszej wędrówki po sklepach dzwoniłyśmy do chłopaków z naszej klasy, żeby podpytać się, co lubi nasz dzisiejszy solenizant. Ostatecznie kupiłam mu płytę z jego ulubionym wykonawcą, a Francesca grę na Xbox. Miałyśmy jeszcze trochę czasu, więc poszłyśmy na lody, kupiłyśmy sobie kilka ciuchów i w końcu wróciłyśmy do domu. Zapakowałam ładnie prezent dla Diego, a potem zaczęłyśmy się stroić. Ubrałam czarną spódniczkę przed kolano i biały top, a Francesca postawiła na sukienkę w kolorze pudrowego różu. Następnie zrobiłyśmy sobie bardzo delikatny makijaż. Zakręciłam sobie włosy i, gdy obie uznałyśmy, że jest wszystko idealnie, postanowiłyśmy powoli się zbierać. Wzięłam do ręki prezent i razem z Fran i Lucy wyszłyśmy na dwór. W moją twarz buchnęło ciepłe powietrze. Tego dnia było dość duszno, ale nie przeszkadzało mi to. Uwielbiam lato! Czekałam na nie cały rok. Chyba pierwszy raz od długiego czasu rozmawiałam z Lucy. Francesca też się włączyła i na takich naszych babskich pogaduszkach, szybko dotarłyśmy do ogromnego domu Diego. Nigdy tam nie byłam, dlatego jestem ciekawa jak tam jest w środku. Już z dworu było słychać muzykę. Wygładziłam dłonią spódniczkę i poprawiłam włosy. Wzięłam głęboki wdech. Czemu ja się denerwuję? To tylko impreza urodzinowa! Chciałabym powrócić do tych lat beztroskiej zabawy. Zawsze urodziny koleżanek odbywały się w bawialni i nigdy nikt się nie martwił jak wygląda, tylko bawił się do utraty siły. Czasami mi tego brakuje, bo teraz każdy patrzy na wygląd. Kiedyś mogłam bez obaw wyjść do sklepu w dresach i słodkim głosikiem pięcioletniej dziewczynki, poprosić w sklepie o lizaka. Teraz, gdybym tak wyszła, uznaliby mnie za dresiarę, która nie ma stylu i ubiera się w to, co wpadnie w ręce. Dzisiaj wszyscy chcą wyglądać idealnie. Tyle, że nie każdemu to wychodzi. Tona makijażu na twarzy, skóra marchewkowa od nadmiaru złego podkładu, spodenki do połowy tyłka, u chłopaków sześciopak i grzywka na żel (no dobra, to akurat jest boskie, szczególnie u Leona). Moje bez sensowne rozmyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Na szczęście ocknęłam się w odpowiednim momencie i we trzy wparowałyśmy do jego mieszkania śpiewając "Sto lat" najgłośniej jak umiałyśmy. Diego się śmiał, a potem, gdy dałyśmy mu prezenty, wszystkie nas po kolei przytulił i podziękował.
Pociągnęłam Francescę i razem poszłyśmy do salonu.
- On mnie przytulił! - pisnęła rzucając mi się na szyję.
Zaśmiałam się.
- Jak wrażenia? - zapytałam stając przy stoliku z jedzeniem.
Wzięłam ciasteczko i je zjadłam.
- Przecież sama wiesz! Te perfumy... On jest idealny. Rozumiesz? To mój mąż. - mówiła szybko patrząc w sufit.
Zaśmiałam się. Nagle ktoś objął mnie od tyłu. Poczułam czyiś oddech na mojej szyi, a potem zapach charakterystycznych dla tej osoby perfum. Był to oczywiście Leon. Przymknęłam oczy z uśmiechem.
- To ja was już zostawię. - powiedziała wycofując się.
Chłopak pocałował mnie w policzek. Odwróciłam się i spojrzałam w jego piękne, szmaragdowe oczy. Był to wzrok pełen miłości.
- Hej. - powiedziałam.
- Myślałem już, że nie przyjdziesz.
Położył dłoń na moim policzku i namiętnie mnie pocałował. Pogłębiłam, a gdy zabrakło nam powietrza, przerwaliśmy i dotknęliśmy się czołami.
- Kocham cię. - szepnęłam.
- Ja ciebie też, księżniczko.
Zachichotałam. Wyciągnął mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć, tak jak wszyscy. Potem wszyscy uczestnicy imprezy wraz z solenizantem usiedliśmy w kółku na podłodze, a na środku położyliśmy butelkę po soku. Tak, graliśmy w butelkę. Siedziałam między Leonem, a Fran. Pierwsza kręciła Lucy i wypadło na Francescę.
- Pocałuj kogoś i powiedz, że chciałabyś to powtórzyć. - wymyśliła.
Fran westchnęła przestraszona. Pogładziłam ją po plecach dodając jej tym otuchy. Dziewczyna wstała i podeszła do Diego. Pisnęłam i przytuliłam się do Leona. Przyjaciółka usiadła na nim okrakiem i pocałowała Diego w usta.
- Chciałabym to kiedyś powtórzyć. - wyszeptała.
Wiem, że mówiła to szczerze. Gdy usiadła z powrotem na swoim miejscu, wszyscy bili jej brawo, a ona sama miała rumieńce na twarzy. Włoszka zakręciła butelką i wypadło na Camilę.
- Masz siedem sekund, żeby zrobić sobie selfie i wstawić je na Instagrama.
Udało jej się, ale zdjęcie nie, przez co mieliśmy ubaw. Camila zakręciła, a butelka zatrzymała się na Diego.
- Niech Lucy napisze ci czarnym markerem coś na czole. - powiedziała.
- Nie, błagam. - jęknął.
Zaśmialiśmy się. Lucy wzięła z szuflady marker i napisała mu na czole "Debil". Boże, jak to wyglądało. Diego wylosował Leona, a zadanie było takie, że musiałam mu zrobić makijaż. Nie było by to takie straszne dla Leona, gdyby on sam miał kogoś pomalować. Do tego miałam na to tylko trzy minuty. Wzięłam kosmetyki od mamy Diego i kompletnie mi to nie wyszło. Nie powiem jak on wyglądał... Gdy skończyłam, przytuliłam i go przeprosiłam śmiejąc się.
Jeszcze długo się bawiliśmy, ale w końcu skończyliśmy, aby trochę potańczyć. Mogę pewnie powiedzieć, że tańczyłam z wszystkimi. Dosłownie. Potem był przepyszny tort, który zniknął po kilku minutach. Po cieście nikt nawet nie pomyślał, żeby przestać się bawić. Najwięcej tańczyłam z Diego i Leonem. To wyglądało jakby się o mnie bili. Trochę mnie to niepokoiło, bo znowu widzę Diego, który tak jakby się o mnie stara.
Pozwoliłam sobie na krótką przerwę i poszłam do stolika z napojami. Stała tam też Lucy. Nalałam sobie do plastikowego kubeczka soku pomarańczowego i wypiłam go. Miałam już wracać do dziewczyn, ale Lucy zatrzymała mnie dotykając dłonią mojego ramienia. Odwróciłam się i sztucznie się uśmiechnęłam. Nie wiedziałam jakie ma zamiary.
- Chciałam z tobą porozmawiać. - wyjaśniła.
Zrobiło mi się gorąco w środku. Każdy by tak zareagował na słowa "musimy pogadać". Kiwnęłam przestraszona głową.
- Wtedy na weselu... Ja, ja... To były emocje, byłam zazdrosna. Myślałam, że chcesz mi go odebrać, nie wiedziałam, że ty go znasz. Potem, gdy się dowiedziałam, chciałam udawać twardą. Ale zrozumiałam, że niepotrzebnie nas skłóciłam. Jesteśmy rodziną. Przepraszam. Proszę, wybacz mi. - wyjaśniła drżącym głosem.
Spuściłam wzrok i westchnęłam.
'I co ja mam z tobą zrobić?' - pomyślałam.
- Wiesz, że zrobiłaś źle? To było przykre, a zarazem okropne.
- Wiem, i bardzo tego żałuję. - wymamrotała.
Rozłożyłam ramiona, a kuzynka się we mnie wtuliła.
- Wybaczam. - szepnęłam i mocno ją przytuliłam.
- Dziękuję, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. - powiedziała wtulając głowę w moje włosy.
- Ale obiecaj, że to już nigdy się nie powtórzy.
- Obiecuję. - dała mi buziaka w policzek.
Zaśmiałam się, a potem obie wróciłyśmy do dziewczyn. Zabawa trwała w najlepsze do północy. O tej godzinie większość wróciła do domu, a ja, Leon, Lu, Fran, Cami, Lucy i jeszcze kilka osób zostało na noc u solenizanta.
- To kto z kim śpi w pokojach? - zapytał Diego wyłaniając się zza ściany z kołdrą w rękach.
Oparłam się o krzesło. Jest mi szczerze mówiąc obojętnie. Są tu moi przyjaciele.
- Chcesz? - spytał Leon stając obok mnie.
- Ale co? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Chcesz dzisiaj ze mną spać? - zapytał ponownie.
- Tak, jasne. - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się
Diego zaprowadził nas do pokoju. Otworzyłam drzwi, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ogromne, dwuosobowe łóżko. Spodziewałam się dwóch osobnych. Hernandez zostawił nas samych, kiedy weszliśmy w głąb pokoju.
- To, będziemy spać razem, tak? - zapytałam lekko wystraszona.
Postawiłam torbę obok komody i wyjęłam kilka rzeczy.
- Na to wygląda. - odpowiedział.
Uśmiechnęłam się.
- Idę do łazienki. - oznajmiłam.
- Ja też.
Popatrzyłam na niego pytająco.
- Spokojnie, idę do drugiej. - zaśmiał się.
Kiwnęłam głową uspokajając się. Wyszłam na korytarz i pokierowałam się do jednej z wielu łazienek. Ten dm jest naprawdę ogromny. Tu jest tyle pomieszczeń... Pogubiłabym się. A wnętrze wręcz zachwyca sowim wyglądem. Zamknęłam się na klucz i rozebrałam. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam w piżamę, wyszczotkowałam zęby i rozczesałam włosy. Gotowa wróciłam do pokoju. Leon już leżał w łóżku i przeglądał coś na telefonie. Gdy zamknęłam drzwi, spojrzał na mnie i odłożył telefon na szafkę nocną. Uśmiechnął się, co odwzajemniłam. Zgasiłam światło, paliła się tylko mała lampka, dzięki której widziałam, co gdzie jest. Weszłam na łóżko i usiadłam okrakiem na chłopaku. Pochyliłam się i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.
- Dobranoc. - powiedziałam urywając tę wspaniałą chwilę.
Szybko z niego zeszłam i okryłam się kołdrą śmiejąc. Leon także się ze mnie śmiał.
- Dobranoc, księżniczko. - szepnął dając mi buziaka w czoło.
Odwróciłam się, a Leon zgasił światło. Przez bardzo długi czas próbowałam zasnąć. Wierciłam się i przewracałam nie mogąc znaleźć dobrej pozycji do snu.
- Wszystko okey? - zapytał Leon?
- Nie mogę zasnąć. - jęknęłam.
Przybliżył się i przytulił mnie od tyłu splatając nasze palce.
- Tak lepiej? - szepnął.
- Idealnie. - zachichotałam i zamknęłam oczy.
Nie minęło dużo czasu, a ja już słodko spałam. Leoś umie zdziałać cudy.
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Dzwonił tata. Ale czemu o tak wczesnej porze jak szósta rano? Przecież wiedział, że idę na noc do kolegi. Nie rozumiem. Odebrałam połączenie.
- Halo? - szepnęłam do słuchawki.
- Violetta... - usłyszałam męski głos.
- Tak.... Co? .... Ale jak to? ..... Dlaczego? ..... Dobrze, zaraz tam będę.... - mówiłam wystraszona.
~~.~~
Hej! :) Przybywam do was z rozdziałem. Strasznie się z nim męczyłam, bo jest bardzo długi. Nie wiedzieć czemu, męczą mnie takie długie. A po drugie wczoraj pisałam go do wpół do pierwszej w nocy i nie zapisał mi się post. To znaczy zapisał, ale do połowy. Może ktoś już go widział, ale ja go potem wzięłam do roboczych. No i dzisiaj w końcu go skończyłam. Cieszcie się, hah :D Mam nadzieję, że się podoba :) Dużo się działo, co? A teraz zastanawiajcie się, co dalej :P Zła ja :D
Kocham <3
Buziaczki :* Niunia :*