Miłego czytani ;)
Leon
Nadal nie mogę nic z tego zrozumieć. Myślicie, że to koniec. Koniec z rozdziałem Violetty. Nie, ja nadal ją kocham! Mimo wszystko, ale przecież nie będę żyć z kimś, kto nie jest ze mną szczęśliwy. Zawsze ją kochałem, kocham i będę kochać. Po to się urodziłem, aby dla niej żyć. A może to sprawka Diego. Nie to niemożliwe. Nadal nic nie rozumiem.
- Leon, ty idioto! Nie dałeś nawet jej dojść do słowa, a teraz masz pretensje! - karciłem się w myśli.
Popatrzyłem na nasze zdjęcie i zszedłem na dół na obiad.
Violetta
Na zakupach, jak to zawsze było fajnie. Przyszłam do domu z czterema torbami. O to jedne z rzeczy zakupionych:
Poszłam na górę schować rzeczy do szafy, a potem weszłam na Skypa. Na ekranie wyświetliło mi się zaproszenie od Leona Verdasa. Czy ja przypadkiem go już nie miałam w znajomych? No, oczywiście, że akceptowałam i zadzwoniłam do niego przez internet. Odebrał, po czym się rozłączył. Nagle zapipczał mi telefon. Przyszedł esemes od nieznanego numeru.
" Przepraszam cię za dzisiaj w Studiu. Violetta, ja zawszę Cię kochałem i nigdy nie przestanę. Jesteś moim życiem. Zmieniłem numer telefonu. Mam nadzieję, że jeszcze mnie kochasz.
Twój kochany chłopak".
Momentalnie się uśmiechnęłam i odpisałam:
" Też cię kocham misiu. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znów jesteśmy razem".
Znów mi zapipczało, jednak tym razem była to Fran:
" Kochana, nudzi nam się, więc z organizowałyśmy razem z Cami imprezę u mnie. Zacznie się za pół godziny, będzie też Naty, Fede, Lu, Maxi, Andres, Leon, Brodway i Marco♥. Nie mów nie, bo czekamy..."
Wyszykowałam się i wyszłam. Po 15 min., (bo trochę mam daleko do jej domu) stałam przed drzwiami. Lekko zapukałam, a po chwili otworzyła mi roześmiana Fran i gestem zaprosiła mnie do środka:
- Cześć! - przytuliła mnie Włoszka.
- Hej!
W oddali słychać było już muzykę i bawiących się gości. Weszłam do środka i przywitałam się z wszystkimi.
Wyluzowałam się zaczęłam tańczyć razem z nimi, a gdy poczuliśmy zapach popcornu szybko poszliśmy do kuchni, pytając się gospodyni, co będziemy robić. Wkrótce, gdy na stoliczku przy sofie stał już popcorn, chipsy, żelki, paluszki, soki i cola, rozsiedliśmy się na kanapie i włączyliśmy jakąś komedie pt "Ted". Francescka to jednak, wie co fajne, normalnie boki zrywać. Po półtora godzinnym filmie usiedliśmy na podłodze i zaczęliśmy zabawę w butelkę. Jako pierwsza zakręciłam butelką. Wypadło na Marco.
- No, dobra, wyzwanie. Wyjdź goły na dwór i krzyknij najgłośniej jak potrafisz: "Jestem goły" i zrób kółko w okół domu. - powiedziałam.
- Co? Nie, no Fran, proszę! Uratuj mnie... Pomóż... - błagał.
- Mam ci pomóc się rozebrać??? Chyba nie masz 5 lat, co? - zapytała zaskoczona Fran.
Coś odburknął pod nosem i poszedł do łazienki się rozebrać. Po minucie wyszedł goły na dwór, a my patrzyliśmy na niego z balkonu. Zaczął się drzeć w niebo głosy. Nie wiedziałam, że tak umie. Nagle przyszła sąsiadka, która groziła mu, że zadzwoni na policję.
- Proszę, niech pani nie dzwoni, ale to nie wszystko! - odezwał się Marco i zaczął biec w okół domu.
Gdy skończył, starsza pani poprosiła go, aby podszedł:
- Wiesz która godzina? 23.59 i 7 sek.! - wrzasnęła dając mu kopniaka w czułe miejsce.
- Aaaa.... Nie, nie wiedziałem, że pani taka wysportowana... - złapał się za obolałe miejsce.
Wrócił do domu, skarcił mnie wzrokiem i poszedł się przebrać. Gdy wyszedł dosiadł się do nas i zaczął kręcić butelką. Wypadło na mnie.
- Ponieważ jesteś dziewczyną, to nie będzie trudne. Pocałuj Leona.
Uśmiechnęłam się do Leona, a on się naburmuszył.
- Co jest, przecież wysłałeś mi esemesa, że mnie kochasz... - szepnęłam i zbliżyłam się do niego, lecz nie pocałowałam go, bo mi przerwał:
- Jakiego esemesa?
- No przecież wysłałeś mi, że wracasz do mnie.
- Ja nic ci nie wysłałem! Violka, brałaś coś, czy co? Bo z tobą coraz gorzej! Najpierw zdradzasz mnie, potem, okłamujesz i zmyślasz nieprawdziwe historie! Co jest?! - krzyczał.
- To nie byłeś ty...? - szepnęłam.
- Nie!
To kto to był? Komu odpisałam? Nie, nie mogę w to wszystko uwierzyć. Myślałam, że już się to wyjaśniło, ale nie, bo się nie da...
- Fran, dziękuję, za zaproszenie, cześć.
Wybiegłam z domu błąkając się po ciemnym parku.
Słoneczka, przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale jestem już po diagnozie z historii. Mam nadzieję, ze rozdział 6 się spodobał, a jeśli tak, to zapraszam do komentowania. Jak widzicie zmieniłam tło i kilka drobnostek. Podoba się? Napisz! Zmieniłam nazwę: Julia Verdas.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Julia Verdas♥ :* ♥
Ciekawie! Nie mogę się doczekać nexta. Całuski <3 No i oczywiście dzięki za dedyk
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział na pewno zostanę tu na dłużej i zapraszam do mnie --->leonettaaq.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Napewno wpadnę.
UsuńPozdrawiam
Julia Verdas
Wiesz, chciałam wejść na twojego bloga, ale wyświetla mi się, że blog został usunięty. Ale uwierz, że bardzo chciałam poczytać.
UsuńRozdział bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się go czytało :D
Mam nadzieję że Violce nic się nie stanie w tym parku.
Czekam na next i w wolnej chwili zapraszam do siebie
http://newstory-violetta.blogspot.com/
Mery
Dziękuję za tak miły komentarz.
UsuńBardzo mnie to zmotywowało.
Następny rozdział jeszcze dziś lub jutro. :)
Na pewno wejdę i skomentuję :).
Jeszcze raz wielkie dzięki.