Violetta
Promyki słońca przedostały się przez firanki, które lekko powiewały przez wiatr z otwartego okna, do mojego pokoju. Spojrzałam na godzinę w telefonie - 9:00. Stwierdziłam, że pora wstawać. Nie ma co marnować dnia. Usiadłam i rozciągnęłam się. Przetarłam dłońmi oczy i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy wybrałam ubrania i pokierowałam się w stronę łazienki. W tym samym czasie ze swojego pokoju wychodził Federico. Spojrzałam się na niego.
- Cześć, braciszku. - uśmiechnęłam się łobuzersko i szybko pobiegłam do łazienki, czując, że Fede biegnie za mną.
Wbiegłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi na klucz.
- Hej, wpuść mnie! - krzyczał, waląc pięściami w drzwi.
- Byłam pierwsza! - zaśmiałam się.
Związałam włosy w niechlujnego koka. Umyłam twarz i wyszczotkowałam zęby. Następnie zaczęłam się malować, ale zrobiłam bardzo delikatny makijaż. Nie chcę męczyć twarzy tysiącami kosmetyków. Nie dzisiaj. Po skończeniu, rozpuściłam koka, rozczesałam włosy i podkręciłam je lokówką, aby wyszły lekkie fale. Na koniec ubrałam przyszykowane ciuchy, czyli pudrowo różowa koszula i krótkie, białe spodenki. Na koniec spryskałam szyję perfumami i wyszłam z pomieszczenia.
- Fede! Wolna łazienka! - krzyknęłam.
- Nareszcie. - usłyszałam z jego pokoju.
Uśmiechnęłam się do siebie i zeszłam do kuchni. Przywitałam się z tatą i ciocią, a następie pomogłam przyrządzić śniadanie. Razem z ciocią zrobiłyśmy omlety. Akurat kiedy stawiałam talerz z jedzeniem przyszedł mój brat. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Muszę już zacząć pisać piosenkę, bo nie chcę na ostatnią chwilę. - odezwałam się.
- Masz rację, dzisiaj weźmiemy się do pracy. - odpowiedziała Angie. - Przyszykuj po śniadaniu kartkę i długopis. Zajmiemy się pisaniem tekstu, a dopiero potem melodii. Wystarczy jedna zwrotka i refren.
- Trochę mnie to zastanawia, dlaczego sami mamy napisać piosenkę skoro szkoła jest po to, żeby się tego nauczyć. Niektórzy jeszcze tego nie potrafią. - zauważyłam.
- Nauczyciele chcą tylko zobaczyć, jak sobie dacie radę, ale nie biorą tego bardzo pod ocenę. Najbardziej musisz skupić się na głosie.
Przytaknęłam.
- A to nie będzie trochę nie fair wobec innych, że będziesz mnie oceniać, jako ciocia podczas występu? - zapytałam, biorąc gryza omleta.
- Nie będę mogła być w jury przy twoim występie, będę mogła jedynie patrzeć, ale nie będę oceniać. - wyjaśniła.
- Angie, boję się. Boję się, że się nie dostanę i będę musiała zostać w tej chorej szkole. Ja naprawdę chciałabym chodzić do Studia, to moje marzenie. Co jeśli mi się nie uda? - wymamrotałam, bawiąc się widelcem w talerzu.
- Kochana, poradzisz sobie. Będziemy dużo ćwiczyć. Musisz w siebie uwierzyć. - mówiła pokrzepiającym głosem.
- Dzięki, Angie. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma opcji, żebyś się nie dostała. - zaśmiał się tata.
- Fede zmywa naczynia - odezwał się tata po śniadaniu.
- Co?! - krzyknął. - Niby dlaczego?
- Niby dlatego, ze twoja siostra robiła dzisiaj śniadanie. - odpowiedział i poszedł do swojego gabinetu.
Westchnął i zabrał się do roboty. Ja natomiast za poleceniem cioci wzięłam kawałek papieru i długopis. Zeszłam do salonu, oznajmiając Angie, że jestem już gotowa. Usiadłyśmy razem przy pianinie.
- Musimy zastanowić się najpierw nad tekstem, ale myślę, że na początek wymyślimy coś łatwego. Nie mogę za ciebie pisać o twoich uczuciach. Czujesz na pewno smutek po rozstaniu z Leonem, masz złamane serce.
- Kocham Diego, Leon nie ma już żadnego znaczenia. - przerwałam.
- Tak, czy inaczej, nie mogę za ciebie pisać o twoich odczuciach na temat miłości. Myślę, że najlepiej będzie wymyślić coś o marzeniach, o tym, co nas otacza.
Skinęłam głową.
Podczas, gdy ciocia bazgrała coś na kartce, ja zaczęłam nucić nieznaną mi melodię.
- To jest dobre! - krzyknęła klaszcząc w dłonie. - Zanuć to jeszcze raz.
Zamknęłam oczy, starając sobie przypomnieć melodię. Robiłam to nieświadomie. Zaśpiewałam jeszcze raz.
- Mam kawałek tekstu do tego! Zobacz. - powiedziała zapisując tekst na kartce.
Obie wymyślałyśmy ciągle coś nowego i tak po kilku godzinach udało nam się napisać zwrotkę.
- Na dzisiaj koniec. Nasze umysły muszą odpocząć, żeby za kilka dni znowu wymyślić jeszcze lepszy tekst. - powiedziała, przybijając mi piątkę. - Tylko nagraj teraz ten kawałek na dyktafon, żebyśmy nie zapomniały melodii!
Wyciągnęłam telefon, włączyłam aplikację do nagrywania głosu i zaczęłam śpiewać. Kiedy skończyłam zobaczyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od Diego.
- Dzięki, Angie. - dałam jej buziaka, wzięłam ze sobą kartkę i poszłam do swojego pokoju.
Schowałam notatki do szuflady i usiadłam na łóżku, wybierając numer chłopaka.
- No w końcu! - odezwał się.
- Coś się stało? Miałam wyciszony telefon.
- Nie, po prostu chciałem się zapytać, czy chciałabyś pojechać ze mną nad jezioro na kilka dni. - zaproponował.
- Tak, czemu nie. - zgodziłam się.
- Moja babcia ma tam domek. Moglibyśmy kąpać się w jeziorze, rozpalać ognisko labo jeździć na wycieczki rowerowe. Tak na chwilę odciąć się od rzeczywistości. - mówił.
- Jasne, świetny pomysł. A kiedy? - zapytałam.
- No myślę, że gdzieś tak pod koniec lipca na pięć dni. - odpowiedział.
- Super, zapytam się tylko taty i do ciebie napiszę, ok?
- Ok.
Rozłączyłam się i zbiegłam na dół do gabinetu taty. Zapukałam i weszłam. Rozmawiał właśnie przez telefon. Usiadłam na fotelu przy burku.
- Przepraszam, za chwilę oddzwonię - powiedział do słuchawki. - Coś się stało, Violetto?
- Nie, wszystko ok. Chciałabym się zapytać, czy mogę pojechać na kilka dni z Diego nad jezioro?
Zrobiłam pytającą minę, gdy tata nie odpowiadał.
- Nie, nie Violetto.
Zamurowało mnie. Oczekiwałam innej odpowiedzi, ale w co ja wierzyłam. Zawsze tak jest. To, że pozwolił mi zapisać się do Studia to już cud, ale to po części dzięki mamie.
- Dlaczego?
- Bo jesteś jeszcze za mała.
- Za mała? Mam piętnaście lat, tato! - upomniałam go.
- Skąd mam wiedzieć, co będziecie tam razem robić, kiedy będziecie sami? - zapytał poważnym tonem, spoglądając w ekran monitora.
- Naprawdę? Przecież wiesz, że nie jestem taka. - westchnęłam.
- Powiedziałem już. Nie jedziesz.
- Dzięki - odpowiedziałam oschle i wyszłam z pomieszczenia.
Wróciłam do pokoju i napisałam do Diego:
Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać YouTuba. Podczas obozu nie oglądałam żadnych filmików, dlatego teraz chcę nadrobić zaległości. Po około pół godzinie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i zeszłam na dół. Angie zdążyła już wpuścić Diego do środka. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Hej. - powiedziałam słodkim głosem.
- Cześć, kochanie. - pocałował mnie w czubek głowy.
Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- Diego, pogadaj z moim tatą, bo ja nie umiem już z nim rozmawiać. Nie chcę się kłócić, a z drugiej strony denerwuje mnie to już, że wszystko o co pytam jest na nie. Na nic mi nie pozwala. Traktuje mnie jak małe dziecko. Nie jestem dorosła, ale przecież umiem o siebie zadbać i jestem odpowiedzialna. - mówiłam załamana.
- Porozmawiam z nim, nie martw się. - przejechał dłonią po moim ramieniu.
Uśmiechnęłam się.
- Teraz? - zapytałam.
- Możemy teraz. To chodź ze mną. - wstał.
Zaprowadziłam go do pomieszczenia, w którym pracuje mój ojciec i usiedliśmy na fotelach na przeciwko taty.
- Dzień dobry, panie Castillo. - uścisnęli sobie dłonie.
- Witaj, Diego. Jeśli chodzi o ten wyjazd to nie, nie zgadzam się. - powiedział stanowczo.
Ale proszę mnie posłuchać. - zaczął Diego. - To tylko kilka dni. Moja babcia ma domek przy tym jeziorze i tam byśmy spali. Babcia się nami zaopiekuje. To jest piękne miejsce, gdzie można dobrze wypocząć. Jezioro, rowery, spacery, ognisko. Nie ma przecież w tym nic złego. A zapewniam pana, że pańskiej córce nie stanie się krzywda. - mówił spokojnie.
- A jak coś się stanie babci to zostaniecie tam sami. - dopatrzył się tata.
- Babcia ma sześćdziesiąt lat i jest bardzo aktywną osobą. Trzyma się bardzo dobrze. - odpowiedział.
- Nie chciałbym, żeby Violetta wróciła z kolejnym członkiem rodziny. - spojrzał się na mnie.
- Tato! - upomniałam go.
Diego zaśmiał się pod nosem.
- Proszę mi wierzyć, nic takiego się nie wydarzy.
- Dobrze, powalam wam.
Pisnęłam radośnie rzucając się na tatę.
- Ale jeśli wydarzy się coś, co miało nie mieć miejsca, nigdy więcej cię nigdzie nie puszczę. - dokończył.
- Dziękuję tato!! - wykrzyczałam.
Zaśmiał się.
Podbiegłam do Diego i mocno go przytuliłam.
- Dziękuję, panie Germanie. - uśmiechnął się.
Pociągnęłam go za rękę do salonu i rzuciłam mu się w ramiona.
- Dziękuję ci bardzo! Nie wiem jak ty to zrobiłeś, ale zgodził się! - śmiałam się.
Zaczęliśmy się kiwać, tuląc się.
- Tak się cieszę. - mówiłam radośnie.
- Ja też. - śmiał się z mojej reakcji.
- W ogóle napisałam dzisiaj kawałek piosenki na przesłuchania do Studia. Chcesz ocenić?
- Jasne - usiadł na stołku przy pianinie. Stanęłam obok niego i zaczęłam śpiewać. Oczywiście bez instrumentów.
Hay algo que tal vez deba decirte
Es algo que te hace muy, muy bien
Se siente tan real,
esta en tu mente
Y dime si eres quien
yu qieres ser.
- Ślicznie. Naprawdę, masz piękny głos. - powiedział.
- Dziękuję. To jeszcze nie jest skończone. Jeszcze dużo pracy.
Zbliżył się i pocałował mnie. Oddałam pocałunek wtapiając dłonie w jego włosy.
- Pójdę już. - powiedział, kiedy się od siebie odsunęliśmy.
Wstałam i dałam mu pożegnalnego buziaka.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, opierając się o drzwi.
Kiedy wyszedł wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam czytać książkę. Nie zajęło mi to długo, bo chwilę później przyszedł do mnie mój brat. Spojrzałam na niego znad książki.
- Wyprawiam za tydzień urodziny u nas w domu. Tak tylko przyszedłem cię poinformować. Tak, jesteś zaproszona. - zaśmiał się.
- A Leon będzie? - zapytałam.
- Nie zabronisz mi go zaprosić.
- Nic takiego nie powiedziałam. Zapraszaj sobie, kogo chcesz. Ale proszę, może przyjść też Diego?
- Okej, może przyjść. - odpowiedział.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się.
- A tak w ogóle to chodź na obiad. - wspomniał, wychodząc z pokoju.
No to sobie poczytałam... Zeszłam do kuchni i zjadłam z rodziną posiłek.
Wieczorem, jak zwykle po kąpieli leżałam w łóżku i przeglądałam telefon. Natrafiłam się na moje wiadomości z Leonem. Nie wiem, czemu w nie weszłam, ale to nie był dobry pomysł. Wszystkie wspomnienia wróciły. Nie umiem nad sobą panować. Bronię się przed wszystkimi nogami i rękoma, że nic do Leona nie czuję, a jak tylko sobie przypomnę coś z nim związanego, od razu łamie mi się serce. Czy chciałabym do niego wrócić? Może... Ale on nie chce i oszukiwał mnie przez cały czas. Nie dam się sobą manipulować.
Dzień dobry, dobry wieczór, gdziekolwiek jesteście! :D Ha! Nie spodziewaliście się, że tak szybko tu wrócę z kolejnym rozdziałem, co? :D Ja też nie haha :D Mam taki napad weny, że aż jestem zszokowana. Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba i przepraszam za wszelkie błędy, ale no nie sprawdzałam :P Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze pod poprzednim postem ❤ Mocno mnie motywują ♡ Zauważyłam, że bardzo się niecierpliwicie i chcecie Leona haha :D Ale co mam poradzić skoro Violetta nie chce się z nim spotykać, no przecież co ja będę się wtrącać w jej sprawy :D :P
Ale zdradzę Wam, ze w kolejnym rozdziale będzie się działo i aż sama nie mogę się doczekać. Nosi mnie, jak o tym myślę aww haha :DD
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale, kochani! Mam nadzieję, że szybko się pojawi :P
Kocham,
Niunia 💜