9 czerwca 2015r. (wtorek)
Dedykacja dla: Aria, Mar tyna, karolaaavlover,
Emily Comello i Patty;* Super
Violetta
Zeszłam na dół i witając się z Angie i Federico, usiadłam przy stole. Posmarowałam naleśnika Nutellą, zwinęłam w rulonik i zaczęłam jeść. Po posiłku włożyłam naczynia do zmywarki i wrzuciłam swoje drugie śniadanie do plecaka. Wychodząc z domu poczułam ciepło i słońce ogrzewające mi twarz. Przymrużyłam oczy i ruszyłam przed siebie. W pewnym momencie poczułam drżenie w mojej tylnej kieszeni. Wyjęłam swojego iPhona odebrałam połączenie.
- Halo?
- Cześć córeczko. Jesteś już w szkole? - odezwał się mój tata.
- Nie, właśnie idę. - odpowiedziałam idąc dalej.
- Dobrze, więc chciałem ci powiedzieć, że przyjeżdżamy dzisiaj wieczorem. Poproś Angie, żeby przygotowała nam pościel. - wyjaśnił.
- O, to super! Właśnie mam wam coś do powiedzenia. Czekam, papa. - cmoknęłam do słuchawki.
Wyłączyłam telefon i z powrotem włożyłam go do kieszeni. Boję się im to powiedzieć. Wiem, że będzie kłótnia. Przecież ich zdaniem ja powinnam bezczynnie siedzieć w biurze i przeglądać papiery. Takie jest marzenie moich rodziców mojego taty. Mama dostosowuje się do niego. Tylko jego zdanie się liczy. Naprawdę nie rozumiem ich decyzji. Czym kierowali się wybierając właśnie Federico, aby spełniał swoje marzenia. Wyliczanką? Nic nas nie różni. Nawet wiek, tylko inna płeć.
Westchnęłam i weszłam do szkoły. Rozejrzałam się po zapełnionym przez uczniów korytarzu, gdy wreszcie odnalazłam mojego ukochanego. Pobiegłam za nim i wtuliłam się w niego od tyłu. Od razu się obrócił, a ja mogłam się przytulić w jego klatkę piersiową. Pogładził moje plecy i pocałował mnie we włosy.
- Stęskniłam się. - wymamrotałam i spojrzałam w jego śliczne oczka.
- Ja też. - uśmiechnął się.
Przyłożyłam swoje palce do jego dołeczków chichocząc.
- Są urocze. - pogłaskałam go po policzku.
Pocałował mnie delikatnie w usta i objął ręką. Ruszyliśmy na pierwszą lekcję. Matematyka. Usiadłam z Leonem w przedostatniej ławce. Wyciągnęłam z plecaka podręcznik i inne potrzebne przybory. Podczas, gdy nauczycielka tłumaczyła dzisiejszy temat, ja podpierałam głowę ręką i wsłuchiwałam się. Starałam się czegoś dowiedzieć, ale to na nic.
- A teraz otwieramy podręczniki i robimy zadanie pierwsze, drugie, trzecie i czwarte na stronie 234. - powiedziała.
Otworzyłam książkę i patrzyłam się na zadania kilka minut z wytrzeszczonymi oczami.
- Leoś... - szepnęłam. - Wytłumaczysz mi?
Kiwnął głową i zaczął mi mówić, o co chodzi. W końcu zrozumiałam.
Po dzwonku spakowałam wszystko do plecaka i wyszłam na korytarz. Wraz z Leonem doszłam pod następną salę, a on stanął przede mną. Pochylił głowę, bo byłam od niego dużo niższa.
- Mam dzisiaj mecz. Przyjdziesz? - zapytał trzymając mnie za ręce.
- Jasne. - odpowiedziałam uśmiechając się.
Chłopak odwzajemnił gest i ucałował mnie w czoło.
Lekcje minęły dość szybko. Po biologii Leon, mimo że się śpieszył poczekał na mnie, gdy ja ustalałam z nauczycielką datę poprawy sprawdzianu. Odwróciłam się w stronę wyjścia, chwyciłam Leona za rękę i razem poszliśmy na salę gimnastyczną. Poczekałam na Leona przed szatnią, gdy się przebierał. Po kilku minutach wyszedł. Podszedł do mnie uśmiechając się.
- Leoś, bosko wyglądasz w tym stroju. - zamruczałam kładąc dłonie na jego torsie.
Chłopak delikatnie przycisnął mnie do ściany.
- Tak? - dopytywał.
- Bardzo. - zachichotałam.
Położył dłonie na moich policzkach i spojrzał mi głęboko oczy.
- Jesteś taki przystojny. - wymamrotałam.
Moje nogi uginały się jak wata, było tak przyjemnie.Gdyby nie przylegająca klatka piersiowa Leona do mojej, już dawno był leżała na ziemi.
- Kocham cię, księżniczko.
Niespodziewanie wbił się w moje usta. Jego wargi były takie ciepłe i miękkie... Składał namiętne, pełne miłości pocałunki. Gdy zabrakło nam tchu, przerwał. Dotknęliśmy się czołami i dyszeliśmy. Przymknęłam oczy, a wkrótce Leon ponownie zaczął mnie brutalnie całować. Podobało mi się to. Z przyjemnością oddawałam czochrając jego włosy. Po dłuższej chwili skończyliśmy patrząc sobie w oczy i głęboko oddychając. Leon ucałował mnie w czoło i uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Zależy mi na tobie. - wyszeptałam.
Wtem powstało dość głośne zamieszanie, gdyż zawodnicy zaczęli wychodzić z szatni. Leon lekko się ode mnie odsunął i spojrzał na kolegów. Przybił kilku piątkę.
- Fajna laska. - skomentował jakiś blondyn.
- Nawet nie waż się jej dotykać. - syknął w jego stronę.
Wtuliłam się w niego, gdzie czułam się bezpiecznie. Pogładził mnie po ramieniu, wzrokiem mordując chłopaka. Nieznajomy burknął coś pod nosem i odszedł. Niepewnie uśmiechnęłam się do Leona.
- Idziemy? - zapytał.
Kiwnęłam głową. Przez całą drogę na boisko szkolne na dworze, trzymałam się Leona. Doszliśmy jako ostatni. Zostawiłam chłopaka wśród jego kolegów i poszłam na trybuny. Znalazłam wolne miejsce w czwartym rzędzie i usiadłam na krzesełku. Podczas, gdy trener tłumaczył coś naszym zawodnikom, Leon cały czas na mnie patrzył, na co nabrałam różowych kolorków. Tuż przed rozpoczęciem meczu, ukochany przybiegł do mnie i ścisnął moje dłonie.
- Trzymaj kciuki. - powiedział całując mnie w policzek.
- Zacisnęłam kciuki w piąstkę i kiwnęłam głową. Uśmiechnął się i zbiegł z powrotem na boisko. Gwizdek. Mecz się zaczął. Pierwsza bramka, druga, potem kilka przeciwników, ale po pewnym czasie wyszliśmy na prostą i wygrywaliśmy. Leon odebrał piłkę. Biegł nią tuż pod bramkę przeciwników. Podskoczył i rzucił. Ale gdy upadał jego noga zahaczyła o nogę któregoś z zawodników i upadł na plecy. Zwijał się z bólu. Chłopaki podawali mu rękę, ale ten tylko kręcił głową i nie wstawał. Przerażona zbiegłam po schodkach i zaraz potem byłam przy nim. Kucnęłam i objęłam jego twarz w moje dłonie.
- Leoś... Leon, kochanie. Co ci jest? Skarbie... - mówiłam do niego.
Patrzył na mnie przymkniętymi oczami. Jęczał z bólu. Po chwili przybiegł do nas trener. Chłopaki wzięli go na nosze, gdyż sam nie mógł wstać. Trener Leona zawiózł go do naszej szkolnej pielęgniarki. Ta kobieta jest naprawdę wspaniała. Bez rozmowy wie, co się dzieje. Weszłam do białego pomieszczenia z nauczycielem i Leonem.
- Przewrócił się podczas meczu. - wyjaśnił mężczyzna.
Pielęgniarka kiwnęła głową i powiedziała trenerowi, aby wrócił na boisko. Nauczyciel wykonał polecenie i chwilę później już go nie było.
- Leon, usiądź.
Obie pomogłyśmy chłopakowi wykonać czynność.
- Powiedz mi, gdzie cię boli? - zapytała, a ja chwyciłam go za rękę.
Musiało go to naprawdę boleć, bo nie zwracał na mnie w ogóle uwagi.
- Gdzieś w okolicach lewej kostki. - wysapał.
Kobieta dotknęła danej części ciała i jednym sprawnym ruchem spowodowała "naprawienie" kostki.
Chłopak syknął zamykając oczy, ale po chwili uśmiechnął się najwidoczniej czując ulgę.
- Za niedługo będziesz się już czuł normalnie, ale chciałabym abyś nie grał już dzisiaj. Powodzenia. - powiedziała.
- Dziękuję. - odpowiedział Leon i zszedł z noszy. Chwycił mnie za rękę i razem wróciliśmy na boisko.
- Martwiłam się. - zrobiłam smutną minę.
Pogłaskał mnie po policzku.
- Ale już jest dobrze. - odpowiedział posyłając mi delikatny uśmiech.
Po meczu Leon odprowadził mnie do domu. Pożegnałam się z nim i weszłam szczęśliwa do domu.
- Hej! - krzyknęłam.
Angie i Federico odpowiedzieli mi tym samym.
- Są już rodzice? - zapytałam.
Ale nie trzeba było odpowiadać. W domu było pusto, co wskazywało na nieobecność mamy i taty. Rozsiadłam się na kanapie. Wywalczyłam od brata pilota i razem z Angie oglądałyśmy do późnego wieczoru romanse. Około godziny 21 zadzwonił dzwonek do drzwi. Federico zbiegł ze schodów i na wyścigi biegliśmy do drzwi. Byłam minimalnie pierwsza. Nacisnęłam na klamkę, a w nich ujrzałam moich rodziców. Szeroko się uśmiechnęłam i wpuściłam "gości" do środka. Zamknęłam za nimi drzwi i się w nich wtuliłam.
- Tęskniłam. - wymruczałam całując ich w policzki.
Spojrzałam na mamę. Była... inna?
- Mamo, jesteś blada. - powiedziałam.
- Jestem po prostu zmęczona. - na jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
Posiedziałam godzinkę z rodzicami, a potem poszła spać. Byłam naprawdę zmęczona.
Około pierwszej w nocy obudziłam się. Miałam sucho w gardle jakbym nie piła przez kilka dni. Zeszłam więc po cichu na dół. Schodząc po schodach widziałam, że w salonie świeci się jedynie mała lampka.
- Tylko nie mówcie nic Violettcie. - powiedziała mama.
Weszłam do pomieszczenia.
- Czego nie wiem, a powinnam wiedzieć? - zapytałam stając przy kanapie.
Mamie leciały strumienie łez. Siedziała na bujanym fotelu, a obok niej kucał Federico.
- Co się stało? - założyłam dłonie na piersi.
Podeszłam bliżej. Ciocia siedziała na kanapie, a tata stał przy ścianie. Ręką podpierał swoje czoło. To wszystko wyglądało jak z koszmaru. Jeszcze nigdy nie widziałam swojej rodziny w takim stanie.
- Feduś... - szepnęła mama.
Chłopak westchnął i posadził mnie na kanapie, a sam kucnął przede mną i złapał moje zimne ręce. Schylił głowę, a po chwili ją podniósł ukazując swoją spływającą po policzku łzę.
- Czasami tak jest, że to coś spotyka nieodpowiednie osoby. Takie, które nie powinny przez to przechodzić. - mówił.
- Fede, do rzeczy. - pośpieszałam go czując zakłopotanie.
- Mama... ona zachorowała na raka. - wyjęczał, a po chwili wypuścił strumienie łez.
- Co? - szepnęłam.
Momentalnie z moich oczu zaczęły wypływać słone kropelki. Moja mama, mamusia... Jest chora. Stracę ją. Nie chcę tego! Tak rzadko się widujemy, a los padł na nią. Bóg nas jeszcze bardziej oddzieli niż wcześniej. Do teraz zawsze wyczekiwałam, kiedy wróci, a co będzie teraz? Ona już nigdy nie wróci. Nie zobaczę jej promiennego uśmiechu, troski i miłości.... Wstałam i podeszłam do mamy. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem i rozszerzyła ramiona. Delikatie usiadłam jej na kolana i wtuliłam się w nią. Wybuchłam płaczem. Już nie mogłam się powstrzymać. To serce, które teraz puka, niedługo przestanie...
Krótki, beznadziejny i przede wszystkim smutny :(
Rozdział w ciągu tygodnia? Wow :o
Piszę o późnej godzinie. Zaraz padnę. Jutro się nie wyśpię...
Płakałam przy końcówce. Trochę ją zawaliłam, ale chciałam jak najszybciej dać wam ten rozdział ^^
Przepraszam za błędy :P
Mam nadzieję, że jednak rozdział się spodoba :)
Czekam na opinie.
PS. Dłuugi pocałunek specjalnie dla Ari ♡
Kocham,
Niunia Verdas ;*
Tytuł już mnie dobił :(
OdpowiedzUsuńWrócę ♥
Jej? XD
Usuńczekam :*
Boże!!! Popłakałam się na końcowce! Ehh ten cholerny rak!
UsuńBiedna Vils! Rzadko widuje rodziców i do tego to.
Leon zrobił sibie coś z kostką podczas meczu. Ja myślałam, że jemu się coś w kręgosłup stało :*
A tu buum kostka :)
Pielęgniarka zaradziła i jest ok :)
Cudoooowny :* ❤
I nie narzekaj!
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Dziękuję ♡
UsuńKocham ♡
Buziaczki :*
Tym razem wróce! xDDDD
OdpowiedzUsuńHaha :D
UsuńNo to czekam ;*
Dluuuuuugi pocałunek specjalnie dla mnie, więc muszę szybko skomentować, łuuuu xD
UsuńJolo, kom mi się usunął xD Muszę od nowa zaczynać, ehh ;/
UsuńJuż masz trzy komentarze wliczając ten^-^) ode mnie pod jednym postem.. ołłł
Pierwszy raz wracam tak szybciutko, yes honey xD
JA NADAL NIE MOGĘ UWIERZYĆ W TO, CO MI SIĘ ŚNIŁO!!1 XDDDDD
Ej, szkoda, że na blogerze nie można używać emotikonów, tylko wychodzą jakieś dziwne, cholerne znaki zapytania xD
- Blogger, nie wiesz co to emotikony? Czy mam ci wytłumaczyć?
- Nie, nie wiem. Dlatego używam moich cudnych znaków zapytania!
- Jedni się.
Taaa, podobno komputer wie wszystko xDDD
Kto wiedział, że rodzice Violki przyjadą? Me!
Jeju,coś czuję, że będą złe news'y O.o
Naprawdę, to ja wiem co się stało xD Szkoda mi Violki i Fede ;-cc
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!1!!!
Znajdź tu jedynkę haha ^^
LEONETTA FOREVER <33333
Ej, no, oni są tacy SWEET że normalnie SZOK hihi xD
A ten beso specjalnie dla mua, jest zajebisty <3 :-D
No ludzie, Julka napisała dla mnie taaaaaki długi pocałunek xD Zajebista sprawa ;-D
No, no, Leonetta jest Happy, so I'm Happy xD
Nie, mój Leonek!!! No, nic się nie stało mu, ale tego zawodnika zabiję moim pistoletem w kształcie strzałki, bo nie ma emotikonów na blogerze!
Żal. Wielki żal.
Matko, popłakałam :-c Szkoda mi rodziny Violki :-c Jeju, głupi rak #FuckYouRak
Tak rzadko się widują.... No po prostu brak słów.
Niech ta bakteria kurwa spierdala na drzewo i niech liście pozera jeśli tak lubi zabijać, ehh xD
Oki doki xD
Kocham cię, mało żyrafo hahha Nie, no, żartuję o tej żyrafie xD
Jakoś teraz nie lubię żyraf xD
Do widzenia.
Umiem być uprzejma, i nie tylko wulgarna haha xD
Buziaki ;**
Aria xx
Ahahha (i tutaj bym wstawiła emotikonkę płacz przez śmiech... Masz rację, blogger jest głupi)
UsuńŻyrafo xD
Płakałam jak czytałam twój komentarz xD
Dziękuję ci bardzo ♡
Kocham żyrafko ♡
Buziaczki :*
Czuję się okropnie :c
OdpowiedzUsuńNie skomentowałam poprzedniego, przepraszam!
Wrócę <3
Hejka.
UsuńDobiłaś mnie tą końcówką... a było tak pięknie! Lajonetta szczęśliwa, nawet po tym wypadku na meczu. Ale nie, coś i tak musiało się pokićkać :'c.
Wybacz, ale nie mogę się pozbierać i ten komentarz jest taki do pupy :-( Wybacz.
Tulę mocno, życzę weny i czekam na next ;*
Kerry aka Kercia aka Paw aka Ludź aka Małpa
Dziękuję ♡
UsuńJaki podpis xD
kocham ♡
Buziaczki :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo hej kochana❤
UsuńBardzo ci dziękuję za dedykację tego wspaniałego rozdziału.
Współczuję Violi i Fede.
Może uda sie jeszcze jakoś pomóc ich mamie.
Oby z Leonem też nie było tak źle, niech szybko wyzdrowieje.
Ta końcówka taka smutna i dramatyczna.
Rozdział cudowny.
Buziaki ❤
Pozdrawiam karolaa xxx
Dziękuję ♡
UsuńKocham ♡
Buziaczki :*
Hej kochana.
OdpowiedzUsuńPierwsze co musze zrobić to podziękować ci za dedykacje tego superowego rozdziału.
Mimo tej smutnej końcówki i lekko dramatycznej sceny z udziałem Leona rozdział jest świetny.
Tak bardzo szkoda mi Violi i Fede. Może jeszcze jest jakaś szansa dla ich mamy?
Przecież nie może być tak źle prawda? 😢
Oby z Leonem to tez nic poważnego.
Wystraszyłam się jak się przewrócił i w ogóle. Tak drastycznie to opisałas 😄😂😱
Jeszcze raz chce ci podziękować za dedykuję tego rozdziału.
Pozdrawiam i całuje 😘😍
Hej kochana.
OdpowiedzUsuńPierwsze co musze zrobić to podziękować ci za dedykacje tego superowego rozdziału.
Mimo tej smutnej końcówki i lekko dramatycznej sceny z udziałem Leona rozdział jest świetny.
Tak bardzo szkoda mi Violi i Fede. Może jeszcze jest jakaś szansa dla ich mamy?
Przecież nie może być tak źle prawda? 😢
Oby z Leonem to tez nic poważnego.
Wystraszyłam się jak się przewrócił i w ogóle. Tak drastycznie to opisałas 😄😂😱
Jeszcze raz chce ci podziękować za dedykuję tego rozdziału.
Pozdrawiam i całuje 😘😍
Dziękuję ♡ :)
UsuńKocham ♡
Buziaczki :*
Wspaniały
OdpowiedzUsuńChociaż smutna końcówka;(
Dobrze ze Leonowi noe stało sie nic poważnego
Żal mi Vilu i całej jej rodziny z powodu choroby jej mamy
Czekam na kolejny
Dziękuję ♡ ^^
UsuńKocham ♡
Buziaczki :*
Kochana moja <3333 Co ile teraz będzie rozdział???Jeszcze jednego nie skomentowałam a już jest drugi-gratulacje:)Jesteś nie samowita i masz ogromny talent i chociaż sama w to nie wierzysz ja będę to ciągle pisała<3333Rozdział jak zwykle genialny:)Ta nasza leonettka taka słodziaśnie-kochanna<333Książe i księżniczka<3333Jak z bajki:)Cieszę się że Violcia z przyjaciółmi postanowiła spróbować z muzyką i mam nadzieję że wszyscy się dostaną do studia On Beat i będą się tam rozwijać:)**Vilu ma rację,ta szkoła jest dziwna i ci obleśni nauczyciele,myślą że wszystko im wolno.Stary cap-powinien za to zapłacić.Zboczuch.Ale dobrze że nasza Violcia ma swojego rycerza,który zawsze pojawia się w odpowiednim czasie i nie da jej skrzywdzić.<333A ten nasz Leonek widać że ciężko mu zapanować nad pożądaniem-ten klaps w pup.Widać że pomiędzy nimi iskrzy:)***Ciekawe jak to się skończy???:)Leonetta Aw można się rozmarzyć:)Violcia wtulona w klatkę piersiową swojego lubego a on gładzi jej plecy,całuje włosy,obejmuje,całuje w czółko.To takie opiekuńcze:).Widać jak się o nią troszczy:)Leonek zazdrosny no no żaden nie może nawet spojrzeć na jego panią<333Kiedy usiadła na trybunach żeby go oglądać i dopingować go nie mógł oderwać od niej wzroku a przed samym meczem przybiegł do niej i ścisnął jej dłonie<333Czyż to nie cudowne<333 Ach ta miłość-tylko on i ona.A te pocałunki raz delikatne i czułe a raz namiętne i szalone.Widać że ciężko im się od siebie oderwać.Dobrze że Leonowi nic się nie stało i to nic poważnego.I na koniec taka smutna wiadomość aż mi się płakać chciało.Ale wiem choroba nie wybiera.Mam jednak nadzieję że mama Violetty wyzdrowieje.Przecież nie wszystko stracone.To nie może tak się skończyć,nie dość że tak rzadko Violetą widuje swoją matkę to jeszcze to.Jednak może zdarzyć się jakiś cud<333Ja wierzę w cuda.Pozdrawiam i całuję gorąco kochana:)****Miłego dnia Ci życzę<333 Kocham<3333Z niecierpliwością czekam na next<3333-jortini
OdpowiedzUsuńMisia, że ci się chce dla mnie takie długie komentarze pisać ♡
UsuńKochana ♡
Kocham ♡
Dziękuję bardzo ♡
Buziaczki :*
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńSmutny.
Mama Violi ma raka. To okropne. Mało się widywali, a teraz może swojej mamy nie zobaczyć nigdy. Wygra z rakiem? Czy przegra?
Leon. Mecz. Kostka. Musiało strasznie bolec. Biedaczek.
Z.A.J.E.B.I.S.T.Y
G.E.N.I.A.L.N.Y
P.R.Z.E.P.I.Ę.K.N.Y
C.U.D.O.W.N.Y
F.A.N.TA.S.T.Y.C.Z.N.Y
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki:*
Oh, dziękuję ♡
UsuńKocham ♡
Buziaczki :*
Hej!
OdpowiedzUsuńRozdział idealny w każdym calu!
Serio.
Rak...Matko :(((
Mam nadzieję, że ona wygra walkę z rakiem!
Biedna Vilu..
Jak już mówiłam..
rozdział piekny
czekam na więcej
Violetta vilu
całuję
Dziękuję ♡
OdpowiedzUsuńKocham ♡
Buziaczki :*
Żyrafa nie nic do roboty, a nie chce jej się spać, więc obczaja blogi xD
OdpowiedzUsuńŻyrafa mówi bye bye ❤
XD
UsuńWitaj żyrafko ♡
Witam, witam. Lwie xD
UsuńKochana ja dopiero dochodzę do siebie:(Od czterech dni tylko łóżko i leżałam plackiem;(Zapalenie oskrzeli i angina ropna,Wybacz wrócę
OdpowiedzUsuńNo tak oczywiście się nie podpisałam-Chora-jortini
OdpowiedzUsuńOjej, wracaj do zdrowia, kochana ♡
Usuń