Rozdział dedykuję: Hayley, Mar tyna, karolaaavlover
Federico
- Wyjdź. - powtórzyła.
Mimo rozkazu siostry, nie posłuchałem się i usiadłem obok niej na łóżku. Położyłem swoją dłoń na jej plecach i westchnąłem.
- Może gdybym nie był twoim bratem to bym sobie grzecznie poszedł, ale nim jestem i niestety lub stety się ciebie nie posłucham. - uśmiechnąłem się dumnie.
Wzięła głęboki wdech i walnęła głową w poduszkę. Pogładziłem ją po miejscu, na którym trzymałem rękę.
- Może on ma rację? - burknęła.
- Czyli? - dopytałem.
- Ty jesteś ode mnie bardziej utalentowany i, dlatego to nie ja poszłam do Studia. Może nie będę próbować... - spojrzała na mnie pytająco.
- Jasne, wmawiaj sobie. - powiedziałem sarkastycznie uderzając wskazującym palcem o czoło.
Przewróciła oczami.
- Możesz zachować teraz powagę? To nie jest śmieszne! - krzyknęła dość cicho.
- Ale ja jestem poważny! Ojciec powinien się leczyć. Nie będzie mi tu siostry zastraszać. Nigdy przy nim nie śpiewałaś, bo on tego nie chciał, ale ja nie raz słyszałem. I tak, masz talent. - ucałowałem ją w czoło.
Uśmiechnęła się.
- Violetta, Federico! Obiad! - słychać było wołającą nas mamę spod schodów.
Dziewczyna schowała się pod kołdrą i skuliła się w kłębek.
- Chodź. - pociągnąłem ja za rękę.
Wyrwała się.
- Nigdzie nie idę. - burknęła.
- Chcesz mnie skazać na głodowanie? - westchnąłem chowając twarz w dłonie.
Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Jak ty pójdziesz, to ja też pójdę. - odpowiedziałem jej na pytanie, którego nie zadała.
Przewróciła oczami i niechętnie wstała. Zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole jak najdalej od taty.
Obiad trwał w ciszy, ale u nas nigdy nie jest tak spokojnie. Zawsze ktoś musi się odezwać. Tym razem był to ojciec.
- Violetto, jak tam w szkole?
Siostra oderwała wzrok znad talerza i spojrzała na mamę.
- Pyszny obiad, mamo. - powiedziała nie zwracając uwagi na zadane wcześniej pytanie.
- Ciesze się. - uśmiechnęła się mama. - Gdzie jest Angie?
- Ma indywidualne zajęcia z takim chłopakiem. - odpowiedziałem.
Kiwnęła głową. Za to tata grzebał widelcem w jedzeniu. Czyżby było mu głupio? Miejmy nadzieję.
- Mamo, a ty co sądzisz, żeby Vilu przepisała się do Studia? - specjalnie zadałem to pytanie.
Violetta spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Em... To też decyzja taty... Ale mogłaby spróbować. Tak myślę... - spojrzała niepewnie na tatę.
Mama boi się mieć własne zdanie. Boi się, że oberwie od taty za to, co powie. Zacisnąłem pięści ze złości. Dokończyłem obiad i wstałem. Odniosłem do kuchni swój talerz i wróciłem do stołu. Podparłem się dłońmi i zacząłem.
- To jest jakaś patologia w naszej rodzinie! Dlaczego jest tak, że ty mamo boisz się taty?! Przecież to widać! - krzyczałem.
- Fede, to nie jej wina. - szepnęła Violetta głaszcząc mnie po ramieniu.
Siostra działała na mnie tak uspokajająco. Przymknąłem oczy i dokończyłem.
- Pozwólcie nam uczyć się podejmować samodzielnie decyzje. Takim sposobem, jaki wymyślił sobie tata, nie zajdziemy daleko. To nie jest sposób dobrego wychowania, naprawdę. Jeśli będzie to zła decyzja, to się wypisze. Lepiej jest czegoś spróbować, niż potem żałować. - powiedziałem.
Tata westchnął.
- Jeszcze to przemyślę z waszą mamą. - odpowiedział.
Podszedłem do mamy, odgarnąłem jej włosy i szepnąłem na ucho:
- Przyjdź do mnie do pokoju.
Pociągnąłem Violę za rękę i pobiegliśmy do mojej sypialni.
Usiedliśmy czekając na mamę. Violetta usiadła po turecku i podpierała się na łokciach.
Po chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i do pokoju weszła kobieta. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na krzesełku przy biurku. Violetta automatycznie się wyprostowała, ale po chwili położyła głowę na moim lewym ramieniu. Pewnie nie ma zamiaru się odzywać. Będę musiał mówić sam.
- Mamo... - westchnąłem. - Ty musisz mieć swoje zdanie. Chcesz nam pomóc? - kiwnęła głową. - To musisz nas bronić i mówić, że to jest dobra decyzja. Bo chyba jest...
- Ale co z tego jak i tak wasz tata postawi na swoim. - odpowiedziała kręcąc się na krześle.
-To powiedz, że tym razem ty podejmiesz decyzje i obiecaj mu, że nie będziesz tego żałowała. Proszę, przecież to jest przyszłość i marzenie twojej córki! - pocałowałem Vilu we włosy.
- Chcesz tego? - zapytała mama.
Violetta kiwnęła głową.
- Pomyślę. - dodała z uśmiechem.
Violetta wyciągnęła ręce w stronę swojej mamy. Kobieta podeszła do nas i mocno nas przytuliła.
- Dziękuję, mamo. - szepnęła dziewczyna.
Mama się uśmiechnęła i wyszła. Uścisnąłem dłoń Vilu i po chwili także wyszedłem.
Wieczór, Violetta
Zdenerwowana, a jednocześnie znudzona dzisiejszym dniem, położyłam się na łóżku. Położyłam się na brzuchu i oparłam się o pościel na łokciach. Chwyciłam telefon, odblokowałam ekran startowy i zaczęłam instalować muzykę. Gdy już wszystkie moje ulubione piosenki znalazły się w moim telefonie, puściłam sobie w słuchawkach "Love Yourself" Justina Biebera, co ostatnio stało się moją fazą. A gdy muzyka ta leci w radiu od razu zaczynam drzeć się na cały dom. Przy okazji dołącza do mnie Federico, a tata zamyka się w biurze z zatyczkami w uszach. Za to my, mamy świetną zabawę.
Odwracam się na plecy i zamykam oczy wsłuchując się w melodię wpadającą wprost do moich uszu.
Myślę. Myślę o dzisiejszym dniu, życiu. Wszystko się tak komplikuje. Dzieje się odwrotnie, niż chcę. To wszystko mnie przerasta. Mam zaledwie czternaście lat i nie radzę sobie z pewnymi problemami. Tylko niektóre osoby potrafią mi pomóc i mnie wesprzeć. Zrobiło mi się smutno. Otworzyłam oczy - przede mną jest tylko szara rzeczywistość. Westchnęłam cicho odłączyłam słuchawki od telefonu. Wybrałam numer do Leona i zadzwoniłam. Nie jest jeszcze tak późno, raczej nie śpi. Po kilku sygnałach odebrał.
L: Halo?
V: Hej, Leon. Chciałam porozmawiać.
L: Cześć, skarbie. Bardzo chętnie.
V: Tata nie pozwala mi się zapisać do Studia. Powiedział, że nie mam talentu, że się nie nadaję! - płakałam do słuchawki.
L: Co? Jak to?
Nie odezwałam się. Ciągnęłam nosem, gdy łzy spływały po moich policzkach.
L: Violu, proszę. Nie płacz. Ile razy mówiłem ci, że masz anielski głos... Nigdy nie kłamałem. - powiedział smutnym głosem.
V: Nie potrafię. To świr! On mnie nie kocha! Wszyscy są niesprawiedliwi! Nienawidzę go! Nie wiem, czy mam jeszcze po co żyć. - rozpłakałam się na dobre.
L: Kochanie, masz mnie. Nie mów tak, proszę. Jeśli ty cierpisz, to pamiętaj, że ja też. Nie mogę spokojnie myśleć, gdy wiem, że moja księżniczka jest smutna.
V: Dziękuję. - uspokoiłam się.
L: Przyjść do ciebie? - zapytał.
V: Nie trzeba. Jutro się zobaczymy. Dziękuję za rozmowę. Nie wkurza cię to, że zawsze tak ci się wyżalam? Ciągle płaczę...
L: Jestem z tobą nie tylko, tak żeby być. Ja cię kocham, Violetta. Wspieram cię i wysłuchuję, bo chcę. Wiem, że tak jest lepiej, kochanie. A teraz idź odpocząć. Dobranoc, Vilu. - powiedział czule.
V: Kolorowych snów. Kocham cię. - cmoknęłam do telefonu i się rozłączyłam.
Odłożyłam telefon i się uśmiechnęłam. Tak bardzo go kocham. Mam ochotę go teraz tak mocno przytulić i za wszystko podziękować. Odmówiłam spotkania, kto by chciał o godzinie dziewiętnastej ubierać buty, bluzę i iść zmęczony do kogoś, żeby chwilę posiedzieć i wrócić z powrotem do domu?
W pewnym momencie ktoś zapukał do moich drzwi. Jak się okazało, była to mama. Weszła uśmiechnięta od ucha do ucha z talerzem w ręku. Usiadła obok mnie na łożu i podała mi kolację, czyli kanapka z szynką, a z warzyw zrobione było serduszko. Zachichotałam widząc "dzieło" mojej mamy. Zaczęłam jeść, a mama cały czas się mi przyglądała. Gdy skończyłam, zaczęła mówić.
- Przemyślałam to. Chcę, żebyś po mojej śmierci była szczęśliwa. Nie możesz wspominać mnie z żalem, że nie pozwoliłam ci spełniać marzeń. Pamiętaj, że każdy sukces jest twoim sukcesem i nie zależy to ode mnie. Latem pójdziesz się zapisać do Studia. Wierzę, że ci się uda.
- Mamo, nie wierzę! Naprawdę? - rzuciłam się jej na szyję.
- Tak. - odpowiedziała śmiejąc się.
- Mamo, nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. - dałam jej buziaka w policzek.
- Też cię kocham, Vilu.
- Dziękuuuję. - powiedziałam śpiewająco.
Mój humor od razu się poprawił. Uśmiechnęłam się szeroko i zbiegłam na dół do salonu, gdzie przebywał Federico i tata.
- Mogę się zapisać do Studia! Udało się! - krzyczałam.
- Tak, wasza mama mnie przekonała. Pierwszy raz. - powiedział tata śmiejąc się ze mnie.
Spojrzałam porozumiewawczo na Fede, który do mnie mrugnął. On zdziałał cudy, przekonał mamę. Nie mogę w to uwierzyć. Moje marzenie może się spełnić, ale to zależy już tylko ode mnie.
11 czerwca 2015r. (czwartek)
Violetta
Zadzwonił budzik. Jęknęłam i się przeciągnęłam. Otworzyłam oczy i przypomniałam sobie o wczorajszym wieczorze. Uśmiechnęłam się do siebie i w dobrym humorze wstałam z łóżka kierując się do łazienki. Umyłam twarz, wyszczotkowałam zęby i rozczesałam włosy. Dałam im odpocząć zostawiając je rozpuszczone. Zdjęłam z siebie różową piżamkę i ubrałam czarną bluzkę i białą spódniczkę, na której było pełno małych Myszek Minnie. Zrobiłam sobie leciutki makijaż i gotowa zeszłam na śniadanie. Przywitałam się z rodzicami, bo reszty domowników jeszcze nie było. Usiadłam obok nich i zaczęłam jeść przygotowane kanapki. Po chwili zeszła do nas Lucy.
- Hej. - uśmiechnęłam.
Czyżby dzisiaj był dzień dobroci dla Lucy? Jestem w takim świetnym humorze, że chyba do największego wroga bym była miła. Taka już jestem, gdy jestem szczęśliwa.
- Cześć. - odpowiedziała.
Potem zeszła Angie, a na końcu zaspany Federico. Jeszcze kilka minut spania, a by nie zdążył. Szybko zjadł śniadanie i wybiegł razem z ciocią z domu. Ja na spokojnie piłam herbatkę i przeglądałam sklepy internetowe z odzieżą. Po pewnym czasie wstałam od stołu, ubrałam buty i wyszłam z domu, a za mną Lucy. Szłyśmy w milczeniu, co psuło mi nastrój. Przyśpieszyłam kroku i chwilę później byłam już w szkole. Od razu udałam się pod klasę, gdzie spotkałam mojego ukochanego. Odnalazł mnie wzrokiem i uśmiechnął się. Wyciągnął w moją stronę ręce, a ja zaczęłam do niego biec. Niestety podczas pokonywania mojej drogi przede mną stanęła Fran i na nią wpadłam. Automatycznie mnie przytuliła. Widziałam jak Leon zrezygnowany opuścił ręce.
- Cześć, Francesca. Przepraszam. - uwolniłam się z uścisku i pobiegłam do Leona. Rzuciłam mu się w ramiona. Stanęłam na palcach, ponieważ Leon jest ode mnie sporo wyższy. Chłopak podniósł mnie lekko, aby było mi łatwiej i mocno do siebie przytulił.
- Tęskniłam... - szepnęłam mu do uszka.
Zamruczał i odstawił mnie na ziemię.
- Ja też. - uśmiechnął się.
Spojrzałam mu w oczy, były takie słodkie, zaspane.
- Masz zmęczone oczka. - jęknęłam robiąc smutną minkę.
- Nie spałem pół nocy. Cały czas myślałem, czy nadal płaczesz, czy już dobrze. Chciałem juz do ciebie iść. - powiedział.
Zamruczałam smutnie i położyłam dłoń na jego policzku.
- Nie trzeba było. Nie jestem nie wiadomo kim, żebyś tak się zamartwiał. - uśmiechnęłam się.
- Jesteś moim skarbem. - ucałował mnie w czoło.
Przymknęłam oczy, gdy to zrobił. Momentalnie się zarumieniłam.
- Leon, mama się w końcu zgodziła. Rozumiesz? Będę chodzić do Studia! - wykrzyczałam uradowana.
Zrobił wielkie oczy i szeroko się uśmiechnął. Dał mi krótkiego buziaka w usta i spojrzał na mnie z iskierkami w oczach.
- Tak się cieszę, nie przeżyłbym szkoły bez ciebie. - zaśmialiśmy.
Zadzwonił dzwonek. Stanęłam przy ścianie razem z całą klasą. Każdy z kimś rozmawiał. Nawet nikt się nie zorientował, że przyszła już nauczycielka geografii. Zamordowała nas wszystkich wzrokiem i jednym krzykiem popędziła nas do klasy. Szybkim krokiem weszłam do klasy i usiadłam obok Camili w ławce. Ostatnia do sali weszła wkurzona nauczycielka. Zamknęła za sobą drzwi i stanęła za biurkiem.
- Co to ma znaczyć?! Jest już dawno po dzwonku! Jesteście już w tej szkole równy rok i jeszcze się nie nauczyliście, co to jest dzwonek, i po co on jest?! Jak was wychowali w tej podstawówce... Słychać was w całej szkole! Wy nie jesteście młodzieżą, jesteście po prostu jeszcze dziećmi! - wrzeszczała.
- Teraz to ją słychać na całą szkołę. - szepnęłam Camili na ucho, a dziewczyna parsknęła śmiechem.
- A teraz rozpoczynamy lekcję. Piszemy temat: Budowa Ziemi. - powiedziała patrząc się w ścianę.
Minęło kilka godzin męczących i przede wszystkim nudnych lekcji. Teraz tylko w-f i koniec męki na dzisiaj. Udałam się do szatni, odłożyłam plecak na podłogę i zaczęłam się rozbierać, tak jak reszta dziewczyn. Nagle usłyszałyśmy otwierane drzwi, a zza nich ujawnili się chłopcy... bez koszulek?
- Diego! Leon! - krzyczały dziewczyny.
Leon tak bosko wyglądał w samych spodenkach... Diego uważnie się nam przyglądał, a Leon trzymał w ręku telefon i także się na nas patrzył jak głupi. Dziewczyny zakryły się bluzkami. Ja podeszłam do nich w samej bieliźnie i popchnęłam ich do tyłu.
- Sorry, że tak wchodzimy, ale chcieliśmy się was zapytać, czy ciężko jest mieć cycki. - oznajmił Diego.
Fran wybuchła śmiechem i nie mogła przestać. Ludmiła odważnie do nich podeszła i stanęła przed Diego.
- Wy macie w gaciach, my mamy w staniku. A teraz wypierdalać stąd! - wrzasnęła.
Chłopcy unieśli ręce w geście obronnym i wycofali się z naszego pola widzenia.
Położyłam się na podłodze i zaczęłam się śmiać. Camila, Ludmiła i reszta dziewczyn zaraz po mnie także dołączyły. Co to było...
Gdy się ogarnęłyśmy, ubrałyśmy się i weszłyśmy na halę. Gdy Leon na mnie spojrzał, pomachałam mu wskazującym palcem w prawo i w lewo, a on zaczął się śmiać. Nauczycielka gwizdnęła w gwizdek, a my rozpoczęliśmy grać w koszykówkę. Leon był w przeciwnej drużynie. Stałam pod koszem jego drużyny. Dostałam piłkę i już miałam ją rzucić Ludmile, ale Leon momentalnie wybił mi ją z rąk i wrzucił do kosza.
- Nieee... - jęknęłam.
Leon zaczął się śmiać. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam go gonić po całym boisku. Uciekał przede mną, a ja nie mogłam nadążyć. Gdy byłam już dość blisko niego, wskoczyłam mu na plecy.
- Jeeeej! - krzyknęłam zadowolona.
Wszyscy się z nas nabijali, a pani schowała twarz w dłonie ukrywając śmiech. Pochyliłam głowę i pocałowałam Leona w policzek.
Po lekcji poszłam z Francescą i Camilą do Resto. Zamówiłyśmy trzy koktajle i usiadłyśmy przy stoliczku. Gdy dostałyśmy nasze napoje, zaczęłyśmy rozmawiać.
- Przegięli dzisiaj w tej szatni. - skomentowała Camila.
Pokiwałam głową.
- Ludmiła ich tak zgasiła.... - zaśmiałam się.
- Co sądzicie o Diego? - zapytała Francesca.
- Jest spoko, ale czasami za bardzo się popisuje. Jest w porządku. Bez koszulki też nieźle wygląda. - powiedziałam.
- Ideeał. - wymruczała Francesca opierając łokieć o stolik.
Camila pokiwała głową.
- Ale on nawet na mnie nie patrzy. To wszystko nie ma sensu... - posmutniała.
- Jeszcze będzie za tobą biegać. Zobaczysz, ja oto już zadbam. - uśmiechnęłam się.
- Leon, mama się w końcu zgodziła. Rozumiesz? Będę chodzić do Studia! - wykrzyczałam uradowana.
Zrobił wielkie oczy i szeroko się uśmiechnął. Dał mi krótkiego buziaka w usta i spojrzał na mnie z iskierkami w oczach.
- Tak się cieszę, nie przeżyłbym szkoły bez ciebie. - zaśmialiśmy.
Zadzwonił dzwonek. Stanęłam przy ścianie razem z całą klasą. Każdy z kimś rozmawiał. Nawet nikt się nie zorientował, że przyszła już nauczycielka geografii. Zamordowała nas wszystkich wzrokiem i jednym krzykiem popędziła nas do klasy. Szybkim krokiem weszłam do klasy i usiadłam obok Camili w ławce. Ostatnia do sali weszła wkurzona nauczycielka. Zamknęła za sobą drzwi i stanęła za biurkiem.
- Co to ma znaczyć?! Jest już dawno po dzwonku! Jesteście już w tej szkole równy rok i jeszcze się nie nauczyliście, co to jest dzwonek, i po co on jest?! Jak was wychowali w tej podstawówce... Słychać was w całej szkole! Wy nie jesteście młodzieżą, jesteście po prostu jeszcze dziećmi! - wrzeszczała.
- Teraz to ją słychać na całą szkołę. - szepnęłam Camili na ucho, a dziewczyna parsknęła śmiechem.
- A teraz rozpoczynamy lekcję. Piszemy temat: Budowa Ziemi. - powiedziała patrząc się w ścianę.
Minęło kilka godzin męczących i przede wszystkim nudnych lekcji. Teraz tylko w-f i koniec męki na dzisiaj. Udałam się do szatni, odłożyłam plecak na podłogę i zaczęłam się rozbierać, tak jak reszta dziewczyn. Nagle usłyszałyśmy otwierane drzwi, a zza nich ujawnili się chłopcy... bez koszulek?
- Diego! Leon! - krzyczały dziewczyny.
Leon tak bosko wyglądał w samych spodenkach... Diego uważnie się nam przyglądał, a Leon trzymał w ręku telefon i także się na nas patrzył jak głupi. Dziewczyny zakryły się bluzkami. Ja podeszłam do nich w samej bieliźnie i popchnęłam ich do tyłu.
- Sorry, że tak wchodzimy, ale chcieliśmy się was zapytać, czy ciężko jest mieć cycki. - oznajmił Diego.
Fran wybuchła śmiechem i nie mogła przestać. Ludmiła odważnie do nich podeszła i stanęła przed Diego.
- Wy macie w gaciach, my mamy w staniku. A teraz wypierdalać stąd! - wrzasnęła.
Chłopcy unieśli ręce w geście obronnym i wycofali się z naszego pola widzenia.
Położyłam się na podłodze i zaczęłam się śmiać. Camila, Ludmiła i reszta dziewczyn zaraz po mnie także dołączyły. Co to było...
Gdy się ogarnęłyśmy, ubrałyśmy się i weszłyśmy na halę. Gdy Leon na mnie spojrzał, pomachałam mu wskazującym palcem w prawo i w lewo, a on zaczął się śmiać. Nauczycielka gwizdnęła w gwizdek, a my rozpoczęliśmy grać w koszykówkę. Leon był w przeciwnej drużynie. Stałam pod koszem jego drużyny. Dostałam piłkę i już miałam ją rzucić Ludmile, ale Leon momentalnie wybił mi ją z rąk i wrzucił do kosza.
- Nieee... - jęknęłam.
Leon zaczął się śmiać. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam go gonić po całym boisku. Uciekał przede mną, a ja nie mogłam nadążyć. Gdy byłam już dość blisko niego, wskoczyłam mu na plecy.
- Jeeeej! - krzyknęłam zadowolona.
Wszyscy się z nas nabijali, a pani schowała twarz w dłonie ukrywając śmiech. Pochyliłam głowę i pocałowałam Leona w policzek.
Po lekcji poszłam z Francescą i Camilą do Resto. Zamówiłyśmy trzy koktajle i usiadłyśmy przy stoliczku. Gdy dostałyśmy nasze napoje, zaczęłyśmy rozmawiać.
- Przegięli dzisiaj w tej szatni. - skomentowała Camila.
Pokiwałam głową.
- Ludmiła ich tak zgasiła.... - zaśmiałam się.
- Co sądzicie o Diego? - zapytała Francesca.
- Jest spoko, ale czasami za bardzo się popisuje. Jest w porządku. Bez koszulki też nieźle wygląda. - powiedziałam.
- Ideeał. - wymruczała Francesca opierając łokieć o stolik.
Camila pokiwała głową.
- Ale on nawet na mnie nie patrzy. To wszystko nie ma sensu... - posmutniała.
- Jeszcze będzie za tobą biegać. Zobaczysz, ja oto już zadbam. - uśmiechnęłam się.
~~*~~
Hejka, misie ;*
Przybywam z 25 rozdziałem po dwóch tygodniach, jak nie więcej, przerwy.
Przepraszam :(
Leniuchowałam troszkę i nauka potem i aaa szkoda gadać.
W każdym razie jest mi głupio :/
Chłopcy niegrzeczni... :D
I... Violetta może zapisać się do Studia! Jjejej! :D
Bardzo proszę o zgłoszenie się zwycięzców do mnie po nagrody! :)
Hayley, zrobię z tobą ten wywiad, tylko daj mi trochę czasu :P
Serdecznie zapraszam na bloga Kariny, niestety okres czasu Karinki na tym blogu się skończył i nie będzie ani wykreślanki ani One Shotów jej twórczości.
Za to zapraszam na bloga Kariny: [Klik]
oraz
Zapraszam także na bloga mojej przyjaciółki, Natalki <3, która prowadzi cudownego bloga z opowiadaniem o Bars and Melody <3 [Klik]
Tak, ja też cię kocham :*
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i, że następny będzie szybciej c:
Nie mogę doczekać się waszych opinii :D
Dziękuję wszystkim za komentarze pod rozdziałem 24 :*
Kocham <3
Niunia
Moje;*
OdpowiedzUsuńWracam po dwóch dniach. Lepiej później niż wcale, No nie?
UsuńKochana jaka mi radość sprawiłaś tak cudownym rozdziałem.
To jest piękne.
Mówiłam Ci, że Kocham tego bloga leniuszku?
KOCHAM <3
Rozdział zajebisty. Ale ty o tym dobrze wiesz :D
Vils może zapisać się do studia. Będzie uczyć się śpiewu, tańca, muzyki. Najważniejsze jest to, że będzie tam Leon. Ludmiła może pozna Federica? Ma być Fedemiła i również Diecesca.
C.U.D.O.W.N.Y
G.E.N.I.A.L.N.Y
Z.A.J.E.B.I.S.T.Y
P.R.Z.E.P.I.Ę.K.N.Y
F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y
Życzę dużo weny i więcej czasu. Bo ta szkoła niszczy marzenia i nawet nie masz czasu do mnie zajrzeć >_<
Czekam na next!
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki:**
Całe szczęście, że V może zapisać się do Studia! Już się bałam, że ojciec się nie zgodzi. Mamuśka zdziałała cuda, ale najpierw musiał nagadać jej Fede.
OdpowiedzUsuńMądry starszy synek.
A V przy okazji ma zajebistego brata.
Leon taki kochany martwił się o nią i nie spał w nocy :(
Nauczycielka geografii to co? Okres miała czy co? Wredne babsko.
WF. Hmmm zboczeńcy. Luśka im pojechała nieźle. I bardzo dobrze.
Fantastyczny.
Genialny.
Zajebisty.
Cudowny.
Super.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
To jaa♥
OdpowiedzUsuńTo tyy xD
UsuńTak, wiem... Wracam po tygodniu.
UsuńTak, wiem... Jestem do dupy.
Tak, wiem...Ten komentarz już jest beznadziejny.
Zacznę od tego, że rozdzial jest cudowny ♥
Cieszę się że Viola może iść do studia :D. Ale jej ojciec przesadził na prostej lini. XD
Hahahah ta akcja z chłopakami w sztani 😂 Jebłam z tego.
Ehh dobra nie mam pomysłu na dalszy ciąg tego komentarza. Jestem bez weny. Jestem bez duszy. Jestem do dupy.
Do następnego :*
Hayley xx ♥ ;*
Nareszcie rozdział <3
OdpowiedzUsuńI wracam :D
UsuńRozdział... No brak słów!
Z początku był smutny i dołujący, a na sam koniec wybuchłam śmiechem!
Ten Diego to niezłe ziółko xd
Albo ta scena z przytuleniem Francesci... xd
Jak sobie pomyślę, co pomyślał León, gdy zobaczył Violkę w bieliźnie xd
Najfajniejsze jest to, że Vilu może się uczyć w STUDIO! <3
Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny :D
Czekam na next :*
Kerry
Cuudo <3
OdpowiedzUsuńViolka może do studio Violka może dostać się do stuuudio jeeej ;) :) :D
Wrócę ❤
OdpowiedzUsuńPS. To ja karolaaavlover tylko zmieniłam nazwę :*
Powracam
UsuńNo kochana rozdział genialny jak zawsze.
Na szczęście V może chodzić do Studia! Już myślałam że ten jej ojciec sie nie zgodzi ale na szczęście mama zdziałała cuda no ale najpierw Fede musiał ją przekonać.
Z Fede jest wspaniały starszy brat i dobrze że Violka może na nim polegać bo inaczej by z tym swoim ojcem ze świrowała...
Biedny Leoś nie spał pół nocy bo tak sie martwił...
A ta nauczycielka to co? Okres ma?
Nie no niegrzeczni chłopcy żeby tak wchodzić do dziewczyn kiedy sie przebierają i do tego chłopcy bez koszulek awww
Jestem ciekawa co sobie Leosiek pomyślał gdy zobaczył V w bieliźnie ^^
Ale im Luśka pojechała i bardzo dobrze.
Fantastyczny.
Cudowny.
Super.
Genialny.
Perełka.
Czekam na next.
Pozdrawiam i życzę duuużo weny :*
Caroline
Ten tytuł ..uhuhu
OdpowiedzUsuńDoswiadczylam wszystkiego...smutek...śmiech...wszystko ..
Majstersztyk kochana !!
Przepraszam ze krótko, ale ledwo na oczy widzę przez chorobę :/
Całuje twarzyczke :**
Twoja!
Swietny ^^ Ciesze sie, ze zaprosilas na mojego bloga, dziekuje :*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana na moim blogu
OdpowiedzUsuńhttp://kochamleonetteforever.blogspot.de/2016/03/lba-x4.html