Violetta
Diego jest jest bardzo sympatyczny. Wcześniej uważałam go za idiotę, bo tak się zachowywał. Jednak zauważyłam, że teraz się zmienił i rozmawia mi się tak dobrze, jak z Leonem, kiedy jeszcze byliśmy razem. Zamieniłam z nim jeszcze kilka słów i poszłam do dziewczyn zostawiając go z kolegami. Opiekunowie zaprowadzili nas do kawiarenki. Zatrzymaliśmy się tam na chwilę, aby kupić coś słodkiego. Z pośród lodów, rurek ze śmietaną, koktajli i innych pysznych smakołyków, wybrałam gofry z bitą śmietaną i owocami. Usiadłam z moim deserem przy stoliczku i zaczęłam jeść, czekając na koleżanki. Na znak opiekuna, ruszyliśmy dalej. Niedaleko, jak się okazało, było morze. Zdjęłam japonki, chwyciłam je w rękę i nagimi stopami weszłam na chłodny już piasek. Zbiegliśmy z góry piachu, jak tygrysy rzucające się na mięso, aby ujrzeć wodę. Zanurzyłam w niej dłonie, chcąc sprawdzić jej temperaturę.
- Zimna. - stwierdziłam.
Podniosłam się i tym razem do wody włożyłam stopy. Pisnęłam. To było uczucie, jakbym trzymała nogi w kawałkach lodu. Nie wytrzymałam długo i za chwilę ponownie przeniosłam się na piach. Spacerowaliśmy brzegiem morza patrząc na zachodzące słońce, które odbijało się w wodzie.
- Dziewczyny, patrzcie! - krzyknęłam. - Tam ktoś pływa.
- O Boże, nie dałabym rady w takiej lodowatej wodzie. - powiedziała Ludmiła.
Idąc, nie zauważyłam wystającego kamienia. Potknęłam się o niego, źle przy tym stawiając nogę i upadłam na piach z jękiem pełnym bólu. Złapałam się za kostkę. Ból był tak straszny, że nie początkowo nie wiedziałam, co się dzieje. Płakałam.
- Violetta. - podbiegł do mnie Federico. - Bardzo boli?
Kiwnęłam głową. Przytulił mnie, a ja cała się trzęsłam.
- Violu, zaniosę cię do hotelu. - odezwał się Diego kucając na przeciwko mnie.
- Nie, poradzę sobie. - wyszlochałam.
Podniosłam się z pomocą brata, ale nie mogłam dalej iść. To było niewykonalne. Oparłam się drugą ręką o kolegę, a on niespodziewanie wziął mnie na ręce.
- Diego, dasz sobie radę? - zapytała opiekunka.
Przytaknął.
- Zostań z nią. Idźcie do pielęgniarki, jest w hotelu. Czekajcie na nas. Diego, uważaj.
Chłopak ruszył w kierunku hotelu. Oparłam głowę w zagłębieniu jego szyi i ścisnęłam mocno powieki, aby powstrzymać ból.
- Diego. - położyłam dłoń na jego torsie. - Dlaczego to robisz?
- Bo chcę ci pomóc. Sama nie dałabyś rady. - odpowiedział. - Boli cię jeszcze?
- Tak. Pewnie by mniej bolało, gdy bym miała buty, a ja chodziłam boso. Tak jak każdy. - wymamrotałam.
- Nie martw się, będzie dobrze. - musnął mnie we włosy.
Uśmiechnęłam się. Diego doniósł mnie do hotelu, do pokoju pielęgniarki. Posadził mnie na kozetce i usiadł obok mnie.
- A co to się stało? - zapytała starsza pani.
Opowiedziałam jej, jak to się stało i, w którym miejscu mnie boli. Wzięła moją stopę do ręki, wymasowała ją i posmarowała zielonym żelem.
- Przyjdź do mnie rano to posmaruje ci drugi raz i obejrzę stopę. Nie wygląda mi to na coś groźnego, ale nie przemęczaj nogi dzisiaj. - powiedziała.
Kiwnęłam głową. Diego ponownie wziął mnie na ręce i poszedł do mojego pokoju. Odłożył mnie na łóżko.
- Dziękuje, jesteś kochany. - powiedziałam słodko.
Przybliżyłam się do niego, ale na chwilę się zawahałam. Ostatecznie pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się.
- Cieszę się, że mogłem ci pomóc. - powiedział.
Nastała cisza. Chciałam ją przerwać, bo było dość niezręcznie, ale nie wiedziałam, jak zacząć.
- Czyje to karty? - zapytał wskazując na małą szafeczkę.
- Camili. - odpowiedziałam.
- To może pogramy? I tak nie mamy nic innego do roboty. - zaproponował biorąc do ręki pudełko z kartami.
Zgodziłam się.
- Znasz grę "Złodziej"? - spytał tasując karty.
Zaprzeczyłam.
- To cię nauczę. - rozdał nam po pięć kart.
- No nie, jak ty to robisz? - oburzył się, gdy już po raz trzeci go ograłam.
Zaśmiałam się.
- To się nazywa fart początkującego. - powiedziałam rozbawiona.
Pokręcił głową nie dowierzając. Zebrał karty i włożył je z powrotem do pudełka.
- Skoro nie mamy co robić to może obejrzymy film? Dzisiaj miała być jakaś komedia. - zapytał.
- Tak, jasne. - odpowiedziałam.
Diego włączył telewizor, a ja sprawdziłam, czy ktoś do mnie nie napisał, ale nie miałam żadnej wiadomości. Przy okazji dowiedziałam się, która jest godzina - 21:30.
- Leci już z jakieś piętnaście minut. - powiedział.
Odłożyłam telefon i oparłam się o ramę łóżka, a Diego usiadł obok mnie. Film leciał, a grupy jak nie było, tak nie ma, a ja już byłam bardzo zmęczona. Wiedziałam, że nie mogę zasnąć. Musiałam poczekać na dziewczyny i opiekunów, którzy muszą sprawdzić, czy wszystko ze mną dobrze. Z moją stopą już w porządku. Boli, ale o wiele mniej. Oparłam głowę o ramię chłopaka i zamknęłam oczy.
- Nie przeszkadza ci to? - zapytałam cicho.
- Nie. - objął mnie ramieniem, dzięki czemu bardziej się w niego wtuliłam.
Przysnęłam w połowie filmu.
W pewnym momencie usłyszałam z dołu hotelu obozowiczów.
- Francesca. - zerwałam się na nogi.
Właśnie wtedy przypomniało mi się, co mówiłam miesiąc temu przyjaciółce. Miałam spiknąć ją i Diego ze sobą, a tymczasem tulę się z nim. Gdyby nas zobaczyła, byłoby jej przykro. Zawiodła by się na mnie.
- Co? - Diego zmarszczył brwi.
Zmieszałam się.
- Yy... Francesca i dziewczyny tu idą. Słyszysz? Przepraszam Diego, ale lepiej będzie, jeśli już pójdziesz. - wymamrotałam.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał.
- Nie. Wiesz, one czasami zachowują się bardzo dziwnie i chyba nie chciałabym, żebyś to widział. - wymyśliłam szybko.
- No dobra, okey. - wstał i podszedł do drzwi.
- Diego. - spojrzał na mnie. - Przepraszam.
- Nic się nie stało. - uniósł kąciki ust do góry.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się.
Przytulił mnie mocno i pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i zamknęłam za nim drzwi.
Wzięłam głęboki wdech patrząc na pokój. Założyłam kosmyki włosów za uszy i zaczęłam ogarniać pomieszczenie. Poprawiłam pościel, odłożyłam karty na miejsce i usiadłam na łóżku udając, że oglądam telewizję. Tak naprawdę myślałam o tym, czy Diego poszedł do swojego pokoju, czy też siedzi gdzieś tu pod drzwiami, które z resztą po chwili się otworzyły. Do pokoju weszły uśmiechnięte od ucha do ucha dziewczyny.
- Jak tam Vilu? - zapytała Camila zdejmując torebkę.
- Lepiej. - odpowiedziałam.
- Zaraz przyjdzie do ciebie nasza opiekunka. - przytuliła mnie.
- A gdzie Diego? - zagadnęła Lucy.
- Nie mów, że cię tak zostawił. - oburzyła się Ludmiła.
- Nie. - zaprzeczyłam spoglądając uważnie na Francescę. - On... On wiele dla mnie zrobił. Pomógł mi, ale poszedł do siebie, gdy usłyszał, że wszyscy już wracają. - odpowiedziałam nie do końca zgodnie z prawdą.
- Co robiliście? - Camila poruszała śmiesznie brwiami.
- Cami... My nie jesteśmy parą.
- Przecież ja tylko pytam.
W pokoju rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Przyszłą nasza opiekunka.
- Violu, ja do ciebie. Jak się czujesz? - usiadła obok mnie.
- Byłam u pielęgniarki. Posmarowała mi maścią i mam do niej przyjść jeszcze jutro rano. - powiedziałam.
- Boli?
- Troszeczkę.
- No dobrze. To dobranoc, dziewczynki. - pożegnała się i wyszła z pomieszczenia.
- Dobranoc. - odpowiedziałyśmy.
- Idę się myć. - oznajmiła Ludmiła i weszła do łazienki.
Położyłam się na łóżku. Dziewczyny włączyły jakiś serial, którego i tak nie oglądały, tylko szykowały się do mycia. W pewnym momencie mój telefon, który trzymałam w rękach, zabrzęczał. Odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość. Zrobiło mi się w środku gorąco, gdy odczytałam, kto do mnie napisał. Na chwilę zakręciło mi się w głowie. Tylko nie on...
*Od Leon*
Zejdziesz na dół? Chcę z tobą porozmawiać.
Nie, tylko nie to. Proszę...
- Francesca - szepnęłam.
Spojrzała na mnie i usiadła obok mnie. Pokazałam jej wiadomość, a ta ponownie spojrzała się na mnie z grymasem na twarzy.
- Nie chcesz, prawda? - zapytała cicho.
Pokręciłam głową. Wzięła ode mnie telefon i napisała coś.
*Do Leon*
Ale ja nie chcę. Zostaw mnie w spokoju.
Westchnęłam klikając przycisk "Wyślij". Dlaczego to takie trudne zapomnieć o kimś, kto wyrządził w moim sercu taką ranę? Zawsze twierdziłam, że te wszystkie dziewczyny wyolbrzymiają z tym, że chłopaki to dupki, którzy i tak zostawią swoje dziewczyny i nie będzie to ich w ogóle obchodzić. Miały rację. Rozkochał mnie i rzucił.
- Vilu, dobrze się czujesz? - zapytała Fran.
- Tak...
- Jesteś blada. Idź po Ludmile do łazienki, a potem idź spać. - powiedziała tuląc mnie.
Zrobiłam tak, jak zaleciła mi przyjaciółka.
Francesca
Dziewczyny leżały w łóżkach, Violetta zasnęła, a Camila była właśnie w łazience. Było mi strasznie szkoda Vilu. Myśl i wspomnienia z Leonem ciągle ją męczą. Nie chciałabym być na jej miejscu. Bardzo chcę jej pomóc, ale to jest trudne.
Zabrzęczał jej telefon, który leżał na szafeczce nocnej przy łóżku. Domyślałam się, że Leon odpowiedział na jej ostatnią wiadomość. Znając hasło, odblokowałam ekran i odczytałam.
*Od Leon*
Ale my musimy pogadać. Błagam.
*Do Leon*
Violetta śpi. Nie pisz do niej, bo tylko pogarszasz sprawę. Uwierz, że tak będzie lepiej i dla niej, i dla ciebie. Francesca.
Usunęłam wiadomości i odłożyłam telefon na miejsce.
Violetta
Obudziłam się jako pierwsza, przed budzikiem. Wstałam i poszłam do łazienki się wyszykować. Gdy wróciłam do pokoju, dziewczyny wciąż spały. Delikatnie położyłam się na Francesce i dałam jej buziaka w policzek.
- Wstajemy! - zaśmiałam się.
- Nie... - wymamrotała.
Skakałam po łóżkach i budziłam wszystkie dziewczyny po kolei.
Po śniadaniu, w strojach kąpielowych wybraliśmy się nad morze. Tym razem postanowiłam bardziej uważać, jak chodzę. Rozłożyliśmy koce i powbijaliśmy kilka parawanów. Gdy tylko się posmarowałam kremem, wskoczyłam do wody. To znaczy na początku zanurzyłam delikatnie nogi, bo woda była zimna, ale ktoś musiał mnie popchnąć i przez to cała się zanurzyłam. A tym 'ktoś' był Federico. Myślałam wtedy, że go uduszę. Było mi tak bardzo zimno...
- Federicoo! - wrzasnęłam, a ten zaczął się śmiać, jak głupi.
- Głupku! Wiesz jak tu zimno?!
- Ojej, siostrzyczka się zezłościła. - zaśmiał się przytulając mnie.
Uspokoiłam się i powoli zanurzyłam się do wody. Chwilkę po mnie wszyscy byli w wodzie. Zabawa była niesamowita! Później razem zrobiliśmy ogromną dziurę w piasku. Tak wielką, że moglibyśmy się wszyscy w niej pomieścić jednocześnie! Na koniec podpłynęła do nas motorówka z 'bananem'. Chętni mogli się przejechać. Zgłosiłam się, bo dla mnie to nowość - nigdy tego nie próbowałam. Założyłam kapok i razem z kilkoma osobami zajęłam miejsce na bananie. Na głębokiej wodzie, motorówka przyśpieszyła robiąc gwałtowne ruchy. Z moje twarzy nie znikał uśmiech. Piszczałam głośno, bo nie mogłam się utrzymać. W końcu nie dałam rady i zleciałam razem z kilkoma chłopakami. Banan się zatrzymał i czekał na nas. Oczywiście byłam najwolniejsza. Traciłam powoli siły w rękach i nogach.
- Pomóc ci? - zapytał Leon, który także był w wodzie.
- Poradzę sobie sama. - powiedziałam płynąc dalej.
Jednak ja już byłam zmęczona. Widząc to, złapał mnie ręką w tali, przyciągnął do siebie i podpłynął razem ze mną. Następnie podsadził mnie na banana. Wypadało by mu podziękować, ale tak naprawdę nie miałam na to ochoty.
- Dziękuję - wydusiłam.
Po jakimś czasie wróciliśmy na brzeg, gdzie pozostali bili nam brawo. Zdjęłam kapok i pobiegłam do dziewczyn.
- Fajnie było? - zapytały.
Kiwnęłam zadowolona głową.
- Dobrze ci szło - uznała Cami.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.
Potem zaczęliśmy się zbierać. Jedni wzięli koce, a inni parawany i skierowaliśmy się do hotelu.
Wieczorem, po kolacji spotkaliśmy się wszyscy przy basenie. Puściliśmy muzykę, przygotowaliśmy jakieś jedzenie i dobrze się tak razem bawiliśmy. Dziewczyny zadecydowały, że zaczną tańczyć zumbę. Chciałyśmy wciągnąć do tego chłopaków, ale nie chcieli. Włączyliśmy "Ain't your mama" i tańczyłyśmy. W połowie dołączył się do nas Federico, który próbował wykonywać te same ruchy, co my. Mieliśmy z niego niezły ubaw, bo mu to kompletnie nie wychodziło.
Hejka, misie! :D
Przybywam do was z kolejnym rozdziałem. Mam pomysł na kolejne akcje i już nie mogę się ich doczekać :P Ale na to, co podoba mi się najbardziej, będziemy musieli jeszcze trochę poczekać :c Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Znalazłam chwilkę i mogłam go skończyć, bo zaczęłam go już w sierpniu xD Dziękuję wam za te wszystkie miłe komentarze <333
Kocham,
Niunia
- Diego, dasz sobie radę? - zapytała opiekunka.
Przytaknął.
- Zostań z nią. Idźcie do pielęgniarki, jest w hotelu. Czekajcie na nas. Diego, uważaj.
Chłopak ruszył w kierunku hotelu. Oparłam głowę w zagłębieniu jego szyi i ścisnęłam mocno powieki, aby powstrzymać ból.
- Diego. - położyłam dłoń na jego torsie. - Dlaczego to robisz?
- Bo chcę ci pomóc. Sama nie dałabyś rady. - odpowiedział. - Boli cię jeszcze?
- Tak. Pewnie by mniej bolało, gdy bym miała buty, a ja chodziłam boso. Tak jak każdy. - wymamrotałam.
- Nie martw się, będzie dobrze. - musnął mnie we włosy.
Uśmiechnęłam się. Diego doniósł mnie do hotelu, do pokoju pielęgniarki. Posadził mnie na kozetce i usiadł obok mnie.
- A co to się stało? - zapytała starsza pani.
Opowiedziałam jej, jak to się stało i, w którym miejscu mnie boli. Wzięła moją stopę do ręki, wymasowała ją i posmarowała zielonym żelem.
- Przyjdź do mnie rano to posmaruje ci drugi raz i obejrzę stopę. Nie wygląda mi to na coś groźnego, ale nie przemęczaj nogi dzisiaj. - powiedziała.
Kiwnęłam głową. Diego ponownie wziął mnie na ręce i poszedł do mojego pokoju. Odłożył mnie na łóżko.
- Dziękuje, jesteś kochany. - powiedziałam słodko.
Przybliżyłam się do niego, ale na chwilę się zawahałam. Ostatecznie pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się.
- Cieszę się, że mogłem ci pomóc. - powiedział.
Nastała cisza. Chciałam ją przerwać, bo było dość niezręcznie, ale nie wiedziałam, jak zacząć.
- Czyje to karty? - zapytał wskazując na małą szafeczkę.
- Camili. - odpowiedziałam.
- To może pogramy? I tak nie mamy nic innego do roboty. - zaproponował biorąc do ręki pudełko z kartami.
Zgodziłam się.
- Znasz grę "Złodziej"? - spytał tasując karty.
Zaprzeczyłam.
- To cię nauczę. - rozdał nam po pięć kart.
- No nie, jak ty to robisz? - oburzył się, gdy już po raz trzeci go ograłam.
Zaśmiałam się.
- To się nazywa fart początkującego. - powiedziałam rozbawiona.
Pokręcił głową nie dowierzając. Zebrał karty i włożył je z powrotem do pudełka.
- Skoro nie mamy co robić to może obejrzymy film? Dzisiaj miała być jakaś komedia. - zapytał.
- Tak, jasne. - odpowiedziałam.
Diego włączył telewizor, a ja sprawdziłam, czy ktoś do mnie nie napisał, ale nie miałam żadnej wiadomości. Przy okazji dowiedziałam się, która jest godzina - 21:30.
- Leci już z jakieś piętnaście minut. - powiedział.
Odłożyłam telefon i oparłam się o ramę łóżka, a Diego usiadł obok mnie. Film leciał, a grupy jak nie było, tak nie ma, a ja już byłam bardzo zmęczona. Wiedziałam, że nie mogę zasnąć. Musiałam poczekać na dziewczyny i opiekunów, którzy muszą sprawdzić, czy wszystko ze mną dobrze. Z moją stopą już w porządku. Boli, ale o wiele mniej. Oparłam głowę o ramię chłopaka i zamknęłam oczy.
- Nie przeszkadza ci to? - zapytałam cicho.
- Nie. - objął mnie ramieniem, dzięki czemu bardziej się w niego wtuliłam.
Przysnęłam w połowie filmu.
W pewnym momencie usłyszałam z dołu hotelu obozowiczów.
- Francesca. - zerwałam się na nogi.
Właśnie wtedy przypomniało mi się, co mówiłam miesiąc temu przyjaciółce. Miałam spiknąć ją i Diego ze sobą, a tymczasem tulę się z nim. Gdyby nas zobaczyła, byłoby jej przykro. Zawiodła by się na mnie.
- Co? - Diego zmarszczył brwi.
Zmieszałam się.
- Yy... Francesca i dziewczyny tu idą. Słyszysz? Przepraszam Diego, ale lepiej będzie, jeśli już pójdziesz. - wymamrotałam.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał.
- Nie. Wiesz, one czasami zachowują się bardzo dziwnie i chyba nie chciałabym, żebyś to widział. - wymyśliłam szybko.
- No dobra, okey. - wstał i podszedł do drzwi.
- Diego. - spojrzał na mnie. - Przepraszam.
- Nic się nie stało. - uniósł kąciki ust do góry.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się.
Przytulił mnie mocno i pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i zamknęłam za nim drzwi.
Wzięłam głęboki wdech patrząc na pokój. Założyłam kosmyki włosów za uszy i zaczęłam ogarniać pomieszczenie. Poprawiłam pościel, odłożyłam karty na miejsce i usiadłam na łóżku udając, że oglądam telewizję. Tak naprawdę myślałam o tym, czy Diego poszedł do swojego pokoju, czy też siedzi gdzieś tu pod drzwiami, które z resztą po chwili się otworzyły. Do pokoju weszły uśmiechnięte od ucha do ucha dziewczyny.
- Jak tam Vilu? - zapytała Camila zdejmując torebkę.
- Lepiej. - odpowiedziałam.
- Zaraz przyjdzie do ciebie nasza opiekunka. - przytuliła mnie.
- A gdzie Diego? - zagadnęła Lucy.
- Nie mów, że cię tak zostawił. - oburzyła się Ludmiła.
- Nie. - zaprzeczyłam spoglądając uważnie na Francescę. - On... On wiele dla mnie zrobił. Pomógł mi, ale poszedł do siebie, gdy usłyszał, że wszyscy już wracają. - odpowiedziałam nie do końca zgodnie z prawdą.
- Co robiliście? - Camila poruszała śmiesznie brwiami.
- Cami... My nie jesteśmy parą.
- Przecież ja tylko pytam.
W pokoju rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Przyszłą nasza opiekunka.
- Violu, ja do ciebie. Jak się czujesz? - usiadła obok mnie.
- Byłam u pielęgniarki. Posmarowała mi maścią i mam do niej przyjść jeszcze jutro rano. - powiedziałam.
- Boli?
- Troszeczkę.
- No dobrze. To dobranoc, dziewczynki. - pożegnała się i wyszła z pomieszczenia.
- Dobranoc. - odpowiedziałyśmy.
- Idę się myć. - oznajmiła Ludmiła i weszła do łazienki.
Położyłam się na łóżku. Dziewczyny włączyły jakiś serial, którego i tak nie oglądały, tylko szykowały się do mycia. W pewnym momencie mój telefon, który trzymałam w rękach, zabrzęczał. Odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość. Zrobiło mi się w środku gorąco, gdy odczytałam, kto do mnie napisał. Na chwilę zakręciło mi się w głowie. Tylko nie on...
*Od Leon*
Zejdziesz na dół? Chcę z tobą porozmawiać.
Nie, tylko nie to. Proszę...
- Francesca - szepnęłam.
Spojrzała na mnie i usiadła obok mnie. Pokazałam jej wiadomość, a ta ponownie spojrzała się na mnie z grymasem na twarzy.
- Nie chcesz, prawda? - zapytała cicho.
Pokręciłam głową. Wzięła ode mnie telefon i napisała coś.
*Do Leon*
Ale ja nie chcę. Zostaw mnie w spokoju.
Westchnęłam klikając przycisk "Wyślij". Dlaczego to takie trudne zapomnieć o kimś, kto wyrządził w moim sercu taką ranę? Zawsze twierdziłam, że te wszystkie dziewczyny wyolbrzymiają z tym, że chłopaki to dupki, którzy i tak zostawią swoje dziewczyny i nie będzie to ich w ogóle obchodzić. Miały rację. Rozkochał mnie i rzucił.
- Vilu, dobrze się czujesz? - zapytała Fran.
- Tak...
- Jesteś blada. Idź po Ludmile do łazienki, a potem idź spać. - powiedziała tuląc mnie.
Zrobiłam tak, jak zaleciła mi przyjaciółka.
Francesca
Dziewczyny leżały w łóżkach, Violetta zasnęła, a Camila była właśnie w łazience. Było mi strasznie szkoda Vilu. Myśl i wspomnienia z Leonem ciągle ją męczą. Nie chciałabym być na jej miejscu. Bardzo chcę jej pomóc, ale to jest trudne.
Zabrzęczał jej telefon, który leżał na szafeczce nocnej przy łóżku. Domyślałam się, że Leon odpowiedział na jej ostatnią wiadomość. Znając hasło, odblokowałam ekran i odczytałam.
*Od Leon*
Ale my musimy pogadać. Błagam.
*Do Leon*
Violetta śpi. Nie pisz do niej, bo tylko pogarszasz sprawę. Uwierz, że tak będzie lepiej i dla niej, i dla ciebie. Francesca.
Usunęłam wiadomości i odłożyłam telefon na miejsce.
Violetta
Obudziłam się jako pierwsza, przed budzikiem. Wstałam i poszłam do łazienki się wyszykować. Gdy wróciłam do pokoju, dziewczyny wciąż spały. Delikatnie położyłam się na Francesce i dałam jej buziaka w policzek.
- Wstajemy! - zaśmiałam się.
- Nie... - wymamrotała.
Skakałam po łóżkach i budziłam wszystkie dziewczyny po kolei.
Po śniadaniu, w strojach kąpielowych wybraliśmy się nad morze. Tym razem postanowiłam bardziej uważać, jak chodzę. Rozłożyliśmy koce i powbijaliśmy kilka parawanów. Gdy tylko się posmarowałam kremem, wskoczyłam do wody. To znaczy na początku zanurzyłam delikatnie nogi, bo woda była zimna, ale ktoś musiał mnie popchnąć i przez to cała się zanurzyłam. A tym 'ktoś' był Federico. Myślałam wtedy, że go uduszę. Było mi tak bardzo zimno...
- Federicoo! - wrzasnęłam, a ten zaczął się śmiać, jak głupi.
- Głupku! Wiesz jak tu zimno?!
- Ojej, siostrzyczka się zezłościła. - zaśmiał się przytulając mnie.
Uspokoiłam się i powoli zanurzyłam się do wody. Chwilkę po mnie wszyscy byli w wodzie. Zabawa była niesamowita! Później razem zrobiliśmy ogromną dziurę w piasku. Tak wielką, że moglibyśmy się wszyscy w niej pomieścić jednocześnie! Na koniec podpłynęła do nas motorówka z 'bananem'. Chętni mogli się przejechać. Zgłosiłam się, bo dla mnie to nowość - nigdy tego nie próbowałam. Założyłam kapok i razem z kilkoma osobami zajęłam miejsce na bananie. Na głębokiej wodzie, motorówka przyśpieszyła robiąc gwałtowne ruchy. Z moje twarzy nie znikał uśmiech. Piszczałam głośno, bo nie mogłam się utrzymać. W końcu nie dałam rady i zleciałam razem z kilkoma chłopakami. Banan się zatrzymał i czekał na nas. Oczywiście byłam najwolniejsza. Traciłam powoli siły w rękach i nogach.
- Pomóc ci? - zapytał Leon, który także był w wodzie.
- Poradzę sobie sama. - powiedziałam płynąc dalej.
Jednak ja już byłam zmęczona. Widząc to, złapał mnie ręką w tali, przyciągnął do siebie i podpłynął razem ze mną. Następnie podsadził mnie na banana. Wypadało by mu podziękować, ale tak naprawdę nie miałam na to ochoty.
- Dziękuję - wydusiłam.
Po jakimś czasie wróciliśmy na brzeg, gdzie pozostali bili nam brawo. Zdjęłam kapok i pobiegłam do dziewczyn.
- Fajnie było? - zapytały.
Kiwnęłam zadowolona głową.
- Dobrze ci szło - uznała Cami.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.
Potem zaczęliśmy się zbierać. Jedni wzięli koce, a inni parawany i skierowaliśmy się do hotelu.
Wieczorem, po kolacji spotkaliśmy się wszyscy przy basenie. Puściliśmy muzykę, przygotowaliśmy jakieś jedzenie i dobrze się tak razem bawiliśmy. Dziewczyny zadecydowały, że zaczną tańczyć zumbę. Chciałyśmy wciągnąć do tego chłopaków, ale nie chcieli. Włączyliśmy "Ain't your mama" i tańczyłyśmy. W połowie dołączył się do nas Federico, który próbował wykonywać te same ruchy, co my. Mieliśmy z niego niezły ubaw, bo mu to kompletnie nie wychodziło.
Hejka, misie! :D
Przybywam do was z kolejnym rozdziałem. Mam pomysł na kolejne akcje i już nie mogę się ich doczekać :P Ale na to, co podoba mi się najbardziej, będziemy musieli jeszcze trochę poczekać :c Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Znalazłam chwilkę i mogłam go skończyć, bo zaczęłam go już w sierpniu xD Dziękuję wam za te wszystkie miłe komentarze <333
Kocham,
Niunia