25.12.2015

Rozdział 019 - Co oni ci zrobili?

2 czerwca 2015r. (wtorek)



Violetta
Weszłam do domu. Zdjęłam buty i rozejrzałam się.
- Cześć, Violu. - przywitała się ciocia. - Jesteś głodna?
- Zjadłabym coś. - uśmiechnęłam się.
Wzięłam worek i poszłam do pokoju go odłożyć. Następnie weszłam do pokoju brata. Usiadłam obok niego na łóżku i wtuliłam się w niego. Objął mnie ramieniem i pocałował we włosy.
- Kocham cię. - szepnęłam.
- Ja ciebie też, siostrzyczko. - przytulił mnie mocniej.
Usłyszeliśmy wołanie cioci. Federico chwycił mnie za rękę i weszliśmy do kuchni. Usiadłam przy stole i wzięłam przygotowaną kanapkę. Zaczęłam ją jeść patrząc na brata.
- Jak było na tańcach? - zapytała ciocia.
Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.
- Ćwiczyłam z Leonem Tango na zakończenie roku. - powiedziałam.
- Ooo! Z Leonem? - zamruczał Fede.
- Fede! - krzyknęłam uderzając go lekko pięścią w ramię.
Zaśmiał się. Po posiłku poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubranie i weszłam do kabiny. Namydliłam się i spłukałam pianę wodą. Umyta wyszłam na dywanik i okryłam się ręcznikiem. Przebrałam się w piżamę i umyłam zęby. Wyszłam z łazienki i pokierowałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Do pokoju weszła Lucy.
- Pożyczysz ładowarkę? - zapytała nie patrząc się na mnie.
- Używam. - powiedziałam oschle widząc swój ładowany telefon.
- Czemu wszyscy w tym domu akurat teraz mają je zajęte? - krzyknęła wzdychając.
Wyszła trzaskając za sobą drzwi. Uśmiechnęłam się do siebie i położyłam się przykrywając się kołdrą. Zamknęłam oczy. Myślałam o tym, co wydarzyło się w szatni po zajęciach. Było idealnie. Leon bez koszulki. Cały czas się uśmiechał. Mimo, ze nie miałam na sobie nić, oprócz bielizny to czułam się przy nim bezpiecznie. Wiedziałam, że nic mi nie zrobi. Tęsknie za jego dotykiem. Był taki delikatny i spokojny wobec mnie. Nie śpieszył się. Miał ciepłe ręce i usta, którymi potem namiętnie mnie pocałował. Chociaż muszę przyznać, że Leon miał częściowo rację, co do strachu. Przestraszyłam się trochę, gdy przygniótł mnie do ściany, ale było to chwilowe. Potem było wspaniale. Kocham go za to kim jest, ale wyglądem nie pogardzi. Jest idealny w stu procentach. Myśląc o moim księciu, zasnęłam.

3 czerwca 2015r. (środa)
Obudził mnie dzwonek budzika. Przetarłam oczy i niechętnie wstałam. Założyłam kapcie i poszłam do łazienki, aby się przyszykować na dzisiejszy dzień. Po nie krótkim czasie wyszłam i zeszłam na śniadanie. Potem pożegnałam się z rodziną i wyszłam przed dom. Zobaczyłam Leona, który się do mnie szeroko uśmiechnął. Podbiegłam do niego i mocno się w niego wtuliłam. Pogłaskał mnie po głowie, po czym ją pocałował.
- Tęskniłam. Tęskniłam za tobą, twoimi pocałunkami i objęciami. Za całym tobą. - powiedziałam patrząc na niego.
- Kocham cię, myszko. - szepnął i pocałował mnie w czoło.
- Ja bardziej. - zachichotałam.
- Czyżby? - zaśmiał się.
- Leon, chciałabym z tobą poważnie porozmawiać. - powiedziałam.
- Tak? - zapytał zaniepokojony.
- Wczoraj myślałam o tobie, o nas. Zastanawiałam się, jak długo razem będziemy. Boję się, że znajdziesz lepszą, ładniejszą. No bo, co? Ja jestem tak mała, bezbronna, niczym się nie wykażę przed twoimi kolegami, nie obronię się sama. Jestem pusta. Nic w sobie takiego nie mam. Tylko serce, w którym cię mam, ale ty ode mnie kiedyś odejdziesz. Ja cały czas będę cię tam mieć. - łkałam, aż po moim policzku spłynęło kilka łez.
Leon chwycił mnie za ramiona i popatrzył mi głęboko w oczy.
- Nigdy więcej już tak nie mów. Nie ma piękniejszej osoby na świecie. A od obrony to już jestem ja. Przed kolegami popisywać się nie musisz, bo masz mnie. Będę zazdrosny. - zaśmiał się. - Uwielbiam w tobie to kruche ciałko, ciepłe usta, spokój i to kochane serduszko. Nie zostawię cię, przecież wiesz. Zależy mi na tobie. - ciągnął dalej wycierając moje łzy.
- Ale ja się boję. Nie poradzę sobie bez ciebie. Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. To tak jakby odebrano mi cząstkę mnie. Tak jakby zabrano mi tlen. Kto będzie mnie kochał, całował, przytulał? Boję się. - płakałam.
Objął mnie głaszcząc po głowie. Wtuliłam głowę w jego ramię.

Leon
Było mi okropnie, serce mi się łamie słysząc słowa Violetty. Nie chcę, by cierpiała. Chcę jej szczęścia. Ale gdy ona jest smutna, ja razem z nią.
- Kocham cię, myszko. Nie myśl o przyszłości. Ciesz się tym, co masz teraz. Masz mnie, nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. Przy mnie nikt ci nic nie zrobi. Ani fizycznie ani nawet psychicznie. - mówiłem trzymając ją w objęciach.
- A jak cię przy mnie nie będzie? - zapytała nie przerywając płakać.
- Zawsze przy tobie będę. - pocałowałem ją w czółko.
Odchyliła głowę. Popatrzyłem w jej zmęczone i czerwone oczy od łez. Starłem je i pocałowałem lekko jej usta.
- Nie płacz. Nie lubię cię w takim stanie. Proszę, uśmiechnij się. - powiedziałem.
Uśmiechnęła się, ale nieszczerze. Trzeba dać jej czasu. Taki przełom w jej życiu. Myślę, że każdy ma takie dni, gdzie musi kilka spraw przemyśleć i porządnie się wypłakać. Po to jestem, abym ją wspierał i pomagał w tych ciężkich chwilach.
Wtuliła głowę w moją klatkę piersiową. Przetarła dłońmi twarz i oderwała się ode mnie. Złapałem ją za rękę i uśmiechnąłem się. Przybliżyła się do mnie i złożyła na moim policzku delikatny i ciepły pocałunek. Szliśmy do szkoły stawiając spokojne kroki. Co jakiś czas patrzyłem się na nią. Miała spuszczoną głowę, a na jej twarz spadały kosmyki włosów. Odgarnąłem je i podniosłem jej podbródek. Popatrzyła na mnie.
- Już dobrze? - zapytałem troskliwie.
- Tak, przepraszam. -spuściła wzrok.
- Nie masz za co. Cieszę się, że mówisz mi o tym. - odpowiedziałem uśmiechając się.
- Nigdy nie pożałuję ani jednej chwili spędzonej z tobą. - uśmiechnęła się.
Pocałował ją we włosy i weszliśmy do szkoły. Przebrałam buty i wyszedłem z szatni. Zostawiłem Violettę z Fran. Poszedłem do Diego.
Odłożyłem plecak pod ścianę i ruszyłem w stronę ławki rozmawiając z przyjacielem.
Zadzwonił dzwonek. Wziąłem plecak i wszedłem do klasy. Minęła matematyka, potem biologia i wiele innych lekcji. Potem mieliśmy próbę do późna. Kilka osób z naszej i innych klas zebrało się na auli, aby poćwiczyć występ na zakończenie roku szkolnego. W kącie stały stoły, gdzie czekał obiad dla głodnych. Nałożyłem sobie trochę zupy i ją zjadłem. Doszedłem po chwili do grupki i odegrał swoją scenę. Po kilku godzinach zobaczyłem, że Violetta wychodzi z auli. Pobiegłem za nią i zatrzymałem ją łapiąc za jej nadgarstek. Odwróciła się.
- Gdzie idziesz? - zapytałem.
- Muszę wrócić wcześniej do domu. Jutro się spotkamy. - uśmiechnęła się i dla mi buziaka w policzek. Pomachałam jej i wróciłem do kolegów. Po kilku minutach naszych recytacji, odezwała się nauczycielka od polskiego:
- Możecie już iść. Jest późno. Dziękuję za chęci i współpracę. Dobranoc!
Wyszedłem z auli, w szatni zmieniłem buty i po chwili byłem już na świeżym powietrzu.  Droga do domu prowadzi przez park, więc tędy też poszedłem. Lubiłem to miejsce. W nocy było bardzo jasno, dzięki wielu lampom. W dzień widać było piękną zieleń. Szedłem uliczkami, gdy w pewnym momencie usłyszałem krzyki. Spojrzałem w stronę, z której dochodził dźwięk. Ujrzałem tam Violettę. Moją Vilu trzymaną przez kilku chłopaków w czarnych bluzach. Zerwałem się na równe nogi i od razu tam pobiegłem. Cały drżałem. Myślałem, że niedługo serce mi wyskoczy. Walnąłem im z pięści w twarz i złapałem Violettę. Uciekli nie pozostawiając za sobą żadnego śladu. Wtuliłem mocno ukochaną do siebie. Trzęsła się i dyszała przestraszona.
- Cii... Już dobrze. Jestem. - powtarzałem.
 Pod wpływem strachu jej nogi się uginały jak wata. Czułem jej szybko bijące serce, którym dotykała mojej klatki piersiowej. Trzęsła się, nie mogła złapać oddechu. Całowałem ją we włosy głaszcząc dłonią jej plecy.
- Zabierz mnie stąd. - szepnęła po chwili.
Wziąłem ją na ręce wtulając we mnie. Zamknęła oczy ciężko oddychając. Zaniosłem ją do mojego domu. Rodzice wyjechali w sprawach służbowych i wrócą dopiero jutro. Zapaliłem małe światełko w salonie i położyłem ją na kanapie. Usiadłem obok i popatrzyłem na nią z troską.
- Przepraszam. - szepnąłem, a po moim policzku spłynęła łza.
- Za co? - zapytała otwierając oczy.
- Nie było mnie, gdy działa ci się krzywda. - wymamrotałem kładąc się obok niej i przytulając się do niej.
- Przyszedłeś w najodpowiedniejszym momencie. Dziękuję. - pocałowała mnie w policzek.
- Co oni ci zrobili? - zapytałem patrząc na nią z troską.
Przełknęła ślinę. Wziąłem jej twarz w swoje dłonie.
- Co ci zrobili? - powtórzyłem patrząc głęboko w jej oczy, jakbym próbował coś z nich wyczytać.
- Dotykali mnie, chcieli mnie porwać. - szepnęła drżącym głosem.
Wtuliła się we mnie mocno. Westchnąłem nie wierząc, co właśnie się stało.
- Śpij. - musnąłem lekko jej usta.
- Ale moja ciocia musi wiedzieć, że tu jestem. - wymamrotała.
Kiwnąłem głową i przykryłem jej kruche ciałko miękkim kocem. Chwyciłem swój telefon i kliknąłem w  wiadomości.

*Do Federico*
Violetta jest u mnie. Nie wróci na noc ;)

*Od Federico*
Co się stało???

*Do Federico*
Czemu od razu miałoby się coś stać? Mieliśmy długo próby i zabrałem twoją siostrzyczkę do mojego domu. Nie martw się, u mnie jest bezpieczna :)

*Od Federico*
Okey, dzięki :D

Spojrzałem na Violettę, moją księżniczkę. Miała zamknięte oczy. Przybliżyłem się do niej i swoją dłonią delikatnie głaskałem jej policzek schodząc do podbródka. Uśmiechnęła się i zachichotała.
- Łaskocze. - wymamrotała.
Zwolniłem ruchy ręki. Usypiałem ją tym. Po chwili zasnęła. Pocałowałem ją w czółku i usiadłem. Włożyłem twarz w dłonie opierając łokcie na kolanach.
Co by było, gdybym wyszedł kilka minut później ze szkoły?
Gdybym zagadał się z kolegą?
Gdybym musiał jeszcze zostać na próbie?
Gdybym nie przeszedł przez park?
Gdybym nie słyszał krzyków?
Gdybym zapatrzył się w telefon?
Gdybym przeszedł przez park obojętnie?
Gdybym nie rozpoznał Violetty?
Gdyby Violetta nie krzyknęła?
Gdyby lampy nie świeciły?
Gdyby działo się to w zupełnie innym miejscu?
Gdyby padał deszcz?
Gdyby była burza?
Nie znałem na żadne z tych pytań odpowiedzi. Układałem sobie tylko najgorsze scenariusze. Porwaliby ją, wykorzystali, nie oddali. Nie zobaczył bym swojej kruszynki już nigdy więcej. Jej promienistego uśmiechu, troski i miłości, którą mnie tak obdarza.
Spojrzałem na nią. Smacznie spała. Wziąłem ją delikatnie na ręce i zaniosłem do mojego pokoju. Okryłem ją kołdrą i po cichu zamknąłem drzwi. Wróciłem do salonu i usiadłem na kanapie. Włączyłem Xbox'a i zacząłem grać w "Fife". Tak się odstresowałem. Po dłuższym czasie rozgrywki, poczułem na ramionach ciepłe ręce. Musnąłem je i odwróciłem głowę, aby spojrzeć ukochanej w twarz. Uśmiechnęliśmy się. Odłożyłem pada na stolik. Violetta usiadła mi na kolanach.musnęła lekko moje usta.
- Czemu wstałaś? - zapytałem dotykając jej policzka nosem.
- Nie mogłam zasnąć. - odpowiedziała uśmiechając się.
Dotknąłem ustami jej ciepłych ust i leciutko je pocałowałem. Zamruczała. Pogłębiłem pocałunki, które z każdą chwilą robiły się bardziej namiętne.
- Mógłbyś położyć się obok mnie? - zapytała. - Nowe miejsce, czuję się trochę nie swojo. - szepnęła.
- Oczywiście, ale... - przerwałem na chwilę.
Uniosła pytająco brwi.
- Coś za coś. - wskazałem palcem na swoje usta.
Zmarszczyła nos uśmiechając się. Zbliżyła się do mnie. Włożyła swoje dłonie między moje włosy i pocałowała mnie. Uniosłem się trzymając ją na rękach cały czas oddając jej pocałunki. Położyłem ją na łóżku, a sam ułożyłem się wygodnie obok niej. Przykryłem ją i otuliłem sowim ciałem. Gdy zasnęła, delikatnie się od niej odsunąłem i poszedłem do salonu. Położyłem się na kanapie i zasnąłem.


No i macie kolejną część! :D Co myślicie o miłości Leona do Vilu i przykrym zdarzeniu w parku? 
Co dostaliście na święta? Jeżeli już pytam to ja wam też powiem ;) M.in dostałam książkę "Świat Violetty", którą naprawdę polecam. Tam jest wszystko! Nawet opisany cały koncert Violetta Live w Łodzi. Napisali o tym napisie na czole Mechi i o fladze polski z czerwonych i białych kartek na Ser Mejor ^^. Co jeszcze? Case z Myszką Minnie na telefon, słodycze, ubrania... Nie zanudzam xD 

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba :D 
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze pod poprzednim postem <3

Kocham, Niunia ;* 


9 komentarzy:

  1. Violetta miała małe załamanie.
    Leon zawsze pomoże.
    Gdyby nie on porwaliby ja i pewnie zgwalcili!
    Dobrze, że tamtędy szedł.

    Rozdział boski. Cudooo.
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity ♡♡♡♡
    Uwielbiam tą formę z datami :**
    Z niecierpliwością czekam na next!!!
    Zapraszam też do mnie :D
    Buziak :*
    Twoja Violetta Vilu ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :*
      Już przeczytałam wszystkie rozdziały ♡♡♡♡ Wszystkie 31 ♡ Teraz czekam na 32 i czytam One Shota. Jak wstawisz to szykuje się na długi komentarz ♡
      Buziaczki ;*
      Kocham ♡♡♡

      Usuń
  3. Cudeńko ❤
    Violetta miała lekkie załamanie ale Leon zawsze jej pomoże i zawsze będzie przy niej.
    Nawet nie chce wiedzieć co by sie stało gdyby Leon tamtędy nie szedł albo przyszedł później pewnie porwaliby Vilu i zgwałciliby ją.
    Cudowny rozdział
    Czekam na next
    Buziaki :**
    Kocham ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny <333 Awwww Ja się rozpływam gdy to czytam 😘 Buziaki misia ;* Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zła jestem za to zdarzenie w parku!
    Jejku, jaki León słodki :* Za to nie jestem zła :D
    Eh :/
    Nie mam weny na komentarze nawet xd
    Pozdrawiam and happy nowego roku!
    K.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział <3
    To takie strasznie słodkie jak Leon troszczy się o Violettę, jak ją wspiera, nawet kiedy ryczy mu w ramiona z jakiś niewyjaśnionych przemyśleń.
    Naprawdę słodziaszne ;*
    Opiekuńczy Leonek.
    Oj biedna V... Szkoda mi jej, ale na szczęście bohater Leon o każdej porze dnia i nocy udziela Violce pomocy XDD
    Ale mi się zrymowało :'DD
    Zapraszam do mnie ;*
    http://jortinimylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Superowy rozdział!
    Ooooooo...leosiek troszczy się
    o Fjolkeee!!!
    Jakie słodddkieee!
    No,właśnie :D
    Ale muszę się cuzyć matmy :(
    Cąły dizeń mi to zniszczy!
    Ehhh...
    Zapraszam do mnie!
    Życzę wenki!
    Pozdro,xoxo
    Emily ♥

    OdpowiedzUsuń