2 czerwca 2015r. (wtorek)
Violetta
Myślałam, czy chcę to zrobić. Nie wiem, dlaczego skoro wyrządziła mi taką krzywdę. To przecież przez nią Leon ze mną zerwał. Ona go do tego zmusiła zaciągając go do łóżka. To jej wina. Popełniłabym ogromny błąd zostawiając ją bez poczucia winy. Nie widzę innego sposobu, aby zapomnieć o niej, wyrzucić z pamięci. Sądzę, że to jedne wyjście. Tak będzie najlepiej.
Spojrzałam na przestraszoną Francescę. Drżała szczebiotała zębami. Czasami wyjękiwała "nie". Wzięłam głęboki wdech, przymknęłam oczy i odważnie wbiłam nóż w jej szyję. Usłyszałam moje imię dochodzące zza moich pleców. Bałam się. Leon cały czas tu był, ale ja nie zwracałam przedtem na niego uwagi. Przecież był świadkiem morderstwa. Może to wykorzystać przeciwko mnie. I co ja wtedy zrobię? Pójdę do poprawczaka? Moi rodzice mnie znienawidzą, trafią do więzienia i zostaną im odebrane praw rodzicielskie. Federico zostanie sam z Angie. Nie tylko ja będę to wszystko przeżywać, ale także moi bliscy. Nie chcę tego, tak bardzo żałuję. Chcę cofnąć czas. Proszę...
- Violetta!
Otworzyłam oczy. Stałam w kuchni z nożem ręku, który był lekko wbity w blat, tuż przy mojej drugiej dłoni. Dyszałam, bolała mnie głowa. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam lekko głowę. Obok mnie stał Leon. Był przestraszony. Uśmiechnął się na mój widok. Ulżyło mi. Spuściłam głowę czując spływającą łzę, która po chwili upadła na moją stopę. Zrozumiałam, że to wszystko było snem, okropnym snem. Nic się nie stało. Wtuliłam się w Leona. Jedną ręką głaskał moje plecy, a drugą dotykał mojej głowy. Zaczęłam płakać.
- Violu, nie płacz. Skarbie, to tylko zły sen. Powiedz co ci się śniło. - uspokajał mnie ciepłym głosem.
Zalałam się łzami wspominając te momenty. Gdy próbowałam otworzyć oczy, nic nie widziałam. Zamknęłam je z powrotem i wtuliłam głowę w jego ramię. Przeprowadził mnie na kanapę. Położyłam głowę na jego ramieniu uspokajając oddech. Odgarnął mój kosmyk włosów za ucho bawiąc się nim. Przetarłam oczy dłonią i zaczęłam mówić.
- Dowiedziałam się o przyjaźni Lucy z Francescą poprzez zdjecie na Instagramie. - spojrzałam na Leona, który się uśmiechnął. - To był okropny cios w sam środek serca. Od tego czasu Francesca mnie totalnie olewała. Ja się zmieniłam, byłam inna. Załamana, ubrana na czarno, wagarowałam, nic nie chciało mi się robić. Do tego mnie wkurzałeś. - zaśmiałam się przez płacz.
- Ja? Czemu? - zapytał z uśmiechem.
- Nie wiem. A potem dowiedziałam się, że ty i Fran będziecie mieć dziecko. - wtuliłam się w chłopaka.
- Ale adoptowane, tak? - upewniał się.
- Nie, sam je zapłodniłeś. - śmiałam się z jego reakcji.
Otworzył szeroko oczy i zaczął się jąkać.
- Ale... Nie, skończ już z tym snem. - dołączył do mojego śmiechu.
Pocałowałam go w policzek.
- Chwila, dzisiaj jest wtorek! Dlaczego nie jesteśmy w szkole? - zerwałam się.
Spojrzałam na rozbawionego chłopaka. Przełknęłam ślinę i weszłam, a raczej wpadłam do kuchni po jabłko.
- Z czego się rechoczesz? - zapytałam lekko wkurzona wchodząc do salonu.
Ugryzłam kawałek jabłka i pobiegłam w kierunku schodów.
- Stój! - krzyknął/
Zatrzymałam się i wyjrzałam zza ścianę. Pomachał ręką, abym do niego podeszła. Stanęłam nad nim i czekałam na jego reakcję.
- Mamy odwołane dwie lekcje. Przyszedłem po ciebie. Lucy mi wtedy powiedziała, że mamy wolne rano, a ty śpisz. I wtedy zacząłem się śmiać, bo poszłaś do kuchni i cały czas spałaś. - klepnęłam go w ramię. - Ale potem nie było tak zabawnie. Bałem się, że coś sobie zrobisz tym nożem, trzymałaś go bardzo mocno. - powiedział.
- Bo śniło mi się, że zabiłam nim Francescę. - wybuchliśmy śmiechem.
Usiadłam mu na kolanach i położyłam mu na ramieniu głowę. Pocałował mnie we włosy.
- Masz gitarę? - zapytał trzymając moją dłoń.
- Federico ma, ja nie umiem na niej grać. - odpowiedziałam i podniosłam głowę razem z resztą mojego ciała.
- Przyniesiesz?
Kiwnęłam głową. Wstał i pokierował się w kierunku schodów. Po chwili wrócił z czarnym, błyszczącym instrumentem. Mrugnął do mnie oczkiem, na co na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Zagrasz na pianinie "Te esperare"? - zapytał.
- Ale ja nie znam nut. - posmutniałam.
Wiedziałam, że Leon umie zagrać tą piosenkę, a ja także chciałabym móc ją zagrać razem z nim. Sprawić mu tym przyjemność.
- Ale na pianinie umiesz grać, więc wczuj się i wszystko wyjdzie tak jak powinno. - uśmiechnął się.
Nie wiem, ja tak nie potrafię. Nikt mnie tego nie uczył, chociaż wiem, że ludzie sami się tego uczą po pewnym czasie grania. Nigdy nie próbowałam, więc są minimalne szanse na sukces.
Usiadłam na czarnym stołku przy pianinie i ułożyłam palce na klawiszach. Leon stanął obok mnie i czekał na mnie. Zaczęłam powoli naciskać na klawisze starając się odegrać melodię. N początku było dobrze, ale gdy dołączył się Leon ze swoją gitarą, zupełnie straciłam rytm. W końcu przestałam. Zawiedziona wstałam z opuszczoną głową i udałam się do kuchni. Leon złapał mnie za nadgarstek i posadził z powrotem na stołku. Usiadł obok mnie i ułożył moje palce na klawiszach, a jego palce na moich. Zaczął grać. Uważnie patrzyłam na jego spokojne ruchy. Było tak przyjemnie. Po chwili zaczął śpiewać swoim idealnym głosem. Śpiewał tylko chwilę. Wstał i podniósł z podłogi gitarę i położył dłonie na strunach. Zaczęłam grać na pianinie tak, jak pokazał mi to wcześniej Leon. Następnie dołączył do mnie ze swoim instrumentem. Po chwili zaczął śpiewać, a ja na refrenie dodałam swój głos. Skończyliśmy. Uśmiechnęłam się i rzuciłam mu się w ramiona.
- Udało się. - szepnęłam.
Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Dlaczego zapisałeś się do tej szkoły? Przecież masz takie zdolności, które mógłbyś wykorzystać w przyszłości, a Studio by ci w tym pomogło. - pogłaskałam go po policzku.
- Nie wiem, nie myślałem o tym. To ty pokazałaś mi, że potrafię całkiem dobrze śpiewać. - zaśmiał się.
- Całkiem dobrze? Jest pięknie! - wtuliłam się w niego.
- Ty piękniej. - pogładził mnie po plecach.
- Dlaczego nie zapiszesz się do Studia? - zapytałam nie zważając na to, co mówi.
- Tylko wtedy, gdy ty to zrobisz. To nie ma sensu bez ciebie. Nie widzielibyśmy się dniami. Oboje byśmy cierpieli i tęsknili za sobą. - powiedział i pocałował mnie we włosy.
- Ale ja nie chcę, żebyś był zależny ode mnie. Nie chcę, żebyś stracił marzenia i szanse. - westchnęłam.
- Najpierw przekonaj swoich rodziców. - pstryknął mnie w nos i podszedł do drzwi wyjściowych.
- Idziemy? - zapytał.
Przytaknęłam i podeszłam do niego. Ubrałam buty i wyszłam z Leonem z domu. Było jeszcze troszkę czasu do pierwszej lekcji, więc mogliśmy powoli dojść do szkoły. Chłopak objął mnie ramieniem. Było cicho, ale tak było przyjemnie.
Bardzo nie chciałam, żeby przeze mnie nie mógł spełniać marzeń. Myśląc o tym jest mi źle, bo jednak chcę, żeby się rozwijał. Ja nie muszę, bo i tak wiem, ze z rodzicami nic nie zdziałam. Mam stanowczych rodziców, za to kocham Angie i Federico, którzy zawsze mnie wspierają.
Po kilku minutach doszliśmy do szkoły. Weszliśmy do szatni. Do tej samej, w której dowiedziałam się o dziecku Leona. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do swojego wieszaka. Wyjęłam z worka zmienne buty i je przebrałam. Razem z Leonem weszliśmy do sali na pierwszą lekcję. Chłopak usiadł obok Diego, a ja z Francescą. Spojrzałam na nią z tęsknoty, za tą dobrą Fran. Mocno się do niej przytuliłam.
- W moim śnie byłaś przyjaciółką Lucy, a potem zaszłaś w ciążę z Leonem i cię zabiłam. - wymamrotałam.
Dziewczyna oderwała się ode mnie i zakryła dłonią usta. Po chwili zaczęła się głośno śmiać.
- Ja i Leon? - zapytała nie dowierzając.
- Tak. - śmiałam się. - lunatykowałam z nożem w ręku.
- Głupia jesteś. - poklepała mnie po głowie i wybuchła jeszcze większym śmiechem.
Hah, to tylko seeen :D Tylko nie bijcie! Jejku, długo go ciągnęłam, a to tylko dlatego, że bardzo przyjemnie mi się go pisało. Wiecie, fajnie tak oderwać się od rzeczywistości i napisać coś kryminalnego ^^. Błagam, nie mordujcie za sen xD Tak bardzo nie chciałam go kończyć :P Ale zrobiłam to dla Was. I tak, już zaczęliście domyślać się, ze to sen... :/ Gdyby ktoś nie wiedział - trwał od zdjęcia na Instagramie do zabicia Francesci :) Ale skończyło się happy :)
Wiecie jakie jest moje marzenie? Dobijemy do 30 000 wyświetleń do końca tego roku? :D
A, i ogromnie się cieszę, że tak bardzo podobał Wam się wigilijny One Shot. dziękuję wszystkim za miłe słówka!
Kocham, Niunia ;*
MOJE
OdpowiedzUsuńCześć <3 *-*
UsuńOd razu mówię, że ja dziś wgl nie mam weny na nic. Komentarz będzie okropny :/ Przepraszam?
Matko, to tylko sen, ohh
Już myślała, że V naprawdę zabiła Fran :( To było okropne (chodzi o zabijanie xdd)
Haha, V lunatykowała :oo Z nożem xDDD
W rozdziale Leonetta jest taka słodka <3333 Ale brakuje pocałunku :-(
Aria w następnym rozdziale chce pocałunek L+V. xdd
Wszystko się już poukładało i każdy jest Happy! FRan i V są BFF, Leon i Viola są razem <33
Na koniec, chce Ci życzyć Wesołych Świąt! <3 I Szczęśliwego Nowego Roku!!!
Pozdrawiam x
buziaki ;*8
Aria xx
Wiedziałam,że to sen.
OdpowiedzUsuńLeoncesca. Nieee to źle brzmi hah :)
P.E.R.E.Ł.K.A
Na szczęście wszystko dobrze.
Jest Leonetta. Wszyscy happy.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy❤
Dziękuję bardzo ♡
UsuńKocham ♡
Buziaczki :*
Super;)
OdpowiedzUsuńNaszczescie to był sen<3
Leonetta!!!!!
Czekam na kolejny<3
:) Dziękuję ♡
UsuńKocham :*
Buziaczki ♡
No i Leonetta żyje <3 Ufff. Cudowny rozdział, czekam na next ;* Buziaki <3 Koffam ^^
OdpowiedzUsuńEjjjj.... PIĘKNY
OdpowiedzUsuńPRZEPIĘKNY :)
C U D O <3
Kocham to
i czekam na wiecej
Twoja V.V
Wow no normalnie cudo *.*
OdpowiedzUsuńA jednak to sen, wiedziałam :D
No bo jak Fran mogłaby przyjaźnić się z Lucy, potem być z Leonem i być z nim w ciąży? No chyba nie... xD Leon przecież kocha Viole więc wiadomo że by do tego wszystkiego nie doszło. A morderstwo Fran? Vilu by tego nie zrobiła więc to wszystko wskazuje na to że był to sen.
No to...wszystko w normie, jest Leonetta, Vilu i Fran sie przyjaźnią więc wszystko jest ok.
Mam nadzieję że rodzice pozwolą w końcu zapisać sie Violce do Studia i będzie tam rozwijać swój talent.
No to jeszcze raz cuuudo *.*
Buziaki :**
Kocham <3
PS. Jak tam twoja wigilia klasowa? No bo u mnie nie obyło sie bez szaleństw mojej kochanej klasy xD