22 grudnia 2010r.
- Violetta, chodź tutaj! - zawołała Maria. - Za kilka dni Wigilia, musimy się wziąć do roboty. Masz już 17 lat, dzieckiem nie jesteś. Pomóż mi wymyślić co będziemy piec na święta, posiłki na kolację wigilijną i obiad w Boże Narodzenie. A i proszę, posprzątaj, poodkurzaj. Dziewczyno, odłóż ten telefon!
- Violetta to, Violetta tamto. A co ja jestem?! - zaczęła pyskować Nastolatka. - Ja mam dość. Sama coś zrób!
- Jak Ty się odnosisz?! Oddawaj tą komórkę i marsz do swojego pokoju. Siedź tam najlepiej aż do nowego roku.
- Iść mogę, telefonu nie oddam! - Krzyknęła.
Wyszła energicznie z kuchni, ale nie do swojego pokoju lecz na zewnątrz mocno trzaskając drzwiami, zabierając przed tem kurtkę, szalik i torebkę. Było już ciemno, świeciły latarnie uliczne, padał puszysty, biały śnieg. Nastolatka szła przed siebie. Mijały minuty. Spojrzała na zegarek w swoim telefonie "Jest 21, naprawdę już późno, ale nie, nie wrócę niech się pomartwią. Usiądę sobie tu i przenocuję. Jutro wrócę do domu." - pomyślała i tak też zrobiła. Usiadła na ławce pokrytej lodem i zasnęła.
- Violetta, chodź tutaj! - zawołała Maria. - Za kilka dni Wigilia, musimy się wziąć do roboty. Masz już 17 lat, dzieckiem nie jesteś. Pomóż mi wymyślić co będziemy piec na święta, posiłki na kolację wigilijną i obiad w Boże Narodzenie. A i proszę, posprzątaj, poodkurzaj. Dziewczyno, odłóż ten telefon!
- Violetta to, Violetta tamto. A co ja jestem?! - zaczęła pyskować Nastolatka. - Ja mam dość. Sama coś zrób!
- Jak Ty się odnosisz?! Oddawaj tą komórkę i marsz do swojego pokoju. Siedź tam najlepiej aż do nowego roku.
- Iść mogę, telefonu nie oddam! - Krzyknęła.
Wyszła energicznie z kuchni, ale nie do swojego pokoju lecz na zewnątrz mocno trzaskając drzwiami, zabierając przed tem kurtkę, szalik i torebkę. Było już ciemno, świeciły latarnie uliczne, padał puszysty, biały śnieg. Nastolatka szła przed siebie. Mijały minuty. Spojrzała na zegarek w swoim telefonie "Jest 21, naprawdę już późno, ale nie, nie wrócę niech się pomartwią. Usiądę sobie tu i przenocuję. Jutro wrócę do domu." - pomyślała i tak też zrobiła. Usiadła na ławce pokrytej lodem i zasnęła.
23 grudnia 2010r.
Obudziła się wcześnie rano, było jej bardzo zimno, ale w sumie -10°C to nie jest temperatura do spania na dworze. Spojrzała na telefon "żadnych połączeń nie odebranych, nie martwią się o mnie, cóż, nie chcą mnie, więc pójdę dalej" - powiedziała sama do siebie pod nosem, wstała i ruszyła dalej w drogę. Trzęsła się z zimna. Oparła się o ścianę jakiegoś budynku, zsunęła się i siedząc na zimnym chodniku zaczęła płakać.
- Hej, stało się coś? Dlaczego płaczesz? - zapytał jakiś młody chłopak.
- Nie, wszystko jest w porządku - odparła wymuszając uśmiech.
- Skoro płaczesz, to coś się stało - chciał ją pocieszyć. - Jestem Federico, a ty?
- Mam na imię Violetta - oznajmiła. - mam dość życia - mówiła.
- Chodź, pójdziesz ze mną do mnie do domu, mieszkam niedaleko, tu za rogiem - wskazał palcem pokazując dwu piętrowy, biały dom.
Pomógł jej wstać i zaprowadził do swojego domu.
- Proszę, wejdź i się rozbierz - powiedział otwierając drzwi.
Gdy dziewczyna się rozebrała, zabrał od niej kurtkę i powiesił na wieszaku.
- Chodź na górę, do mojego pokoju - wziął ją za rękę i zaprowadził do sypialni. - Usiądź. Tu masz koc. Zaraz przyniosę Ci coś do jedzenia.
Zaszedł na dół. Chwilę potem zjawił się z powrotem z gorąca herbatą i kanapkami.
- Proszę, to dla ciebie, nie krępuj się - powiedział - a teraz opowiadaj co się stało.
- Wczoraj wieczorem pokłóciłam się z mamą. Całą noc spędziłam ba dworze a teraz jestem tu - opowiadała - Mama zaczęła wymyślać, że mam wszystko posprzątać, zrobić zakupy, ugotować. Ja mam dość - łza spłynęła po jej policzku prosto na usta.
Federico do niej podszedł i ją przytulił.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze.
- Chciałabym.. Ale rodzice nawet nie dzwonią, nie martwią się. Ciekawe, czy wogóle wiedzą, że mnie nie ma - zastanawiała się.
- Może nie.. - chciał ją pocieszyć. - Nie płacz już.
Pocałował ją w czoło cały czas przytulając.
- Dziękuję, dziękuję za wszystko - mówiła. - Ja już może pójdę.
- Zostań, nawet i na noc, jeżeli chcesz - zaproponował.
- Nie wiem.. A co na to Twoi rodzice? - Całymi dniami i nocami nie ma ich w domu. Cały czas pracują.
- To może zostanę, albo nie.. nie wiem czy tak mogę - zastanowiła się.
- Jeżeli chcesz, możesz - uśmiechnął się.
Dziewczyna zamyśliła się. Do domu nie chciała wracać, a na,dworze panuje mróz i wieje wiatr.
- Zgoda - oznajmiła. - Czy mogę skorzystać z toalety?
- Tak, oczywiście - wskazał drzwi. - Jak skończysz to przyjdź na dół, obejrzymy jakiś film.
- Dobrze - zaśmiała się i wyszła z pokoju chłopaka.
Chwilę później była już na dole i siedziała obok niego.
- A gdzie wasza choinka? - zapytała rozglądając się po pokoju.
- Nie ma. My nie obchodzimy świąt. Rodzice są tak zapracowani, że na nic nie mają czasu.
- Mam propozycję! - krzyknęła wpadając na pewien pomysł.
- Jaką? - zapytał zdziwiony.
- Jutro jest Wigilia. Idziesz rano, ze mną do mnie do domu i spędzisz święta z moją rodziną. Co ty na to? - zadowolona Violetta spojrzała na chłopaka - Muszę ci się jakoś odwdzięczyć.
- Niech ci będzie.
Dziewczyna rzuciła się na nastolatka i go przytuliła, a potem pocałowała w policzek.
Zbliżał się wieczór, a oni siedzieli, rozmawiali, śmiali się i oglądali filmy.
24 grudnia 2010r
Federico obudził się koło godziny 8, a Violetta godzinę później. Chłopak odrazu poszedł do pokoju, gdzie spała dziewczyna.
- Wyspałaś się?
- Tak - uśmiechnęła się.
- To wstawaj, ogarnij się, a ja pójdę zrobić śniadanie - zaproponował.
- Nie, ja dziś zrobię śniadanie. Mogę? - zapytała.
- Oczywiście - odparł zadowolony.
- Daj mi 10 minut i zejdę ba dół.
Violetta poszła do toalety. Ubrała swoją pastelowo różową spódniczkę i kremową koronkową koszulkę. Włożyła ciemne rajstopy a włosy związała w kok.
- Jestem - zeszła i wtuliła się w chłopaka.
- Cała kuchnia jest do twojej dyspozycji - wskazał.
- Hm.., to co dziś zjesz?
- A co mi zaserwujesz? Może danie dnia? - zaśmiał się.
- Mogą być naleśniki?
- Mmm.. Moja ulubiona potrawa na śniadanie.. Jeszcze z czekoladą.. pycha.
- To gdzie masz nutellę?
- Tutaj - wstał i wyjął z szafki.
Gdy zjedli przepyszne naleśniki ubrali swoje kurtki o buty, a potem wyszli. Śnieg pruszył, wszystko było przykryte śniegiem. Podchodząc do drzwi domu Violetta wyciągnęła ze swoje terebki klucze i otworzyła drzwi. Wszyscy siedzieli na kanapie i byli bardzo zdenerwowani. Gdy nastolatka weszła do domu od razu zrobił się szum.
- Violu! Ty żyjesz! Kochanie, gdzie ty byłaś?! - wykrzyczała litościwie matka dziewczyny.
- Cześć.. - wymamrotała.
- Dobrze, że jesteś córciu - oznajmił ojciec.
- A kto to jest..? - zapytała Maria ze zdziwieniem.
- To jest.. mój chłopak, Federico - oznajmiła Violetta, a serce biło jej bardzo szybko.
- Cześć, jestem German, tata Violi, a to moja żona, Maria. - przedstawił się.
- Dzień dobry, miło mi Państwa poznać - uśmiechnął się.
- Federico spędzi z nami Wigilię. Jego rodzice pracują, a nie chcę, żeby był sam.
- Dobrze, dobrze. Czuj się jak u siebie w domu - oznajmiła Olgita, gospodyni domu państwa Castillo.
- Chodź ze mną, do mnie do pokoju - popatrzyła się na chłopaka i wzięła go za rękę.
- Wow, jak tu dziewczęco - zaśmiał się. - Czyli co, jesteśmy parą?
- No chyba tak - uśmiechnęła się i przytuliła go.
Siedzieli w pokoju aż do 15. Cały czas rozmawiali. Gdy zrobiło się ciemno, zeszli na dół, aby pomóc w przygotowaniach do kolacji Wigilijnej. Rozkładali talerze, sztućce, serwetki, zanosili różne potrawy. Nagle oboje znaleźli się pod jemiołą.
- Kocham Cię - powiedział Federico.
- Ja ciebie też - oznajmiła Violetta.
Potem oboje się pocałowali. To był ich pierwszy pocałunek, ten pod jemiołą. Gdy pojawiła się pierwsza gwiazdka pomodlili się, a potem podzielili opłatkiem składając życzenia. Następnie zasiedli do stołu, zjedli barszcz i rybę. Przyszła pora na prezenty. Każdy dostał jakiś drobny upominek. Po zakończonej kolacji wszyscy wspólnie kolędowali i rozmawiali..
Hej! Życzę wszystkim zdrowych, spokojnych i radosnych świąt Bożego Narodzenia, wymarzonych prezentów pod choinką, lepszych ocen w szkole, spełnienia marzeń i szczęśliwego Nowego Roku. Mam nadzieję, że OS się Wam podoba. Wyszedł tak na szybko szczerze mówiąc. Rozpłynęłam się pisząc go. Jeszcze raz wesołych świąt ;*
Jakie słooodkie ♡♡♡
OdpowiedzUsuńWidzę, że lubisz Fedelettę ;)
Biedna Vilu :(
Ale Feduś ją znalazł ♡
Kochany... :D
Zaopiekował się naszą Vilu :)
I zostali parą!
Ludzie, ludzie! To było takie romantyczne, że aww ♡
No a jakby inaczej <3 Takie love story ^^ ;* Buziaczki ❤
UsuńWspaniały OS
OdpowiedzUsuńCudnie piszesz
Buziaczki ;**
Dzięki misia ;* Buziaczki ❤
Usuń