Rozdział dedykowany wszystkim, którzy ze mną jeszcze są ;) <333
Diego
Jestem strasznie zły na Larę. Jak ona mogła nie zdać? Przecież to niemożliwe. Tak to by Violetta byłaby moja. Wszystko stałoby się normalne, każdy byłby szczęśliwy. Ale tym razem musi wyjść. Leonowi będzie dobrze się układać z Larą, a Diegoletta będzie najszczęśliwszą parą pod słońcem. Czyż to nie pięknie brzmi? Diegoletta. Na samą myśl uśmiecham się. Jednego wciąż nie mogęę pojąć. Co takiego dziewczyny widzą w tym Verdasie?!? Czemu zawsze mam problem z miłością? Nie rozumiem. Źle wyglądam? Bo co, nie mam takiej grzywki jak Leon? On wygląda jak stary koń z tymi włosami. Taki laluś się znalazł. Wszyscy uważają go za chodzącego ideała. Tylko "Och, Leoś..." Rzygam tym imieniem. Wszystkie omijają mnie wielkim łukiem i lecą do niego. Wkurzony założyłem zegarek i wyszedłem z łazienki. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do Lary.
- Słucham cię Diego. - odebrała po chwili.
- Wiesz, że nie jestem zadowolony z tych wyników, prawda? - zapytałem nalewając soku do kubka.
- Robaczku...
- Diego. Jestem Diego! Ile razy mam ci mówić?!? - krzyczałem.
- Okey, Diego. Starałam sie jak mogłam.
- Ale nie wystarczająco. - znów jej przerwałem.
- Proszę, było - minęło. Co chcesz teraz zrobić? - zapytała.
- Będziesz mi potrzebna. Czekaj na mnie o 12 pod Studio.- powiedziałem szybko.
- Znowu Leonetta. Zrozum, że jak odbierzesz Violettcie Leona to znienawidzi cię. - mówiła.
- Możesz przestać? Cześć!
Rozłączyłem się i nerwowo rzuciłem komórkę na łóżko. Zdenerwowany machnąłem ręką i poszedłem zjeść tosty.
Francesca
- Marco! - krzyknęłam.
Pobiegłam w stronę chłopaka i rzuciłam mu się na szyję.
- Francesca, tak się stęskniłem. - przytulił mnie.
- Jejku, mie mogę uwierzyć. Przyjechałeś? - pytałam niedowierzając.
- Tak, jestem tu. - uśmiechnął się i rozszerzył ręce.
- Kocham cię. - powiedziałam.
- Ja ciebie też, słoneczko. - pocałował mnie w czoło.
Staliśmy tak przytuleni jeszcze długo. Jednak w pewnym momencie zaczęliśmy się droczyć i zamknęłam mu oczy dłońmi. Szliśmy w tajemniczej ciszy. Rozmyślałam o tym co się przed chwilą stało. Tak dawno go nie widziałam. Ponad rok temu wyjechał. Siedziałam sama w domu i płakałam. Do Studio chodziłam co dwa dni. Do tego Violetty nie było. Nie miałam już kontaktu z resztą. Na szczęście trwało to krótko. Chłopak przez całą drogę pytał się dokąd idziemy. Jednak nie odpowiadałam. Mam nadzieję, że się ucieszy. Wkrótce byliśmy na miejscu. Zabrałam ręce, a on otworzył oczy.
- Studio... On Beat? - powiedział zdziwiony.
- Tak. - odpowiedziałam uśmiechnięta. - Dużo od twojego wyjazdu się zmieniło. Pablo znów jest dyrektorem, a Gregorio się ogarnął. Doszedł nowy uczeń, Diego. Syn Gregorio, jest taki sam. Violetta jest z Leonem, ale ten nowy chce ich rozdzielić, dlatego ciągle się rozstają przez głupie nieporozumienia. Z resztą sam zobacz. - pociągnęłam go do środka.
- Wow, jak kolorowo. - rozglądał się.
Jak zwykle w Studio słychać było jakąś muzykę. Tak było i tym razem, kiedy rozbrzmiała melodia On Beat. Zobaczyłam przyjaciół, którzy zaczęli biec w stronę chłopaka.
- Marco! Czemu cię tak długo nie było? - krzyknął Maxi.
I tak każdy ściskał go i zadawał milion pytań, na które nie zdążał odpowiadać.
- To może chodźmy do Resto? Hm? - zaproponowała Camila.
Przytaknęliśmy głowa i ruszyliśmy.
- Musisz nam wszystko opowiedzieć. - powiedziała Vilu przytulając Marco.
Uśmiechnął się.
- Ehem - chrząknął Leon patrząc na swoją dziewczynę.
- Ty zazdrośniku - powiedziała śmiejąc się.
Wyrwała się z objęć Marco i dała buziaka Leonowi. Ten wziął ja na barana i szliśmy dalej. Wydaje mi się, że Marco czuje się trochę nieśmiało. Wiem, że nie widział nas dawno, każdy choć trochę się zmienił i ciężko mu się przyzwyczaić. Na pewno znalazł tam sobie przyjaciół i trudno było im się rozstać. A jeśli ma tam dziew... Nie, Fran, Marco by tego nie zrobił.
- Kochasz mnie? - zapytałam
- No jasne, jesteś przecież moją księżniczką. - powiedział czule i dał mi buziaka.
Gdy doszliśmy do baru chłopaki złączyli stoliki,a Camila i Violetta zamówiły koktajle. Usiedliśmy i zaczęliśmy pić. Rozmawialiśmy głównie o zmianach w BA i Studio. W pewnym momencie Lu wyskoczyła z pomysłem.
- Chodźcie na scenę. Zaśpiewamy coś. Hm?
Kiwnęliśmy głową i każdy wziął mikrofon. Złapałam Marco za rękę i w końcu rozbrzmiała melodia mojej ulubionej piosenki Ser Mejor.
- Dasz radę - szepnęłam chłopakowi na ucho.
Uśmiechnął się i zaśpiewał swój fragment. Lubię wystepować na scenie, ale tylko z przyjaciółmi. czuję się wtedy luźno i swobodnie. Gdy jestem sama jest tak wokół mnie pusto i nie mogę się odnaleźć, ale przez te kilka lat można się przyzwyczaić. Po chwili skończyliśmy i usłyszeliśmy gromkie brawa. Nawet nie zauważyliśmy kiedy przy nas znalazło się tyle ludzi. Zaskoczeni wróciliśmy do stolików. w pewnym momencie Leon, który siedział po mojej prawej stronie szepnął:
- Możemy pogadać na osobności?
- Yyy, tak. - odpowiedziałam.
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Coś ukrywa, czy po prostu chce mi coś powiedzieć. Wstałam i poszłam za nim. Zaczął mi wyjaśniać o co chodzi. Uśmiechnęłam sie i dałam mu buziaka na pożegnanie. Wróciłam z powrotem i tak samo postąpiłam z Vilu.
- Gdzie idziesz Fran? - zapytała.
- Ja? To ty kochana. Pa pa - odpowiedziałam, a ta zmarszczyła pytajaco brwi.
Leon pociągnął ją za rękę.
- Leon! - krzyknęła. - Co robisz?
- Kotku, chodź ze mną. - poprosił.
Westchnęła i poszli. Wszyscy oczywiście zaczęli się wypytywać gdzie poszli, bo tylko ja to wiem. jednak musiałam skłamać. Leon prosił, abym nic nikomu nie mówiła.
Lara
Czekam na Diego już 10 minut. Siedzę na brzegu fontanny.
- Masz zły humor? - zapytał idąc spacerkiem.
- I ty się jeszcze pytasz? Debilu! Dzwoniłam do ciebie sto razy i nic! Ile jeszcze? Czekam tu 10 minut! Idioto, ogarnij się, bo nastepnym razem nie przyjdę! - wrzeszczałam zła.
- Nie pozwalaj sobie tak, księżniczko. - pomachał palcem. - Będziesz przychodzić kiedy tylko ci powiem, jasne? - dodał pewny tego co mówi.
- Nie!Tym bardziej, że wydałam kasę na naukę pływania mojego telefonu! - wskazałam na fontanne.
ten zaczął się śmiać. Ciekawego z czego? tyle ważnych smsów, kontaktów i notatek, a tego to bawi. Co za facet! Zresztą wszyscy tacy są. Sklerotycy i lenie.
- Kupię ci nowy, okey? - Zadowolona? A teraz idziemy do środka. - powiedział szybko i pociagnął mnie do Studio.
Przekręciłam oczami. Szliśmy sobie spokojnie korytarzem i w pewnym momencie diego wepchnął mnie do jakiejś sali. Tak naprawdę nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero gdy się się odwróciłm dotarło do mnie, że stoję w pokoju nauczycielskim. Przełknęłam nerwowo sline i przywitałam się z Angie, która piła kwaę.
- Dzień dobry.
- Witaj, Lara! - uśmiechnęłam się. - Co cie tu sprowadza skarbie?
- Eee... - zamyśliłam się.
Przez to, że tu wpadłam zapomniałam po co tu jestem i o co chciałam się zapytać.
- Szukam Violetty, wie pani może gdzie jest? - odezwałam się po chwili.
- Nie wiem. A nie ma jej w Resto? Poszła tam z resztą po lekcjach. - odpowiedziała.
- Nie byłam tam dzisiaj. Dobrze, dziękuję. Do widzenia Angie! - krzyknęłam wychodząc na korytarz.
- Paaa, słońce!
Wkurzona zachowaniem Diego zaczęłam go szukać. czemu sam nie wszedł?! Uch... Znalazłam go na dworze trzymając w rękach moją komórkę.
- Czemu mnie tam wepchnąłeś? Mogłeś sam sie tłumaczyć debilu! To ty chcesz Vio... - przerwał mi kładąc palca na moich ustach.
- Cii... Musisz rozpowiadać to całemu światu? Co powiedziała ci Angie? - zapytał spokojnie.
Byłam na niego wściekła, ale po jego słowach jakoś tak się uspokoiłam. To było dziwne.
- Wszyscy razem z Violettą są w Resto. - odpowiedziałam.
- No to idziemy.
Przekręciłam oczami i w tym momencie znalazłam się na ramieniu Diego. Taak... Nie ma to jak wisieć głową do ziemi...
- Diego... Postaw mnie na ziemi, proszę. - wymamrotałam
- Nie. Nie wierć się tak, bo spadniesz. - mówił smiejąc się.
Widocznie humor mu dopisuje, tylko szkoda, że nie przyszedł wcześniej. Byłoby idealnie. No, fajnie się tak wisi. Nie ma co. Gdy bylismy przed barem poprosiłam go, aby mnie postawił. Nie chce wyjść na jakąś idiotkę przed nimi. Na szczęście nie sprzeciwiał się. gdy weszliśmy do środka zaczęliśmy się rozglądać za Violettą. Nie trwało to długo, musieliśmy coś zrobić, a nie stać jak słupy. Podeszliśmy do lady i zamówiliśmy wodę. Gdy kelner naliczał pieniądze, szepnęłam mu na ucho:
- Nie ma jej.
- Wiem - odpowiedział cicho.
Kelner podał nam szklanki, Diego zapłacił, a ja zajęłam stolik jak najdalej od przyjaciół Leonetty. Udawaliśmy, że rozmawiamy, ale traciliśmy nadzieję, bo nic związanego z Violą się nie działo.
- Chyba przyszliśmy za późno - powiedziałam.
W pewnym momencie cami zaczęła wrzeszczeć patrząc na telefon. Pzrypatrywalismy sie jej uważnie.
- Aaaa! Patrzcie co napisał mi Leon! Słuchajcie! Zgadnijcie gdzie jadę! Viola siedzi obok mnie i nic nie wie :D. Proszę, nie mówcie jej. To niespodzianka ;) Poznajecie? Góry <3 Buziaczki ;*
dziewczyny zaczęły piszczeć. Nie rozumiem, przecież to nie one tam pojechały tylko Leonetta. Diego gwałtownie wstał z krzesła i machnął nerwowo ręką.
- Super! - wymamrotał i wybiegł z baru.
Pobiegłam za nim wołając go.
- Zostaw mnie - rzucił chłodno.
Zwolniłam tempo i wróciłam do domu. on to problemy. i jak to przeżywa! Chce byc z violettą, a nie wychodzi mu. Ona myślami krąży tylko wokół Leona. Mnie już on nie interesuje. W moich snach jest tylko jeden chłopak....
Violetta
Jestem zła, czuję się źle i nie wiem co tutaj robię. Siedzę w samochodzie z Leoem już 3 godziny i nadal nie wiem, gdzie jedziemy. Nic nie chce mi powiedzieć. A gdy pojawia się znak z nazwą miasta zasłania mi ręką oczy. Zaczynam się bać. Nie wiem, gdzie mnie wiezie. Czy to przymusowo, a może chce mnie zostawić? Nie chce mnie już? Chce się mnie pozbyć ze swojego życia? Nie chcę wiedzieć jak zareagują moi rodzice. Przecież wyjechałam bez słowa. Do tego mam przy sobie tylko telefon i pamiętnik. Otworzyłam go i zaczęłam pisać.
- Co piszesz? - odezwał się.
- Wyżalam się. - odpowiedziałam krótko.
- Ej, obraziłaś się na mnie?
- Leon, nie mówisz mi od kilku godzin gdzie mnie wieziesz, nie wiem co się ze mną dzieje. Siedziałam w Resto, nagle mnie wyciągnąłeś i wsadziłeś do auta. Boję się, że wywieziesz mnie na jakieś pustkowie i zostawisz samą.
Zatrzymał się na najbliższym poboczu i przytulił mnie mocno.
- No coś ty? Nigdy bym tak nie zrobił. Przecież wiesz, że cię kocham. - uśmiechnęliśmy się. - To tak jakbym oddał swój największy i najcenniejszy skarb. - dodał czule i pocałował mnie w policzek.
Wtuliłam się w niego. Po tym co powiedział ulżyło mi i poczułam się lepiej. To było słodkie.
- A co byś zrobił, gdybym zgłodniała? - zapytałam, żeby coś z niego wyciągnąć.
- Poszedłbym do bagażnika i wyciągnął kanapki. A co? Chcesz coś zjeść?
Przytaknęłam. Odpiął pas i otworzył drzwi
- Mogę iść z tobą? - zapytałam
- Lepiej nie, bo się przeziębisz.
- Kocham cię - powiedziałam, gdy wychodził z pojazdu.
Po chwili wrócił i podał mi jedzenie oraz picie. Odwinęłam papierek i zaczęłam jeść kanapkę.
~~2 godziny później~~
Resztę drogi spałam. Nagle usłyszałam czuły głos Leona:
- Kochanie, jesteśmy już na miejscu.
Otworzyłam moje zaspane oczy i rozglądnęłam się. Przed oczami pojawił mi się piękny obraz. Zachwycił mnie i nie mogłam uwierzyć, że tu jestem.
- Czy ja dobrze myślę? - zapytałam.
- Witaj w górach kotku. - uśmiechnęłam się i przytuliłam szczęśliwa Leona.
- Dziękuję! Ale przecież nie mam rzeczy!
- Walizka jest w bagażniku. Twoja mama spakowała wszystko co będzie ci potrzebne.
- To oni wiedzą? - pytałam.
- No, to podstawa. - odpowiedział.
Otworzyłam drzwi, ale chłopak je od razu zamknął i podał mi kurtkę. Ubrałam ją i wyskoczyłam na zewnątrz. Obkręciłam się radośnie i pobiegłam do hotelu. Przywitałam się z recepcjonistką i zaczęłam się rozglądać. Śliczny hotel. Nowoczesny, ale przytulny. Idealne połączenie. Do tego basen, jacuzzi, sauna i sala gier. Wyśmienicie! Po chwili przyszedł Leon z bagażami. Podszedł do blatu i zapłacił. recepcjonistka poprosiła o dowody. podbiegłam zmartwiona do Leona i powiedziałam zmartwiona:
- Nie mam dowodu!
- Spokojnie, wszystko jest. - wyciągnął swój i mój dowód.
Po pewnym czasie pojechaliśmy windą do naszego pokoju. Weszłam do środka. Sypialnia, łazienka ii..
- Jedno łóżko, dla dwóch osób... - szepnęłam.
- Jak chcesz możemy mieć inny pokój. Z osobnymi łóżkami. - usłyszał.
- Nie, jest wspaniale. Dziękuję.
Dzisiaj nigdzie nie wychodziliśmy. Byliśmy za bardzo zmęczeni podróżą. Zeszliśmy tylko na obiad, a wieczorem zagrać w kręgle. Potem poszliśmy spać.
Następnego dnia wieczorem Leon poszedł jak mówił, coś załatwić. Ja siedziałam na brzegu łóżka i malowałam paznokcie u rąk przy oglądaniu jakiegoś nowego serialu. W pewnym momencie dostałam smsa.
*Od Leon* Będziesz na kolacji? Ja zaraz tam będę. czekam ;*
*Do Leon* Tak, już idę misiu. ;*
Odłożyłam telefon i zaczęłam machać rękoma, aby paznokcie szybciej wyschły. Założyłam moją ulubiona sukienkę, poprawiłam włosy i wyszłam na korytarz. Zamknęłam drzwi na klucz i oddałam go do recepcji. Szłam w stronę jadalni patrząc na czubki moich nowych butów, które tak ślicznie się prezentowały.
- Już jestem. - powiedziałam dochodząc do stolika.
Podniosłam głowę i zobaczyłam ślicznie przystrojoną salę. Leon stał przy stoliku w garniturze.
- A to z jakiej okazji? - zapytałam zaskoczona.
- Po prostu dla swojej miłości robi się wszystko.
Uśmiechnęłam się. usiadłam na krześle, a po chwili podeszła kelnerka podając talerze z jedzeniem i dwa kieliszki wina. Przy jedzeniu towarzyszyła nam spokojna muzyka. W pewnej chwili. Leon wstał, podszedł do mnie i uklęknął na jedno kolanko.
- Violu, czy dasz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
Zawahałam się. Nie spodziewałam się aż takiego obrotu sprawy.
Spuściłam głowę.
- Nie.
Dam, dam, dam...
Jestem! Rozdział też! Jej!
Nawet nie wiecie jaki miałam problem z bloggerem....
Nic nie dało się napisać i zrobić.
Wgl wykasował mi się cały wątek Vilu,
dlatego jest krótki i beznadziejny.
Tak samo jak wcześniej pisałam do godziny 23 :(
mam nadzieję, że Wam się podoba :)
a teraz lecę spać :D
Paa ;*
Kocham Was <333
PS. Przepraszam za błędy. Poprawię później.
Teraz jestem zmęczona, przepraszam :(
W końcu jest zakładka z Waszymi blogami,
gdzie możecie je tam napisać i kontakt ;)
Buziaczki, Julia.