23 maja 2015r. (sobota)*
Rozdział dedykowany: Tinicie Stoessel, Domci :D,
Lodofanaticas, Lagusiakowi, Lence Verdas i Tofika♥ ♥ ♥ Dziękuję misie ;*
Violetta
Po śniadaniu, około godziny trzynastej zaczęłam szykować się do wyjścia. Ubrałam biały T-shirt, krótkie dżinsowe spodenki i białe trampki.
- Angie, idę z dziewczynami na zakupy! - krzyknęłam, gdy schodziła ze schodów do salonu.
- Dobrze, skarbeńku. Pamiętaj, że dzisiaj przychodzą na nocowanko.
- Ciociu... - zaśmiałam się. - Nie mów do mnie skarbeńku, wystarczy skarbie.
- Oj, no już. - uśmiechnęła się kładąc rękę na moim ramieniu. - Zjedzcie sobie obiad na mieście. Tylko nie fast foody! Jak będziecie już gotowe to zadzwońcie, a ja po was podjadę. Tu masz pieniądze. - wyciągnęła z portfela kilka banknotów i podała mi je.
- Dziękuję ciociu. - dałam jej buziaka w policzek.
- Ej! - obok mnie stanął Fede z rękoma położonymi na biodrach.
Marszczył czoło. Był niezadowolony.
- Czemu ona zawsze dostaje hajs, a ja jestem poszkodowany? - zapytał wskazując palcem w moją stronę.
- Słuchaj, jeśli pójdziesz z nami do galerii i pomożesz nam nosić torby bez marudzenia to myślę, że ciocia da ci trochę kasy. - popatrzyłam się na kobietę z nadzieją.
Od razu kiwnęła głową. Chciało mi się śmiać z mojego brata. Jego mina była bezcenna.
- Okey... - westchnął ciężko i uśmiechnął się.
Zapiszczałam z radości i przybiłam piątkę z ciocią.
- Proszę Feduś. - podała mu trochę pieniędzy.
Schował "prezent" do kieszeni i ubrał buty. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu. W połowie drogi spotkaliśmy dziewczyny. Uściskaliśmy je i razem doszliśmy do celu. Pierwszym sklepem był jeden z najlepszych butików, gdzie spędziłyśmy około godzinę. Przymierzałyśmy sobie botki na obcasie. Następnymi sklepami były te z ciuchami i biżuterią. Federico tylko siedział na pufach z twarzą w dłoniach i śmiał się, gdy się sprzeczałyśmy. Pod koniec naszej wycieczki poszliśmy do włoskiej restauracji, gdzie zjedliśmy naprawdę syty obiad. Wysłałam cioci esemesa i już po chwili pod galerię podjechało białe BMW. Spakowaliśmy zakupy do bagażnika i wsiedliśmy do auta. Zapięliśmy pasy i odjechaliśmy do domu.
- I jak zakupy, Fede? - zapytała Angie patrząc przed siebie.
- Masakra... - westchnął.
Wszystkie momentalnie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- No nie było aż tak źle chyba. - powiedziałam.
- Nie, wogóle... Tylko: Fede! Jak myślisz? Czerwona, czy czarna? A może nie, biała! Fede... - przedrzeźniał nas.
Angie zaczęła chichotać, a zaraz my dołączyłyśmy do niej.
- To co, dziewczynki? Przyszykowane już na nocowanko? - zapytała po chwili starsza kobieta,
Wszystkie kiwnęły równo głową. Po pewnym czasie dotarliśmy do domu. Rozpakowaliśmy bagażnik i weszliśmy do środka. Ciocia weszła do kuchni i zaczęła przygotowywać kolację. Fede rzucił się na kanapę i włączył telewizor na kanale sportowym. Zaś my, poszłyśmy do mojego pokoju. Dyskutowałyśmy na temat zakupów, a potem przyszykowałyśmy miejsce do spania. Przebrałyśmy się w piżamy i zeszłyśmy do salonu. Fede wyłączył telewizor i poszedł za nami do stołu.
- Mmm... Jakie ładne piżamki, dziewczyny... - uśmiechnął się łobuzersko.
- Debilu! - krzyknęłyśmy na raz.
Uderzyłam go lekko w głowę, na co się zaśmiał.
- Sorry. - powiedział przez śmiech.
Zajęłyśmy miejsca. Po chwili dołączyła do nas Angie przynosząc kolację. Wyjątkowo nie zjadłam dużo przez ten pyszny obiad w restauracji, który zatkał mi żołądek. Dziewczyny zjadły małą porcję owsianki i wypiły pomarańczowy sok. Wstałyśmy i skierowałyśmy się w stronę białych schodów.
- Dobranoc! - krzyknęłyśmy.
- Idziecie spać? - zapytał Fede wychylając się zza ściany,
- Nie, będziemy oglądać jeszcze jakiś film. - odpowiedziałam i pobiegłam za przyjaciółkami.
Weszłyśmy do pokoju w odcieniach różu i fioletu, czyli moich ulubionych barwach. Jak już się pewnie domyślacie - moje królestwo połączone z łazienką. Włączyłam laptopa i położyłam go na biurku. Położyłyśmy się obok siebie na łóżku i zaczęłyśmy oglądać horror.Horror z moimi kochanymi dziewczynami to najlepsza rzecz pod słońcem!
"Dziewczyna wyszła oburzona z domu. Nie mogła uwierzyć w to co mówił ksiądz. To nie możliwe, żeby w moim domu przesiadowały demony. - myślała. Poszła w swoje ulubione miejsce, czyli nad jezioro. Kucnęła przy wodzie i popatrzyła na swoje odbicie. I nagle ktoś ją..."
- Buu! - Fede krzyknął przejeżdżając ręką po naszych plecach.
- Aaaaaaaa! - darłyśmy się na całe gardło.
Przez ciało przeszedł mnie zimny dreszcz. Brr...
- Federico! To było okropne! Jak w ogóle mogłeś to zrobić debilu! Jesteś naprawdę niepoważny! Kpisz sobie z nas! Mogłyśmy dostać zawału, i to w takim momencie! - krzyczałam wkurzona. - Z czego się śmiejesz?
- Jesteś cała czerwona. - chichotał. - To miał być tylko żart, okey?
Usiadł obok nas i wszystkie mocno przytulił.
- A teraz lećcie spać. Za dużo wrażeń jak na dziś. Nie zaśniecie. Dobranoc dziewczyny. - zgasił laptopa i wyszedł z pokoju. - I przepraszam. - mrugnął.
Zamknął drzwi. Nastała cisza. Odetchnęłam z ulgą.
- Kocham twojego brata. - zaśmiała się Fran.
- Serio? Tego idiotę? - wytrzeszczyłam oczy.
- No, ale nas potem tak słodko przytulił... - rozmarzyła się Camila.
- Dobra, serio. Za dużo jak na dziś.
Zgasiłam lampkę, która stała tuż przy moim łóżku. Fran i Cami zeszły na swoje materace. Przykryłam się kołdrą i wtuliłam w fioletową poduszkę. Serce zwalniało swoje tempo, a oddech z czasem się wyrównywał. Po chwili zasnęłam.
25 maja 2015r. (poniedziałek)
- Dziewczyny, idę już do pra... - do pokoju wparowała Angie z torebką w ręku.
- Dzień dobry. - Francesca przetarła oczy.
Powoli usiadłam na łóżku ziewając. Kobieta zwinęła rolety. Wtuliłam się twarz w poduszkę czując promienie słoneczne wpadające przez okno.
- Macie na dziewiątą? - zapytała.
Spojrzałam na zegarek w telefonie, 7:30.
- Camila, Camila! Obudź się! - krzyczałyśmy.
Zerwała się przerażona na równe nogi. Pobiegłyśmy wszystkie do łazienki, ubrałyśmy się i wykonałyśmy resztę porannych czynności. Zawiesiłyśmy na ramionach plecaki i wzięłyśmy zrobione przez ciocię kanapki. Oczywiście jadłyśmy je w drodze do szkoły. Pierwsza biologia. Pani nie lubi, gdy ktoś się spóźni. Nawet Ludmiła zawsze w poniedziałki przychodzi punktualnie, a nawet o kilka minut wcześniej. Na szczęście spokojnie zdążyłyśmy na zajęcia.
Po pierwszej lekcji kilka osób zebrało się wokół Diego. W tym moje dwie przyjaciółki i Ludmiła. Tak, ona... Podeszłam do niemałej grupki.
- No i wtedy on wszedł na tą scenę i zaczął płakać. - mówił.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- A ja oglądałam filmik jak taka babka miała zaśpiewać, a się zesrała. - i ponownie słychać było śmiechy.
- No, a ty co powiesz, Violetta? - zapytał Diego. - W ogóle czemu ty nigdy nic nie mówisz?
- Bo nie mam o czym. Poruszacie jakieś bezsensowne tematy. Jakby nie było czegoś innego do omawiania. - powiedziałam szybko i odeszłam do szatni.
Wyjęłam z plecaka strój do ćwiczeń i się przebrałam. Po chwili dołączyły do mnie wszystkie dziewczyny z klasy i zrobiły dokładnie to samo co ja. Wyciągnęłam z worka tenisówki i założyłam je. Po dzwonku kończyłam jeszcze wiązać sznurówki. Wbiegłam na salę gimnastyczną. Można się już domyślić, że jest to lekcja w-fu. Lubię grać w wszelkie "piłki" tj. ręczna, siatka, koszykówka, czy nożna, ale to nie oznacza, ze jestem w tym dobra.
- Siema dzieciaki! - klasnął mężczyzna.
To jedyny nauczyciel w szkole, który jest w pełni na luzie.
- Dzisiaj mamy biegi na 300 metrów, na czas. Dajcie z siebie wszystko, bo pamiętajcie, że za dwa tygodnie mamy wyścigi między szkolne. Mamy to wygrać, okey?
Przytaknęliśmy. Wyszliśmy na dwór i poszliśmy do pobliskiego parku, gdzie jest miejsce do biegania. Na miejscu odłożyłam butelkę z wodą na trawę i ustawiłam się w rzędzie z pozostałymi.
- No to tak... Peter, Ludmiła i Kate. Francesca, Violetta i Leon. Camila, Stephie i Xabian. [...] - nauczyciel łączył uczniów w trójki. - Pamiętajcie, przy czerwonym słupku macie przyspieszyć na tyle ile was stać, a nawet jeszcze bardziej. Trzymam kciuki.
Pierwsza grupa pobiegła i wróciła z bardzo dobrym czasem. Teraz nasza kolej. Fran, Leon i ja ustawiliśmy się przed białą linią i po gwizdku wystartowaliśmy. Biegliśmy łeb w łeb. Francesca po kilku minutach została z tyłu. Czerwony słupek. Widzę postać Leona przede mną. Tak nie może być. Muszę pokazać, że jestem szybsza, lepsza, że pobiję chłopaka. Nie jest słaba. Nie jestem głupia i nieważna. Zbliżyłam się do niego i skręciłam lekko w lewo, aby być przed nim. Ale chyba on tego nie zauważył i wpadliśmy na siebie. Chłopak przewrócił się na ziemię, a ja na jego umięśnione ciało. Wow, jest mega. No tak, przecież chodzi co dwa tygodnie na siłownię. Sama się dziwię, że udało mi się go wyprzedzić. Gdy wreszcie doszło do mnie co właśnie się stało szybko się zerwałam i otrzepałam nogi z brudu. Podałam mu rękę.
- Yyy, przepraszam cię bardzo. Nic ci nie jest? Naprawdę nie chciałam.
- Nie, jest okey. Dzięki. - odpowiedział.
Jego biała bluzka była wtedy czarna. Czarna od ziemi. Trener gwizdnął.
- Leon, Violetta! Proszę tuta podejść. - krzyknął. - Leo, (tak czasami mówi na Leona) gdzie widziałeś tego zająca? - zaśmiał się.
Chłopak kuśtykał. Bolała go noga, a z kolana leciała krew. Przez ta całą sytuacje musieliśmy wrócić do szkoły. Byłam przygnębiona. Dziewczyny mnie pocieszały, że to nie moja wina, ale ja i tak wiem, że to wszystko jest właśnie przeze mnie. Teraz będę mieć następne przezwisko: niezdara. Cóż, zasłużyłam sobie. Po lekcji, na przerwie, gdy Fran i Cami poszły do sklepiku podeszła do mnie Ludmiła. Czy ja muszę mieć takie szczęście, że jednego dnia dzieje się tyle koszmarnych rzeczy? Dlaczego? Czemu mnie to ciągle prześladuje? Ten pech.
- To wszystko twoja wina, wiesz o tym, prawda, Violetta? - zaśmiała się. - Mówił ci ktoś, ze jesteś we W-S-Z-Y-S-T-K-I-M zła? Nie? No to już wiesz, ode mnie oczywiście. - wyszczerzyła zęby.
- No wiesz, ja w przeciwieństwie do ciebie nie jestem takim pustakiem. Oh, jak dobrze. - westchnęłam.
- Jeszcze pożałujesz, suko! - krzyknęła, co zwróciło uwagę uczniów przebywających na tym piętrze.
Ostatnie słowo zabolało, ale wiem, że powiedziała tak ze złości. Nie ma się czym martwić przecież. To tylko Ludmiła. Ludmiła, na nią wszystko stać. Zaczynam się bać. Ja chcę żyć!
Następne lekcje minęły normalnie. Udało mi się na kilka dobrych godzin zapomnieć o dzisiejszym wypadku. Po chemii założyłam na plecy plecaki i skierowałam się ku wyjściu. I gdy miałam zejść po schodkach w dół do drzwi wyjściowych potknęłam się o... O linkę? O mało nie spadłam ze schodów. Udało mi się sprawnie wyhamować. Ale skąd ta linka i kto chciałby zrobić mi krzywdę? Wstałam i poprawiłam podwiniętą spódniczkę. Poczułam ciepło na ramieniu, które po chwili zniknęło. Była to dłoń Leona.
- Nic ci się nie stało?
- Tak. - zapatrzyłam się w niego jak w obrazek.
Te śliczne szmaragdowe oczy i ten wspaniały uśmiech.
Zmarszczył pytająco brwi.
- Yyy... Nie, w porządku. Nic mi nie jest. - uśmiechnęłam się i poszłam.
Skąd on się tu znalazł? Przecież miał jeszcze dodatkowe zajęcia z języka angielskiego, a nikt z naszej klasy nie schodzi na parter. Czy ta linka... To właśnie Leon ją mi podstawił pod nogi chcąc się zemścić za upadek na w-fie? Myslałam... Z resztą, kogo to obchodzi? Doszłam szybko do domu. Ściągnęłam plecak i rzuciłam w kąt.
- Jestem, cześć! - pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Włączyłam na fula muzykę i zaczęłam śpiewać, ale nie mogłam. To wszystko mnie wykańcza. Wyłączyłam radio i zaczęłam płakać.
- Vilu! - usłyszałam zza drzwi głos Federa.
Chłopak wszedł do środka.
- Violu, obiad. Wołaliśmy cię, ale ty nie sły... Siostrzyczko, płaczesz?
Usiadł koło mnie i lekko pociągnął, dzięki czemu usiadłam. Brat mocno mnie przytulił. Potrzebowałam tego.
- Czemu? Co się stało, malutka? - zapytał troskliwie.
- Jestem poniżana! Wszyscy się nade mną znęcają! Krytykują, mówią słowa, które bolą. Dzisiaj przez przypadek na w-fie popchnęłam kolegę przez co teraz trochę kuleje. Ale ja naprawdę nie chciałam. Potem oberwało mi się od Ludmiły i zostałam nazwana suką. A, gdy wychodziłam ze szkoły ktoś podłożył mi linkę i upadłam. Wydaje mi się, że to ten kolega z w-fu, Leon. Ale nie mogę go oskarżać nie mając dowodów. - wyznałam.
- Zabiję gnojka, zabiję! A cała reszta zginie tak samo! Jutro, nie idziesz sama do szkoły. Twój braciszek ci trochę potowarzyszy. Tylko na 5 minut, długie 5 minut... - uderzył pięścią w poduszkę.
- Nie, Fede. Proszę, nie rób tego. To pogorszy sytuację!
*Zaczęłam pisać daty, czyli czas w opowiadaniu. Tak będzie mi łatwiej. Daty także dopisałam w prologu i pierwszym rozdziale.
Hejka, kochani!
Jest w końcu dwójeczka! Jeeeej!
Heh :D Mam nadzieję, że się podoba :)
Niżej jest One Shot :)
Czekam na komentarze i do zobaczenia :)
Kocham ;*
PS1: Rozdziały będą dedykowane tym, którzy komentowali pod wcześniejszym rozdziałem.
PS2: Zmieniłam nazwę z Julia Verdas na Niunia Verdas. Czemu? A dłatego, że ostatnio zostałam przez tatę i kuzyna nazwana niunią. I jakoś tak mi się spodobało :D heh :)
Julia Verdas
Niunia Verdas ♥
- Dobranoc! - krzyknęłyśmy.
- Idziecie spać? - zapytał Fede wychylając się zza ściany,
- Nie, będziemy oglądać jeszcze jakiś film. - odpowiedziałam i pobiegłam za przyjaciółkami.
Weszłyśmy do pokoju w odcieniach różu i fioletu, czyli moich ulubionych barwach. Jak już się pewnie domyślacie - moje królestwo połączone z łazienką. Włączyłam laptopa i położyłam go na biurku. Położyłyśmy się obok siebie na łóżku i zaczęłyśmy oglądać horror.Horror z moimi kochanymi dziewczynami to najlepsza rzecz pod słońcem!
"Dziewczyna wyszła oburzona z domu. Nie mogła uwierzyć w to co mówił ksiądz. To nie możliwe, żeby w moim domu przesiadowały demony. - myślała. Poszła w swoje ulubione miejsce, czyli nad jezioro. Kucnęła przy wodzie i popatrzyła na swoje odbicie. I nagle ktoś ją..."
- Buu! - Fede krzyknął przejeżdżając ręką po naszych plecach.
- Aaaaaaaa! - darłyśmy się na całe gardło.
Przez ciało przeszedł mnie zimny dreszcz. Brr...
- Federico! To było okropne! Jak w ogóle mogłeś to zrobić debilu! Jesteś naprawdę niepoważny! Kpisz sobie z nas! Mogłyśmy dostać zawału, i to w takim momencie! - krzyczałam wkurzona. - Z czego się śmiejesz?
- Jesteś cała czerwona. - chichotał. - To miał być tylko żart, okey?
Usiadł obok nas i wszystkie mocno przytulił.
- A teraz lećcie spać. Za dużo wrażeń jak na dziś. Nie zaśniecie. Dobranoc dziewczyny. - zgasił laptopa i wyszedł z pokoju. - I przepraszam. - mrugnął.
Zamknął drzwi. Nastała cisza. Odetchnęłam z ulgą.
- Kocham twojego brata. - zaśmiała się Fran.
- Serio? Tego idiotę? - wytrzeszczyłam oczy.
- No, ale nas potem tak słodko przytulił... - rozmarzyła się Camila.
- Dobra, serio. Za dużo jak na dziś.
Zgasiłam lampkę, która stała tuż przy moim łóżku. Fran i Cami zeszły na swoje materace. Przykryłam się kołdrą i wtuliłam w fioletową poduszkę. Serce zwalniało swoje tempo, a oddech z czasem się wyrównywał. Po chwili zasnęłam.
25 maja 2015r. (poniedziałek)
- Dziewczyny, idę już do pra... - do pokoju wparowała Angie z torebką w ręku.
- Dzień dobry. - Francesca przetarła oczy.
Powoli usiadłam na łóżku ziewając. Kobieta zwinęła rolety. Wtuliłam się twarz w poduszkę czując promienie słoneczne wpadające przez okno.
- Macie na dziewiątą? - zapytała.
Spojrzałam na zegarek w telefonie, 7:30.
- Camila, Camila! Obudź się! - krzyczałyśmy.
Zerwała się przerażona na równe nogi. Pobiegłyśmy wszystkie do łazienki, ubrałyśmy się i wykonałyśmy resztę porannych czynności. Zawiesiłyśmy na ramionach plecaki i wzięłyśmy zrobione przez ciocię kanapki. Oczywiście jadłyśmy je w drodze do szkoły. Pierwsza biologia. Pani nie lubi, gdy ktoś się spóźni. Nawet Ludmiła zawsze w poniedziałki przychodzi punktualnie, a nawet o kilka minut wcześniej. Na szczęście spokojnie zdążyłyśmy na zajęcia.
Po pierwszej lekcji kilka osób zebrało się wokół Diego. W tym moje dwie przyjaciółki i Ludmiła. Tak, ona... Podeszłam do niemałej grupki.
- No i wtedy on wszedł na tą scenę i zaczął płakać. - mówił.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- A ja oglądałam filmik jak taka babka miała zaśpiewać, a się zesrała. - i ponownie słychać było śmiechy.
- No, a ty co powiesz, Violetta? - zapytał Diego. - W ogóle czemu ty nigdy nic nie mówisz?
- Bo nie mam o czym. Poruszacie jakieś bezsensowne tematy. Jakby nie było czegoś innego do omawiania. - powiedziałam szybko i odeszłam do szatni.
Wyjęłam z plecaka strój do ćwiczeń i się przebrałam. Po chwili dołączyły do mnie wszystkie dziewczyny z klasy i zrobiły dokładnie to samo co ja. Wyciągnęłam z worka tenisówki i założyłam je. Po dzwonku kończyłam jeszcze wiązać sznurówki. Wbiegłam na salę gimnastyczną. Można się już domyślić, że jest to lekcja w-fu. Lubię grać w wszelkie "piłki" tj. ręczna, siatka, koszykówka, czy nożna, ale to nie oznacza, ze jestem w tym dobra.
- Siema dzieciaki! - klasnął mężczyzna.
To jedyny nauczyciel w szkole, który jest w pełni na luzie.
- Dzisiaj mamy biegi na 300 metrów, na czas. Dajcie z siebie wszystko, bo pamiętajcie, że za dwa tygodnie mamy wyścigi między szkolne. Mamy to wygrać, okey?
Przytaknęliśmy. Wyszliśmy na dwór i poszliśmy do pobliskiego parku, gdzie jest miejsce do biegania. Na miejscu odłożyłam butelkę z wodą na trawę i ustawiłam się w rzędzie z pozostałymi.
- No to tak... Peter, Ludmiła i Kate. Francesca, Violetta i Leon. Camila, Stephie i Xabian. [...] - nauczyciel łączył uczniów w trójki. - Pamiętajcie, przy czerwonym słupku macie przyspieszyć na tyle ile was stać, a nawet jeszcze bardziej. Trzymam kciuki.
Pierwsza grupa pobiegła i wróciła z bardzo dobrym czasem. Teraz nasza kolej. Fran, Leon i ja ustawiliśmy się przed białą linią i po gwizdku wystartowaliśmy. Biegliśmy łeb w łeb. Francesca po kilku minutach została z tyłu. Czerwony słupek. Widzę postać Leona przede mną. Tak nie może być. Muszę pokazać, że jestem szybsza, lepsza, że pobiję chłopaka. Nie jest słaba. Nie jestem głupia i nieważna. Zbliżyłam się do niego i skręciłam lekko w lewo, aby być przed nim. Ale chyba on tego nie zauważył i wpadliśmy na siebie. Chłopak przewrócił się na ziemię, a ja na jego umięśnione ciało. Wow, jest mega. No tak, przecież chodzi co dwa tygodnie na siłownię. Sama się dziwię, że udało mi się go wyprzedzić. Gdy wreszcie doszło do mnie co właśnie się stało szybko się zerwałam i otrzepałam nogi z brudu. Podałam mu rękę.
- Yyy, przepraszam cię bardzo. Nic ci nie jest? Naprawdę nie chciałam.
- Nie, jest okey. Dzięki. - odpowiedział.
Jego biała bluzka była wtedy czarna. Czarna od ziemi. Trener gwizdnął.
- Leon, Violetta! Proszę tuta podejść. - krzyknął. - Leo, (tak czasami mówi na Leona) gdzie widziałeś tego zająca? - zaśmiał się.
Chłopak kuśtykał. Bolała go noga, a z kolana leciała krew. Przez ta całą sytuacje musieliśmy wrócić do szkoły. Byłam przygnębiona. Dziewczyny mnie pocieszały, że to nie moja wina, ale ja i tak wiem, że to wszystko jest właśnie przeze mnie. Teraz będę mieć następne przezwisko: niezdara. Cóż, zasłużyłam sobie. Po lekcji, na przerwie, gdy Fran i Cami poszły do sklepiku podeszła do mnie Ludmiła. Czy ja muszę mieć takie szczęście, że jednego dnia dzieje się tyle koszmarnych rzeczy? Dlaczego? Czemu mnie to ciągle prześladuje? Ten pech.
- To wszystko twoja wina, wiesz o tym, prawda, Violetta? - zaśmiała się. - Mówił ci ktoś, ze jesteś we W-S-Z-Y-S-T-K-I-M zła? Nie? No to już wiesz, ode mnie oczywiście. - wyszczerzyła zęby.
- No wiesz, ja w przeciwieństwie do ciebie nie jestem takim pustakiem. Oh, jak dobrze. - westchnęłam.
- Jeszcze pożałujesz, suko! - krzyknęła, co zwróciło uwagę uczniów przebywających na tym piętrze.
Ostatnie słowo zabolało, ale wiem, że powiedziała tak ze złości. Nie ma się czym martwić przecież. To tylko Ludmiła. Ludmiła, na nią wszystko stać. Zaczynam się bać. Ja chcę żyć!
Następne lekcje minęły normalnie. Udało mi się na kilka dobrych godzin zapomnieć o dzisiejszym wypadku. Po chemii założyłam na plecy plecaki i skierowałam się ku wyjściu. I gdy miałam zejść po schodkach w dół do drzwi wyjściowych potknęłam się o... O linkę? O mało nie spadłam ze schodów. Udało mi się sprawnie wyhamować. Ale skąd ta linka i kto chciałby zrobić mi krzywdę? Wstałam i poprawiłam podwiniętą spódniczkę. Poczułam ciepło na ramieniu, które po chwili zniknęło. Była to dłoń Leona.
- Nic ci się nie stało?
- Tak. - zapatrzyłam się w niego jak w obrazek.
Te śliczne szmaragdowe oczy i ten wspaniały uśmiech.
Zmarszczył pytająco brwi.
- Yyy... Nie, w porządku. Nic mi nie jest. - uśmiechnęłam się i poszłam.
Skąd on się tu znalazł? Przecież miał jeszcze dodatkowe zajęcia z języka angielskiego, a nikt z naszej klasy nie schodzi na parter. Czy ta linka... To właśnie Leon ją mi podstawił pod nogi chcąc się zemścić za upadek na w-fie? Myslałam... Z resztą, kogo to obchodzi? Doszłam szybko do domu. Ściągnęłam plecak i rzuciłam w kąt.
- Jestem, cześć! - pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Włączyłam na fula muzykę i zaczęłam śpiewać, ale nie mogłam. To wszystko mnie wykańcza. Wyłączyłam radio i zaczęłam płakać.
- Vilu! - usłyszałam zza drzwi głos Federa.
Chłopak wszedł do środka.
- Violu, obiad. Wołaliśmy cię, ale ty nie sły... Siostrzyczko, płaczesz?
Usiadł koło mnie i lekko pociągnął, dzięki czemu usiadłam. Brat mocno mnie przytulił. Potrzebowałam tego.
- Czemu? Co się stało, malutka? - zapytał troskliwie.
- Jestem poniżana! Wszyscy się nade mną znęcają! Krytykują, mówią słowa, które bolą. Dzisiaj przez przypadek na w-fie popchnęłam kolegę przez co teraz trochę kuleje. Ale ja naprawdę nie chciałam. Potem oberwało mi się od Ludmiły i zostałam nazwana suką. A, gdy wychodziłam ze szkoły ktoś podłożył mi linkę i upadłam. Wydaje mi się, że to ten kolega z w-fu, Leon. Ale nie mogę go oskarżać nie mając dowodów. - wyznałam.
- Zabiję gnojka, zabiję! A cała reszta zginie tak samo! Jutro, nie idziesz sama do szkoły. Twój braciszek ci trochę potowarzyszy. Tylko na 5 minut, długie 5 minut... - uderzył pięścią w poduszkę.
- Nie, Fede. Proszę, nie rób tego. To pogorszy sytuację!
*Zaczęłam pisać daty, czyli czas w opowiadaniu. Tak będzie mi łatwiej. Daty także dopisałam w prologu i pierwszym rozdziale.
Hejka, kochani!
Jest w końcu dwójeczka! Jeeeej!
Heh :D Mam nadzieję, że się podoba :)
Niżej jest One Shot :)
Czekam na komentarze i do zobaczenia :)
Kocham ;*
PS1: Rozdziały będą dedykowane tym, którzy komentowali pod wcześniejszym rozdziałem.
PS2: Zmieniłam nazwę z Julia Verdas na Niunia Verdas. Czemu? A dłatego, że ostatnio zostałam przez tatę i kuzyna nazwana niunią. I jakoś tak mi się spodobało :D heh :)
Niunia Verdas ♥
Super. Nie mogę się dzieląc następnego. :) ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
OdpowiedzUsuńVioletta kurde Pani Dojrzała. Moim zdaniem to ona jest... Nienormalna. W gimnazjum to się rozmawia o kucykach Pony, o anime, obśmiewa jakie to się głupie było jak się zakochiwało we wszystkim co się rusza, o YT. Tylko ona i jej świta, alienizacja level:expert.
OdpowiedzUsuńLudmiła... A ja tam jest ni za nią, ni po niej. I tyle. Mniej mnie irytuje niż Pani Doskonała. Wszyscy się znęcają, nad biedną Fioleńką, bo przecież w nią jak ze zgniłym jajkiem trzeba. Angie... Jej nigdy nie lubiłam.
Diego ^^ Czemu nie ma Lary, Gery albo jakiejś Marty? To by było jakie... Poza tym Dieguś był uroczy jak miał 13 lat :*
Tobie nigdy nie dogodzę, bo nie lubisz Violetty, ale co poradzę skoro jest główną bohaterką, a ja ją lubię :]
OdpowiedzUsuńNo, ale nie współczujesz jej? :(
Żadnej Lary, czy Gery nie będzie! Na 99%
Musisz się z tym pogodzić :/
Diego jest jaki jest, ale mam plany na przyszłośc buahahahha :D :D :D
Nie. Pierdoła taka, ofiara własnej głupoty i perfekcyjności, innymi słowy - ofiara losu. Ale nawet nie z Diego, no weź... To były jedyne sensowne według mnie postaci obok Clementa (chociaż oryginalnością w zalotach nie błyskał jak przepalająca się żarówka...) i Diego z 2 sezonu. Co ci szkodzi - niech wepchną jej główkę do toalety. I tak się 'wszyscy nad Fioleńką znęcają'
UsuńMi się Diego podoba... Ma charakter i wygląda sensownie.
Lubię opowiadanie, to ciastko. A Violetta to dwie szklanki mąki - samych absolutnie nie jem i nie kupuję
Heejka!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!!Naprawdę genialny!
Dziękuje za dedykacje!!
Aww...czy Violka przewróciła się na Leośka!
Może to dziwne, ale zazdroszczę jej ^^ No bo żeby leżeć na nim....tak blisko xD
I ja wiem, że to nie Verdas podstawił tą linkę!To pewnie Lu!
Powinniśmy zamknąć Castillo za same myślenie, że to mógł być on!
Federico..co ty chcesz zrobić?Rozumiem, że będzie rozpierducha xD coś mi odwala...
Jezu mnie cały czas kuzyn, ciocia i wujek nazywają "niunia" hehe
Czekam na kolejny rozdział niunia!
Kocham <33
Buziaki :**
<33
Haha dziękuję ;*
UsuńNiunie są fajne :D
Obiecuię, że jak minie mi leń to poczyyam i skomentuję twojw opowiadanie ;*
Cudowny rozdział!! Po prostu cudny!!!
OdpowiedzUsuńAwww...Violka sie przewróciła na Leosia ;)
Ciekawe kto jej podstawił linke bo na pewno nie Leon!!! To była Ludmiła ja to wiem!!!
Federico...hm co on chce zrobić?
Jeszcze raz genialny rozdział!!!
Czekam na next
Buziaki :***
Dziękuję ;*
UsuńCudowny;)
OdpowiedzUsuńWogole super historia
Dopiero niedawno odkryłam twojego bloga i sie zakochałam w tej histori
Żal mi violi ze jest poniżana i wyśmiewana
Czekam na nexta;)
Ojej, witam nową czytelniczka ;*
UsuńBardzo mi miło :)
Dziękuję za komentarz ♡
Rozdziału 3 jeszcze nawet nie zaczęłam -,-