Autor: Julia Verdas
Bohaterowie: Tini, Jorge, Ruggero
Informacje dodatkowe: OS napisany specjalnie z okazji Świąt :D
Narrator
Zima, dokładniej początek listopada. Zaczynają się przygotowania do wielce wyczekiwanego filmu. Mieszkańcy Argentyny odliczają już dni do premiery. Dlaczego? Otóż wystąpi w nim miss tego kraju - piękna modelka Martina Stoessel.
Czy poradzi sobie z takim zadaniem?
Czy nie zawiedzie fanów?
Jorge
- Jorge! Czy mógłbym prosić cię o pomoc? - zawołał reżyser.
- Słucham Scott? - podszedłem do przyjaciela.
- W tym filmie wystąpi dziewczyna, która nigdy jeszcze nie spotkała się z aktorstwem i wygrała casting. Odgrywa trudną rolę. - pokazał mi scenariusz. - Czy mógłbyś ją przygotować? - zapytał.
- Tak, oczywiście. - odpowiedziałem.
- W takim razie przyjdzie o 14, za dwie godziny - uśmiechnął się i poszedł.
Ruszyłem w stronę mojego pokoju hotelowego, w którym mieszkam. Wziąłem prysznic, ubrałem się i padłem na łóżko. W pewnym momencie usłyszałem lekkie pukanie do drzwi. Wstałem i skierowałem się w ich stronę. Otworzyłem i ujrzałem na korytarzu śliczną szatynkę.
- Hej! - powiedziałem z uśmiechem.
- Cześć, pan Scott prosił, abym tutaj przyszła.
- Ach, to ty jesteś Martina? - zapytałem nie dowierzając.
- Tak, ale mów mi po prostu Tini - podała rękę, którą uścisnąłem.
- Jorge.
Zaprowadziłem ją do środka. Usiadła przy stoliczku, na którym postawiłem dwie filiżanki kawy. Dosiadłem się do dziewczyny i zaczęliśmy prowadzić rozmowę.
- No to w czym ci pomóc? - zapytałem.
- No, bo nie mam chłopaka, a te sceny z pocałunkiem są krępujące. Nie wiem, czy dam radę.
- Wystarczy trochę cierpliwości i odwagi. Dasz radę.
Pierwsza scena - pocałunek znienacka. Hm...
- Tini, a może pójdziemy do parku za nim zaczniemy? Myślę, że to nas pobudzi do pracy.
- Okej
Wzięła torebkę i zawiesiła ją na ramieniu. Po chwili byliśmy już na dworze.
- Poczekaj tutaj. Zaraz przyjdę. -powiedziałem i poszedłem za drzewo. Potem obszedłem krzak i znalazłem się za dziewczyną. Szybko objąłem ją w talii i pocałowałem w usta. Wyrwała się z objęcia i krzyknęła:
- Jorge! Co ty wyprawiasz?! Dzięki za pomoc - prychnęła i odeszła.
Dziewczyną humorki szybko się zmieniają. Mam przykład. Na początku szara myszka, a potem niegrzeczna dziewczynka. Dogoniłem ją i złapałem jej nadgarstek tak, aby jej nie zranić. Po chwili stanęła i przewróciła oczami.
- Co?
- Ale właśnie odegraliśmy tą scenę. Specjalnie wyszliśmy tutaj, by pokazać ci, żebyś nie czuła się jak na planie filmu. Odegrałaś to świetnie. - uśmiechnęła się.
- Przepraszam - spuściła głowę.
- Nie przepraszaj, rozumiem cię. Chodźmy na lody.
Poszliśmy do kawiarenki, w której kupiliśmy smakołyki i wypiliśmy gorącą czekoladę. Potem poszliśmy na plac zabaw - kolejna scena. Wszystkie dzieciaki się na nas patrzyły jak na wariatów. Biegliśmy do huśtawki, a w połowie drogi uniosłem ją do góry i pocałowałem.
- Znowu ci wyszło. - powiedziałem, na co się zaśmiała.
Usiadłem na huśtawce i posadziłem ją na moich kolanach.
- Jesteś śliczna. - zgarnąłem jej kosmyk włosów.
- Przestań, bo się rumienię. - spuściła głowę.
- Nikt ci tego nie mówił? Naprawdę? Nie wierzę, że taka księżniczka nie ma jeszcze swojego księcia.
Popatrzyła się na mnie swoimi szklanymi oczami, jest słodka.
- To bądź nim. - pocałowała mnie.
Uśmiechnąłem się. Wtem zobaczyłem mojego przyjaciela - Ruggero, który szedł i miał ze mnie ubaw. Świetnie Blanco, świetnie! Szybkim krokiem podszedłem do niego i zatrzymałem.
- Haha, widzę, że znalazłeś sobie dziewczynę. - nadal się śmiał.
- Nie jestem jej chłopakiem i ten pocałunek nie był na serio! Pomagam jej przygotować się do roli. - huknąłem.
Zobaczyłem jak Tini schodzi z huśtawki i idzie w naszą stronę.
- Pocałunek był udawany? Jak możesz tak mówić! Nie odróżniasz rzeczywistości od fikcji!? Kim ty jesteś? Zostaw mnie już, poradzę sobie sama.
- Dzięki - rzuciłem chłodno do Ruggero. - Zaczekaj! - wołałem w stronę szatynki.
- Zostaw mnie! Rozumiesz?! - krzyknęła.
- Poczekaj. Przepraszam. To wszystko dlatego, że ten idiota tu przyszedł- wskazałem palcem na przyjaciela.
- I będziesz to potem ukrywał? Cholera, Jorge! Ja cię kocham! Rozumiesz, kocham cię! - łkała.
Kucnęła na piasku, przykryła twarz dłońmi i zaczęła płakać. Podszedłem do niej i przytuliłem jej drobne ciało.
- Przepraszam. - szepnąłem.
- Ale jeśli nic do mnie nie czujesz to już pójdę. To był mój błąd. - pobiegła.
Nie miałem zamiaru jej gonić. Po co? Powiedziałem już to, co miałem powiedzieć. Nic już nie poradzę. Pożegnałem się z Ruggero i wróciłem do hotelu. Padłem na łóżko i zasnąłem.
Następny dzień, Jorge
Poszedłem do łazienki wykonać poranne czynności, zjadłem śniadanie zszedłem do pomieszczenia gdzie odgrywają się próby. Była już tam Tini. Rozmawiała z reżyserem. W pewnym momencie Scott skończył z nią rozmowę i podszedł do mnie.
- Słuchaj, aktor, który odgrywa rolę Paula zachorował. Chciałbym, abyś go zastąpił.
Paul to chłopak głównej bohaterki!
- Tak, oczywiście - przytuliłem go.
Zrobił zdziwioną minę, a potem oboje się zaśmialiśmy.
***
Nagrywamy już końcówkę. Pogodziłem się z Tinita i jesteśmy już parą!
Dwa tygodnie później mieliśmy premierę filmu. Na spotkaniu zebrało się pełno ludzi, którzy robili nam zdjęcia, prosili o autografy i piszczeli z radości. Uwielbiam takie momenty. Czuję się wtedy nieziemsko, bo ktoś mnie docenia.
Tini
Nie mogę w to uwierzyć. Jestem miss Argentyny, a teraz na dodatek główną bohaterką filmu uwielbiana przez miliony ludzi. Zawdzięczam to najbardziej Jorgowi, gdyż to on, tak wspaniale mnie do tego przygotował. Pokazał mi drugą stronę życia.
***
- Co? Nie, Jorge. Nie zaśpiewam! Nie umiem. Jorge, proszę. - sprzeciwiałam się.
-Chodź, ze mną.- pociągnął mnie.
Ciekawe tylko jaką piosenkę mamy zaśpiewać...
- Możemy wszystko. - szepnął.
Wtem rozbrzmiała melodia "Podemos".
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar iee eé
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
No soy el sol que se pone en el mar
No sé nada que esté por pasar
No soy un príncipe azul
Tan sólo soy
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr (lo puedes lograr...), prueba imaginar
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
No es el destino
Ni la suerte que vino por mí
Lo imaginamos y la magia te trajo hasta aquí
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeey
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Uśmiechnęłam się. Poczułam się tak lekko. Nic nie może mnie tak uszczęśliwić jak moje życie. Nic więcej nie potrzebuję. Wkrótce zobaczyłam jak Jorge klęka na jedno kolanko i wyjmuje z kieszeni małe, czerwone pudełeczko. Otwiera je, a w nim jest śliczny pierścionek zzza... Zaręczynowy?
- Tini, spotkaliśmy się zaledwie miesiąc temu, a ja zakochałem się w Tobie na zabój. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? - zapytał.
Cała drżałam.
-
Jorge założył mi pierścionek na palca i mocno pocałował.
Teraz już wiem, że to nie był przypadek.
Tak, wiem. Zawaliłam po całości.
Miałam wenę, ale tylko na początek.
Przepraszam bardzo.
Miał być to OS, który się Wam spodoba,
tak bardzo chciałam, żeby tak było.
Naprawdę przepraszam :(
Jeszcze raz
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!