Jestem idiotą. Jak mogłem tak źle ją potraktować? Jak mogłem jej tak po prostu odejść? To miłość mojego życia, a ja sam wywołałem u niej zazdrość. To przecież ja powinienem stanąć obok niej i przedstawić ją jako moja dziewczyna. Teraz pewnie mnie nienawidzi i myśli, że patrzę na to co na zewnątrz. Nie wybaczy mi, nie uwierzy. Nie wiem co robić. Nie wyobrażam sobie życia bez Violetty. To straszne, chciałbym cofnąć czas i powiedzieć jej, że ją bardzo kocham. Od dwóch minut próbuję się do niej dodzwonić, lecz nie odbiera. Nie mogę tego tak zostawić. Szybko zgarnąłem pamiętnik ze stolika i wyszedłem ze Studia. Po chwili mój telefon zaczął wibrować. Dostałem wiadomość od Fran.
*** Od Francesca ***
Verdas, co ty wyprawiasz!? Jesteś niepoważny. Wiesz, w jakim stanie jest Violetta? Jest u mnie i nie może powstrzymać łez. Co tylko powiem zaczyna płakać. Nie jest to fajny widok. Szczególnie, gdy słyszę od przyjaciółki jak traktuje ją mój przyjaciel. Lepiej szybko ją przeproś, bo będzie jeszcze gorzej.
- Violetta. - szepnąłem.
Zacząłem biec w stronę domu Fran. To nie może źle się skończyć. My nie możemy się rozstać. Nie chcę, aby Vilu przeze mnie cierpiała. Po kilku minutach zwolniłem. Jestem na miejscu. Odetchnąłem i zapukałem do drzwi wejściowych, ale szybko zawróciłem z powrotem. Na szczęście pukanie było ciche i nikt nie usłyszał. Przynajmniej tak mi się wydaje. Poszedłem szybkim krokiem do najbliższej kwiaciarni i kupiłem bukiet fioletowych róż. Ponownie poszedłem pod dom i zapukałem do drzwi. Tym razem głośniej. Otworzyła mi przygnębiona Francesca.
- Wejdź, jest na górze w moim pokoju. Zasnęła.- powiedziała obojętnie.
- Dzięki. A powiedz mi, jak się czuje? - zapytałem.
- Pisałam ci. Jest strasznie zmęczona i zapłakana. Mówi, że takiego bólu nie czuła nigdy. Jakby ktoś ukuł ja w serce, a ono się rozkruszyło na małe cząsteczki, w których nie można znaleźć sensu życia. Tak mi próbowała opisać swoje uczucia. - odparła włoszka oparta o ścianę. - A ty Verdas? Jak leci z Larą? - zapytała lekko wkurzona.
- Z Larą nie mam nic wspólnego. Lara to normalna dziewczyna, a Violetta jest moim największym skarbem.
- Po tym jak ci wysłałam smsa, to tak... - westchnęła.
- Fran, dobrze wiesz jak jest.
Wywróciła oczami i wskazała ręką na drzwi od swojego pokoju
- Tam - powiedziała.
Poszedłem w wyznaczone miejsce i powoli nacisnąłem klamkę. ujrzałem Vilu śpiącą na łóżku. Po cichu odłożyłem kwiaty na biurko i usiadłem obok niej.
- Przepraszam - szepnąłem i pocałowałem lekko jej czerwony policzek.
Violetta zaczęła się przebudzać.
- Leon? - zapytała cicho i przetarła oczy? - Co ty tu robisz? - w jej oczach widać było łzy.
- Ja przyszedłem, żeby cie przeprosić. Nie chcę, abyś myślała, że zakochałem się w Larze. Byłem po prostu zdziwiony twoją reakcją jak ją zobaczyłaś. Wtedy nie wiem co się ze mną stało. Przepraszam za moje słowa, które tak cię zraniły. Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło. Kocham cię, a moje serce należy tylko do ciebie. Kocham cię. Kocham cię, rozumiesz? Nie widzę świata bez ciebie. Jeśli jest między nami jakakolwiek przeszkoda, widzę mgłę i nie wiem gdzie iść dalej. Skarbie, proszę, wybacz mi.
- Leon, obiecujesz mi, że nigdy coś takiego się nie powtórzy? - zapytała łamiącym głosem.
- Obiecuję słoneczko.
- Kocham cię. - powiedziała.
- Kocham cię. Przepraszam - odpowiedziałem i mocno ją do siebie przytuliłem.
Zgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho i wtedy ujrzałem jej szklane oczy. Po chwili wbiłem się w jej usta.
- Jej! Leonetta znowu razem! - krzyknęła Fran wpadając do pokoju.
- Ale my zawsze byliśmy razem - powiedziała uśmiechnięta Vilu.
Po ok. godzinie poszliśmy do mnie. Postanowiłem, aby nie wracała dziś na noc domu. Potem by się wszyscy obudzili... itd.
Następnego dnia, Violetta
Poczułam na moich ustach delikatny pocałunek. Poznałam po zapachach perfum.
- Księżniczko, zrobiłem śniadanie. Zejdziesz do kuchni? - zapytał słodko.
- Mmm... Jasne.
Rozglądnęłam się po pokoju i zapytałam:
- A ty gdzie spałeś?
- Na kanapie. Jest naprawdę wygodna. - zaśmialiśmy się.
- Dobrze, to ja zaraz przyjdę. - powiedziałam i poszłam do łazienki.
Po pewnym czasie skierowałam się w stronę schodów. Poczułam pyszny zapach naleśników. Dałam buziaka Leosiowi i usiadłam do stołu.
- Za chwilkę musimy wyjść do Studia - powiedział.
Kiwnęłam głową i wzięłam do buzi ostatni kawałek jedzenia. Po czym założyłam buty, zawiesiłam torebkę na ramieniu i złapałam Leona za rękę. Ruszyliśmy w stronę szkoły.
- Przepraszam za moje wczorajsze zachowanie. Martwię się o Ciebie, misiu. Boję się, że ktoś może nas rozdzielić. Nie chcę tego. Chcę być cały czas przy tobie, czuć twoją obecność. - powiedziałam cichutko patrząc się na chłopaka.
- Nie przepraszaj. To moja wina i to ja wzbudziłem u ciebie zazdrość. Ale to było minęło i nigdy się już nie powtórzy, okey? - złapał mnie za ramiona.
- Tak - musnęłam lekko jego usta.
Byliśmy już na miejscu. Zobaczyłam moją przyjaciółkę, do której od razu podbiegłam. Zakryłam jej oczy i zapytałam:
- Kim jestem?
- Vilu!- krzyknęła ściągając moje dłonie z jej oczu i przytuliła mnie. - I jak z Leonem?
- Już wszystko sobie uzgodniliśmy - uśmiechnęłam się. - Znów Leonetta! - dodałam radośnie.
Gdy podszedł do nas Leon, zaproponowałam obejrzenie listy nowych uczniów. Weszliśmy do Studia i podeszliśmy do wielkiej tablicy wiszącej naprzeciwko pokoju nauczycielskiego.
- Strasznie się boję. - szepnęłam, ale widocznie Fran mnie usłyszała.
- Czego? Przecież uczęszczasz do tej szkoły. Halo! Nie zdawałaś w ty roku egzaminów. - zaśmiała się.
- Nie, Lara. Boję się, że jak się dostanie to namiesza między mną, a Leonem. - powiedziałam smutna.
- Chodzi ci o tą wariatkę? - zapytała.
- No. - odpowiedziałam zrezygnowana.
- No to niech wsiada na motor i odjeżdża stąd. Widocznie zabrakło jej talentu, nie dostała się. - wskazała palcem na nazwisko Lary.
- Nie dostała się?! - oderwałam wzrok z podłogi.
- Nie.
- Leon! - krzyknęłam biegnąc w jego stronę.
Wpadłam w jego ramiona. Teraz byłam naprawdę szczęśliwa.
Diego
A niech to! Stałem oburzony przed tablicą z nowymi uczniami. Nie było tam Lary. Mojej "kochanej" przyjaciółki. Jeszcze się zemszczę na Pablo. Przecież ona jest taka utalentowana. Nie wiem po co łazi na ten tor. Gdyby nie to na pewno wyszłaby lepiej. Uhh....
Gra na gitarze: 1/4 punkty
Śpiew: 4/4 punkty
Taniec: 2/4 punkty
Wyjąłem komórkę z kieszeni, odblokowałem ekran i wysłałem smsa do Lary.
**Do Lara**
Dzięki. Widocznie nie przyłożyłaś się do egzaminu. Nie zdałaś. Ale nasz plan musi się udać! Rozumiesz???
Po chwili dostałem od niej odpowiedź.
** Od Lara**
Cooo??? Nie dostałam się? Przykro mi, ale nie wiem czy plan w takim razie się uda. :c
- Ale ja wiem - pomyślałem z chytrym uśmieszkiem.
Heyoo! :D
Przychodzę do Was ze
spóźnionym rozdziałem. :(
Przepraszam...
Ale niedługo święta! :D
Pocieszajmy się :D
Będzie wolne! :D
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :D
To, że pojawił się on dzisiaj jest tylko
i wyłącznie dzięki Ludmi Verdas <333
Podziękowania proszę składać do niej :D
Dziękuję za 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :*
KOCHAM WAS <333
Buziaczki,
Julia Verdas
Foch forever, smuteg, rzyły, rzał i... I coś tam jeszcze. Dieguś jest dobry, rozumiesz? Powtórzę - Dieguś jest dobry. I wybitnie głupi jeśli podoba mu się Violetta.
OdpowiedzUsuńTy nie masz pojęcia jak Valeria gra na gitarze... W sumie skąd masz wiedzieć. I Val to nie Lara...
León... No nie no. Już liczyłam się pokłócą, fochnie się, oa pójdzie do Alexa, Diego, Tomasa czy kogo tam chce, León do Lary i będzie tak sweet. Foch.
Nie fochaj się :(
UsuńA wcześniej mówiłaś, że Lara niedo Leona. To jak to jest? :D
Preferuję Larę i mojego boskiego przystojniaka imieniem Diego. Ale nie lubię Leonetty (po co Lagusiak na blogu o Leonettcie? Bo tak :D), więc Leonarę też lubię <3
UsuńJejku, jakie pokręcone :D
UsuńŚwietny rozdział.!
OdpowiedzUsuńLeonetta znów razem-
to mi się podoba ;***
Oby było tak dale.
Diego ma jakiś plan z Larą,
no to będzie ciekawie.
To, co że późno, najważniejsze, że jest.!
Czekam na kolejny *.*
Jejku, dziękuję :*
UsuńTy naprawdę umiesz pocieszyć człowieka :D
Genialny <3
OdpowiedzUsuńLeonetta razem!!!
Dzięki <3
OdpowiedzUsuńMasz może gg?
Extra blog !!!!!
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę doczekać się next :)