3.03.2016

Konkursowy One Shot, I miejsce: Hayley

Gif wstawiony na prośbę autorki
 

"Północe"


31.12.2013r, Prawie północ.

       - Czy ten tort zawiera truskawki? - Odzywa się chłopak, który stoi obok mnie przy bufecie. Kontem oka spoglądam na chłopaka, który najwidoczniej ma alergie na truskawki. Z talerza biorę batona czekoladowego i chowam do kieszeni kurtki. 
       - Tego to ja nie wiem. Ale prawdopodobnie - opieram się o stół, gdzie znajdują się smakołyki i napoje. Impreza z okazji Nowego Roku, jest świetna. Emil zadbała o wszystko: jedzenie, napoje, dekoracje i muzykę. Jest to moja pierwsza impreza z okazji Nowego Roku, na którą zostałam zaproszona. Nigdy w moim trzynastoletnim życiu nie byłam na takiej ''dorosłej'' imprezie, na które chodzą Ci popularni. Ja jednak zostałam zaproszona, dlatego że moja mama przyjaźni się z mamą Emil, to ona mnie zaprosiła, bo uważa, że jestem ‘‘fajną laską’’. Skorzystałam z zaproszenia szesnastolatki, i teraz tutaj jestem - przy stole z jedzeniem. Nie ma tu nikogo w moim wieku, z kim mogłam bym porozmawiać. Jest tu pełno tych starszych. Ta północ przedłuża się niemiłosiernie. Zupełnie jakby w ogóle nie miała nastąpić.
       - Nie wyglądać na nasz wiek.
  Prycham.
      - Teraz to zauważyłeś? - Spytałam znudzonym głosem. - A ty wyglądać na starszego.
      - Spotkałem bardzo pyskatą... Ile ty możesz mieć lat? Trzynaście?
      - Brawo sherloku.
Chłopak dopiero teraz się odwraca. Kieruję wzrok na niego. Jest on trochę wyższy ode mnie, dokładnie to jest wyższy o głowę i o szyję. Jest ubrany w bordowe spodnie i kraciastą koszule. Ma piękne zielone oczy, a włosy są podstawione na żelu. Jest on cholernie przystojny. Ale na mnie to by nigdy nie spojrzał. On raczej lubi dziewczyny w swoim wieku, a nie trzynastoletnie, niedoświadczone pyskaty.
       - Jesteś ciekawą osóbką. A tak w ogóle to jestem Leon, mała
       - Violetta, a nie mała - rzucam twardo.
      - Jak tam chcesz, mała.
 Spoglądam na niego lekko zirytowana. Jest on bezczelny.
      - Jesteś debilem, który właśnie wyszedł z kibla z gównem.
 Słyszę jego śmiech. To było kiepskie. Teraz, to naprawdę się skompromitowałam. Moja głowa automatycznie poszła w dół zawstydzona. Pięknie, po prostu cudownie.  Mogłam w ogóle tu nie przechodzisz, gdyż przez dwie godziny stoję jak tępa i wpatruję się na ludzi na parkiecie, jak piją alkohol. Nie ma tu nikogo normalnego.
 Poczułam jego palce na moim podbródku, które zwinnym ruchem podniosły moją głowę tak, że patrzyłam się w jego oczy. 
     - Słodko się rumienisz. Chodź, bo już za dwie minuty północ - podał mi rękę. Chwilę się wahałam, ale ostatecznie chwyciłam jego miękką dłoń. Po mojej ciele przeszło przyjemne mówienie. Spojrzałam na nasze społeczne dłonie, co spowodowało lekki uśmiech na mojej twarzy.  Pierwszy raz jestem tak blisko z chłopakiem. Muszę przyznać, że jest to wspaniałe uczucie.
 Udajemy się na parkiet, gzie impreza jest najbardziej rozkręcona. Podchodzimy do grupy osób, w której się znajduje Emily. Dzięki Boże.
     - Stary, znalazłeś kolejną laskę! Brawo! Bravissimo - krzykną, jakiś brunet. Podszedł do mnie i się przyjrzał podejrzliwie. - Ej, ona jest młoda!
 Ja, jak i inni zaczęliśmy się śmiać z pijanego chłopaka.
     - To jest Violetta, jest bardzo pyskata - oznajmił Leon, po czym spojrzał na zegarek. - Ludzie! Zaraz północ!
 Emily szybko pilotem wyłączyła muzykę, lecącą z głośników. Po tym zaczęliśmy odliczać od 10.
     - 2!
     - 1! - Każdy krzyknął najgłośniej jak mógł.
     - Wszystkiego najlepszego, mała - powiedział Leon, puszczając do mnie oczko. Natychmiastowo się uśmiechnęłam. Już miałam mu życzyć to samo, lecz jakaś blondynka mi tym przeszkodziła. Pocałowali się. Przy mnie. Nie wiem, czemu, ale coś mnie ukuło, gdy to zobaczyłam. Może to przez to, że mi się spodobał? Albo przez to, zrozumiałam, że dla niego jestem małą gówniarą, i nigdy nie będę miała u niego szans?
     - Szczęśliwego nowego roku, Leon - wyszeptałam cicho, po czym szybko wyszłam z domu Emily.



31.12.2014, Prawie północ.

    Ten rok minął bardzo szybko. Przez ten czas, dużo się zmieniło w moim życiu. Mam nowych przyjaciół, którzy spotykają się z czternastolatką, czyli ze mną. Zbliżyłam się do Leona, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Zrozumiałam, że jestem nim tylko zauroczona. Ale, gdy widzę go z jakąś dziewczyną, to czuje takie dziwne ukłucie w sercu. Wiele razy to ignorowałam, ale to nie pomogło.
    Jak co roku, impreza Sylwestrowa odbywa się u Emily. Tym roku czuję się bardziej komfortowo.  Mam, z kim pogadać i przez to nie muszę stać przy stoliku z jedzeniem jak jakaś idiotka.
           - Jak myślisz, która mnie dzisiaj pocałuje o północy?
    Spojrzałam na mojego przyjaciela obojętnie, i wzruszyłam ramionami.
           - Ty zawsze całujesz dziewczyny
           - To prawda, ale to nie jest odpowiedz, na którą liczyłem.
           - A ja nie znam odpowiedzi na te pytanie.
    Od tygodnia zadaje to pytanie, jakby było one najważniejsze.
           - Nie da się z tobą pogadać - wstał, z kanapy i odszedł do kolegów.
        Czuję, że on ma dość mnie i moich humorków. Cóż, on ma już 17 lat. A to duża różnica. Leon jest już prawie pełnoletni. Powinien szaleć na imprezach, a nie codziennie przebywać ze mną jakby był moim opiekunem, którego nie potrzebuje.
      Udaję się do stolika z jedzeniem. Chyba sobie zaklepię te miejsce.  Jest tu dużo smakołyków, kanapek, batonów i kilka dań. Zgarniam kanapkę z serem i pomidorem, po czym ją konsumuję.  Dzisiaj naprawdę nie jest mój dzień. Czuję się słaba, zraniona, smutna…, Ale dlaczego? Przez ostatni czas nikt mi nie sprawiał przykrości. Więc, co jest przyczyną mojej słabości, humoru?
      W moją stronę idzie pewna siebie Emily. Uśmiecha się do mnie, ale szybko zastępuje to grymas. Przewraca oczami i wzdycha, patrząc na mnie pytająco.
            - Co się z tobą dzieje? Nie mów mi, że nic, bo te twoje ‘‘nic’’ możesz sobie wsadzisz w
 dupę – Zapytała, lekko się śmiejąc. To właśnie kocham w Emily; jest odporna na smutek. Nie ma momentu, kiedy Emily się nie śmieje, uśmiecha, żartuje. Smutek nie istnieje w życiu brunetki.  Gdy coś się dzieje złego, ona zawsze przytrzymuje normalny wyraz twarzy, próbuje wszystkich pocieszyć. Chociaż wiem, że ona w środku też cierpi.
    Jedna wada Emily: nie pokazuje swojej słabości. Niektórzy, nie lubią pokazywać, że są słabi, że nie mogą sobie poradzić ze sytuacją, w której są. Ukrywają to, po przez ich ‘‘twardą’’ stronę. Nie chcesz współczucia.
   Ja twierdze inaczej.  Moim zdaniem, czasami jest dobrze pokazywać swoje cierpienie. Przez to, zawsze jest szansa na pomoc od innych.  
              - Nic – Bąkam, spoglądając na moje buty.  W tej chwili, nie mam najmniejszej ochoty na rozmawianie o mnie. Jest impreza. Za niecałe pięć minut będzie 2014, więc czemu nie bawić się na całego. Powspominać ten rok jak najlepiej, – ale nie. Emily jest strasznie uparta.
              - Violetta… - Wzdycha, patrząc na mnie z pogardą. 
              - Chce Ci pomóc.
              - Ciekawe, w czym, skoro ja nawet nie wiem, co mi jest.
    Kątem oka spoglądam na Verdasa. Znowu zarywa z jakąś dziewczyną. Jest ona blondynką z toną tapety na twarzy. Ma na sobie obcisły, czarny gorset, który tylko dodaje jej piersi wielkości; czarne, krótkie spodenki, które wydłużają jej zgrabne nogi.  Jej figura tylko przyciąga facetów.  Na pierwszy rzut oka wygląda na dziewczynę, która jest chętna na wszystkie propozycje.
    Teraz sobie zdałam z czegoś sprawę. Kiedy tak patrzę na Verdasa jak flirtuje z dziewczynami w jego wieku, to zdaje sobie sprawę, że ja nie mam szans u takiego przystojniaka jak Leon. Ja nie mam tak dużych piersi jak Emily, tamta blondi i inne dziewczyny w jego wieku. Nie mam zgrabnego tyłka i nie jestem mistrzem całowania.  Leona interesują dziewczyny z dużymi cyckami, fajnym tyłkiem i te, które świetnie całują. On nigdy nie spojrzy na taką gówniarę jak ja. Nie mam tego, co ta blondynka ma. Zanim ja to będę miała, to Leon na pewno już będzie z kimś, a ja nigdy nie posmakuje jego ust.
              - Violetta!
    Z zmyśleń, budzi mnie brunetka, pstrykając mnie w nos. Gwałtownie odwracam głowę, aby spojrzeć w jej niebiskie oczy.  Dziewczyna się uśmiecha podejrzliwie. Tak, jakby coś zauważyła lub stwierdziła. Inaczej by tak na mnie nie patrzała.
              - Viola, ty się zakochałaś! – Krzyknęła na cały głos, a ja chciałam zapaść pod ziemię. Kilka osób spojrzało na nas jak na wariatki, a le po chwili wrócili do wcześniejszych czynności. Skąd ona w ogóle wytrzasnęła ten pomyśl? To jest śmieszne.
      Niebieskooka posłała mi przepraszający spojrzenie, po czym kontynuowała:
              - To widać jak patrzysz na niego!
              - O co Ci chodzi? I na kogo tak patrzę? – Mój głos był pełny zdziwienia.
            Patrzy na mnie wielkimi oczami i otwartą lekko budzą.  Po chwili wzdycha i przewraca teatralnie oczami.
              - Czy ty naprawdę tego nie widzisz? Dziewczyno, ty jesteś zakochana w Leonie! – Oznajmia, uśmiechnięta od ucha do ucha.
          Czy ja naprawdę jestem w nim zakochana? Co prawda, czuje te motylki w brzuchu, kiedy jestem przy nim, pragnę posmakować jego ust, gdy słyszę jego głoś, nogi robią mi się jak z waty… Cholera! Ja chyba naprawdę mogę w nim być zakochana. Nigdy nie czułam czegoś takiego, więc nie wiem czy to, co czuje, jest normalne. Jest mi to kompletnie obce.
                - Emily, pierwszy raz czuję coś takiego. Nie wiem, co mam z tym robić. Czy to jest normalne, że kocham słyszeć jego głos? Proszę, pomóż mi!
     Siedemnastolatka na początku jest zakłopotana, analizując moje słowa i zbierania ich w kupę, aby znaleźć rozwiązanie, co moim zdaniem nie istnieje.  Jej wyraz twarzy zmienia się na normalny i lekko się śmieje.
                - To jest normalne. Jestem pewna, że jesteś w nim zakochana. Później o tym pogadamy, ponieważ za chwilę Nowy Rok! – Złapała mnie za nadgarstek i zaprowadziła do grona osób odliczających do Nowego Roku. Było tu kilka znajomych twarzy i kilka nie. Tym roku czuję się jakoś wliczona do tłumu – nie odstaję od innych.
            Muzyka ucichła, a imprezowicze zaczęli odliczać.
                - 1!
                - 2!
              Zaczęłam odliczać razem z innymi. Wzrokiem szukałam Leona przez tłum osób.
                - 6!
                - 7!
             Znalazłam go przytulonego do tej blondynki. Był uśmiechnięty i oddany zabawie. Gdy już doliczyliśmy do 10, Leon pocałował tą blond lalkę. Nie wiedziałam, że gustuje w pustych lalkach.  Każdy zaczął wykrzykiwać ‘‘Szczęśliwego Nowego Roku!’’, a niektórzy nadal całowali swoich partnerów.  Spojrzałam na Leona z żalem, a potem na Emily, która posmutniała na mój widok.
    Posłałam jej wymuszony uśmiech i obojętnie podeszłam do wyjścia.
               - Szczęśliwego Nowego Roku – Wyszeptałam, wychodząc na zimne powietrze.


31.12.2015r, Prawie północ.
  Ta noc jest jedną z najlepszych. Sprawia, że chce się szaleć do białego rana.  Chce się tańczyć aż do zmęczenia bez przerw.  Za kilka minut będzie nowy, świeży rok, który chce wykorzystać jak najlepiej.            
      Dziś przez zabawę, chce zapomnieć o wszystkich smutkach, rozczarowań i o moich cynach, które raniły innych, chce powspominać wszystko, co mnie uszczęśliwiało w roku 2015, który się kończy lada moment. Rok temu bym się żaliła nad sobą, nie zwracając uwagi na to, co było dobre.
  Nauczyłam się przebaczać, myśleć jak dorosły i nie zwracać uwagi na to, co było przeszkodą do dalszej wędrówki przez życie. W tym roku również się okazało, kto był moim przyjacielem a kto nie. Dużo osób, którzy weszli do mojego życia z brudnymi butami wyszli raz, a na zawsze. Zostawiając pustkę po sobie, którzy zapełnili nowi ludzie.
             Nadal czuję coś do Leona. Tylko tym razem, jest ono dwa razy mocniejszym uczuciem, którego już nie umiem trzymać w sobie. Zawsze, kiedy go widzę, mam tak duża chęć pocałowania go. Kocham go, ale nie wiem czy on też.  Chętnie bym zrobiłam ten pierwszy, głupi krok, lecz boję się, że to zniszczy naszą przyjaźń, którą obudowaliśmy przez ten rok. Każdym razem, kiedy patrzę w jego tęczówki, widzę ten blask, który tylko bardziej mnie przyciąga.
     Odchodzę od parkietu i idę do moich przyjaciół, którzy są zajęci pogawędką.
           - O czym gadacie? – Pytam siadając na kanapie obok Leona, który swoją drogą ma już tą upragnioną 18-nastkę.  Przeprowadził się od rodziców do małego mieszkanka, które znajduje się w okolicach centrum miasta. Jest to przytulne mieszkanie z łazienką, sypialnią i kuchnią połączoną z salonem.
           - O niczym ważnym - Szatyn obejmuje mnie ramieniem, a ja przytulam się do jego klatki piersiowej. Czuję jego umięśnione mięsnie pod głową. Leon chodzi na siłownię dwa razy w tygodniu.
 Nigdy nie opuszcza treningów.  Czuje się zobowiązany i traktuje to, jako obowiązek, którego nie można ominąć. 
    Od kilku minut Emily się dziwnie patrzy na nas.  Co chwilę uśmiecha się tajemniczo, co mi przeszkadza.  Ona coś ukrywa i to mi nie da spokoju dopóki się nie dowiem.
            - Słodko razem wyglądacie. Nie zastanawialiście na byście parą? – Chichocze, robiąc serduszko z palców. Piorunuję ją wzrokiem, który mógłby zabijać. Co ona do cholery powiedziała!  Jestem na nią zła. Co ona sobie w ogóle myślała?
            - Dziewczyny, ja was zostawię – Krzywił się, drapiąc się po karku. Wstał z kanapy i odszedł gdzieś do tłumu. Podążałam zanim wzrokiem. Gdy już go nie widziałam, z zdenerwowaną miną gwałtownie spojrzałam na Emily.
             - Co to miało być? Pojebało Cię?
             - Tak, pojebało mnie!
             - Emily! – Spojrzałam na nią gorzko.
             - Violu, czemu ty mu po prostu tego nie powiesz? – Spytała, patrząc na mnie prosząco.  – Ty już tego nie wytrzymujesz. On na pewno coś do ciebie czuje. Widziałaś jak na ciebie patrzył?
              - Ja się boję, Emily! Co jeśli on nic do mnie nie czuje, tylko traktuje mnie, jako przyjaciółkę?
              - Świat do odważnych należy.
   W jakimś stopniu, ona ma rację. Nie mogę tego tak w sobie trzymać, bo prędzej czy później Leon się dowie. Dzisiaj jest okazja żeby wykonać ten pierwszy ruch.  Gdybym tylko się odważyła. Zawsze, gdy jestem przy nim, moja odwaga płonie, zostaje z niej tylko popiół.
  Sekretnie spojrzałam na Leona. Rozmawiał z kumplami, co chwilę patrząc na mnie, zauważył, że na niego patrzę, więc się uśmiechnął. Odwzajemniłam go. Odwróciłam się, spotykając uśmiechniętą twarz brunetki. Tak łatwo to się nie poda.
                - Violetta, proszę nie mów mi, że nie zauważyłaś jego pełnego miłości wzroku! – Powiedziała ostatnie słowa, mówiąc każde słowo wyraźnie i powoli. Zachichotałam cicho, opierając się łokciem o oparcie kanapy.  Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Było to na tej samej imprezie, przy stoliku z jedzeniem. Zapytał mnie, czy jakiś tam tort zawierał truskawki. Ja mu wtedy odpyskowałam. I przez tą imprezę, zaczęła się moja przyjaźń z Leonem Verdasem. Z czasem, zakochałam się w nim. Jest on wyjątkowy w moim życiu, ponieważ jest on pierwszym chłopakiem, którego traktuję na poważnie.      Chociaż jest między nami trzy lata różnicy, to nadal jestem pewna, że to ten jedyny.  Teraz jest ten czas. Czas, aby powiedzieć mu, co czuję. Teraz, albo nigdy, Violetto.
    Wstaje z mojego tymczasowego siedzenie, i przechodzę przez mały tłum ludzi. Wzrokiem odnajduje Leona, który wychodzi na dwór. Podążam za nim, pewna tego, co robię.
        Gdy już jestem na dworze, zimny wiaterek spotyka się z moją skórą. Nie obchodzi mnie to. Rozglądam się po altance i zauważam go siedzącego na schodach.  Uśmiechnęłam się lekko, powoli tracąc moją odwagę. Wzdycham, zaciskając pięści.
           - Leon – Wołam stanowczym głosem. Powiem mu to. Jeśli zniszczę naszą przyjaźń, to trudno. Nie będę udawał, że nie obchodzi mnie jego życie towarzyskie.
     Chłopak odwraca głowę. Na mój widok uśmiecha się i klepie miejsce na schodach obok jego.  Siadam na drewnianym schodku, wpatrując się w nocne niebo. Księżyc świeci jasno, próbując oświetlić świat w nocą, aby dać wskazówki zagubionemu człowieku przejść przez tą zimną noc.
    Siedzimy tak kilka minut, aż przerywam cisze, która stała się trochę irytująca.
        - Leon, ja muszę Ci coś powiedzieć – Zaczęłam, spoglądając na niebo pełne gwiazd, które z ziemi są takie małe.  Jest ich tam miliardy, każda z innym znaczeniem.
        - Dzisiejsza noc jest piękna.
        - Nie zmieniaj tematu – Oznajmiam, kierując swój wzrok na niego.  Jest zapatrzony w te niebo, jak na jakiś pociąg, który znaczy dla niego wszystko.
        - Możesz spojrzeć na mnie, proszę – Mówię cicho. Szatyn wykonuje moją prośbę. Patrzymy sobie w oczy przez dłuższy czas. Bardzo próbuję, ale nie mogę oderwać od nich wzroku. Czemu to jest takie trudne?
        - Jesteś taka śliczna – Kładzie swoją dłoń na moim policzku. Uśmiecham się na ten gest. Nadal patrzymy sobie w oczy, przez głośne krzyki z wewnątrz. Powoli docierają do końca. Leon przybliża swoją twarz na mojej, na ‘‘jeden!’’ Leon wbija się w moje usta. Od razu odwzajemniam pocałunek. Miażdży moje usta swoimi, sprawiając mi przyjemność. Tak właśnie sobie wymarzyłam swój pierwszy pocałunek: ja i on sami, razem. Ten rok będzie najlepszym z wszystkich, ponieważ mam przy sobie Leona. Chłopaka, którego kocham
       - Szczęśliwego Nowego Roku, Leon – Oderwałam się od jego ust, ciężko dysząc.

       - Szczęśliwego Nowego Roku, kochanie – Ponownie dotyka moich warg, tym razem bardziej namiętniej. Teraz, jestem tego pewna – kocham Leona, a on kocha mnie.




One Shot za I miejsce autorki Aria Hayley z bloga [Klik] :)
Zapraszam :)

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Jakie to boskie.
      Zasłużone pierwsze miejsce.
      Końcówka najlepsza.
      Dziewczyna ma talent.
      Pozdrawiam Patty;*
      Buziaczki:*

      Usuń
  2. Awww no cudownie sliczny OS Zapraszam na mojego nowego bloga: my-hidden-talent.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń