Violetta
Otworzyłam lekko oczy i gwałtownie usiadłam . Spojrzałam na telefon . Była 6:02. Rozejrzałam się. Leona już przy mnie nie było. Westchnęłam ciężko i wstałam. Spojrzałam na półki wiszące na ścianach. Były tam medale i puchary z zawodów piłki ręcznej. Weszłam do łazienki i przemyłam twarz.
- Zęby... - szepnęłam do siebie.
Popatrzyłam na szczoteczkę w kubeczku. Chyba się nie obrazi jak pożyczę na jeden raz? Pokiwałam przecząco głową i wzięłam szczoteczkę do ręki. Nałożyłam pastę i umyłam zęby. Porządnie ją wypłukałam i odłożyłam na miejsce. Chwyciłam szczotkę, która leżała na pralce i rozczesałam nią włosy, a potem związałam je gumką w kucyka. Gotowa wyszłam z łazienki, tym samym wchodząc do salonu. popatrzyłam na śpiącego Leona i kucnęłam przy kanapie. Pochyliłam się nad nim i musnęłam delikatnie jego usta. Zamruczał i otworzył oczka. Uśmiechnęliśmy się.
- Jak się spało? - zapytał zaspanym głosem.
Pogłaskał mnie po policzku.
- Bardzo dobrze. - odpowiedziałam. - Muszę już iść. - niechętnie wstałam.
Chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na niego.
- Pójdę z tobą. - rzekł.
- Co? Nie mam czasu, Leon! - krzyknęłam idąc w stronę wyjścia.
- Nie puszczę cię samej. - oznajmił dając mi buziaka w policzek, - Poczekaj.
Westchnęłam i, kiedy zniknął za ścianą dzielącą schody od salonu, usiadłam na kanapie patrząc przed siebie. Po pięciu minutach był już gotowy.
- I co? Szybko? - zaśmiał się.
Przewróciłam teatralnie oczami i wyszłam z chłopakiem przed dom. Splótł nasze palce i uśmiechnął się.
- Dziękuję za wczoraj. - przytuliłam się do niego.
Pocałował mnie we włosy. Oderwałam się i zaczęłam z nim rozmawiać o... O wszystkim. Jest to naprawdę przyjemne. Jesteśmy parą i możemy gadać na wszystkie tematy bez ograniczeń. Leon zawsze mnie wysłucha i włączy się w daną rozmowę. To miłe. Spojrzałam przed siebie i mocno ścisnęłam dłoń Leona. Przełknęłam ślinę zatrzymując się. Leon stanął tuż obok mnie i spojrzał w tym samym kierunku.
- To on? - zapytał.
- Nie. - powiedziałam, tym samym wmawiając sobie, że to nie jeden z tych wczorajszych chłopaków.
Szybkim krokiem wyminęliśmy go, nie patrząc w jego twarz. Pragnęłam by mnie nie rozpoznał, gdyby rzeczywiście to był on. Leon popatrzył na mnie troskliwie i objął mnie ramieniem. Oh, było mi tak ciepło i bezpiecznie.
- Nigdy nie zakładaj czarnych bluz. - wymamrotałam.
Zaśmiał się i pokiwał głową. Wkrótce byliśmy przed moim domem.
- No to czekam. - stanął w miejscu.
- Oszalałeś? - pociągnęłam go śmiejąc się.
Weszliśmy do środka. Przy stole siedział już mój brat i ciocia.
- Witajcie. - powiedziała Angie posyłając nam ciepły uśmiech.
- Dzień dobry. - odpowiedział lekko zmieszany Leon.
Po chwili podszedł do niego Fede i poklepał go po plecach.
- Siema stary! - krzyknął mój brat.
- Ej! - tupnęłam nogą. - A ja? - zapytałam oburzona.
Zaśmiali się i oboje w tym samym czasie mnie mocno przytulili. Leon dał mi buziaka w policzek i odsunął się, co po chwili zrobił także Federico. Zachichotałam słodko.
- Zjecie coś? - zapytała ciocia.
Pokiwaliśmy głowami.
- Ja zaraz dołączę. - oznajmiłam.
Weszłam pod schodach do swojego pokoju. Podeszłam do szafy i po chwili zastanowienia wybrałam biały T-shirt i krótkie, jeansowe spodenki. Do tego białe Converse i byłam w połowie gotowa. Przebrałam się, po czym weszłam do łazienki. Wybrałam biżuterię i zrobiłam sobie ładnego koka. Zeszłam na dół i usiadłam na krześle pomiędzy chłopakami. Nałożyłam sobie naleśnika i zjadłam go. Wzięłam łyka herbaty. W pewnym momencie Leon położył dłoń na mojej. Uśmiechnęliśmy się i wstaliśmy od stołu. Wzięliśmy plecaki i wyszliśmy z domu. Rozmawiając, doszliśmy do szkoły. Poszliśmy pod salę od muzyki. Zostawiłam Leona idąc do Francesci i Camili. Przywitałam się z nimi tuląc je.
- Z kim jesteś w parze w tańcu, Vilu? - zapytała Camila.
- Z Leonem. - uśmiechnęłam się dumnie.
- A co tańczycie? - dopytywała.
- Tango. - odpowiedziałam.
- Uuuu... - śmiała się.
- A ty? - zapytałam patrząc na nią morderczym wzrokiem.
- Hip-hop, z Francescą.
- Oo, super! - uśmiechnęłam się. - Fran, na co się tak patrzysz? - spytałam, ale nie dostałam odpowiedzi.
- Fran! - pstryknęłam palcami przed jej oczami.
Wzdrygnęła się odchodząc do siebie.
- Dieg... - szepnęła przerywając szybko.
Spojrzała na nas przestraszona. Spuściła głowę.
- Oo, ktoś tu się zakochał? - zapytałam ucieszona.
- A co wy takie ciekawskie, co? - oburzyła się i odeszła od nas.
Zadzwonił dzwonek. Westchnęłam i weszłam do klasy. Usiadłam w ławce. W sali muzycznej każdy siedzi sam, aby było mu wygodniej. Wszystkie rozmowy przerwał nauczyciel.
- Witajcie. - przywitał się i wyjął coś ze swojej teczki. - Dzisiaj poćwiczymy grę na gitarze. Znacie już podstawy gry na pianinie, czy keybordzie. W trzeciej klasie nauczycie się grać na skrzypcach, a w przyszłym roku na gitarze, ale zaczniemy to już dzisiaj. Przy ławkach macie gitary. - oznajmił i zaczął rozdawać kartki z nutami. - Czy ktoś już umie grać na gitarze? - zapytał i spojrzał na klasę.
- Leon, zagraj nam coś. - wybrał spośród uczniów.
Odwróciłam się do niego. Położył ręce na instrumencie i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się. Spuścił wzrok i zaczął grać "Te esperare". Czasami zerkał na mnie. Przechodziła mnie fala dreszczy. Wie, że tu jestem. Wie, że znam tą piosenkę i wie, że ją uwielbiam. Ma dla mnie znaczenie. To właśnie wtedy staliśmy się parą. Gdy skończył wszyscy zaczęli klaskać. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Super, Leon! - pochwalił go nauczyciel.
Potem mężczyzna zaczął dokładnie tłumaczyć, jakie położenie palców na strunach odpowiada każdej nucie. Cała lekcja minęła nam na rysowaniu w zeszycie tego, co nam tłumaczył. Moja ręka już nie wytrzymywała albo to raczej ja nie wytrzymywałam bólu ręki.
- Prosiłbym abyście napisali i zaśpiewali piosenkę na zakończenie roku. Tematyka dowolna. - zadzwonił dzwonek. - A, i musicie ją wykonać w takich parach, w jakich jesteście w tańcu. - dodał nauczyciel i wyszedł z sali. Spakowałam się i wyszłam jako ostatnia z klasy. Poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Momentalnie się odwróciłam. jednak byłam przedostatnia. Uśmiechnęłam się.
- I jak, ładnie zagrałem? - zapytał.
- Masakra. Źle, bardzo źle. - pokiwałam przecząco głową powstrzymując się od śmiechu.
Posmutniał.
- Żartuję! - poklepałam go lekko po ramieniu. - Było perfekcyjnie. Bardzo się cieszę, że wybrałeś właśnie naszą piosenkę. - oznajmiłam chichocząc.
Uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Po chwili nasze ciał się rozłączyły i poszliśmy pod następną salę.
Gdy Leon poszedł do chłopaków, ja postanowiłam pozwiedzać szkołę. Może czegoś nowego się dowiem? Weszłam na sam dół do sklepiku. Rzadko tutaj przebywam, gdyż to, co mi potrzebne do jedzenia zazwyczaj daje mi ciocia. To tylko awaryjne sytuacje, gdy naprawdę jestem głodna albo spragniona lub na kogoś czekam. Z trudem przecisnęłam się przez długą kolejkę. Dalej, była stołówka. Teraz długa przerwa, więc jest otwarta i można pójść zjeść. Zawsze są darmowe zupy, można skorzystać. Stwierdziłam, że na tym piętrze nie ma nic ciekawego, więc poszłam dalej. Gdy przechodziłam obok schowka woźnego, zobaczyłam tam Ludmiłę stojącą tyłem do mnie. Zrobiłam kilka kroków w tył i zaczęłam przyglądać się zaistniałej sytuacji. Nauczyciel od.... od plastyki? Można było się spodziewać, przecież jest młody. Dopiero co wkroczył w dorosłość. Przyciągnął do siebie blondynkę i objął ją całując jej usta. Zmrużyłam oczy.
- Co pan robi?! - krzyknęła odsuwając się szybko.
- Możesz mi mówić po imieniu. - powiedział znów ja przyciągając.
Przełknęłam ślinę. Co tu robić? Wezwać pomoc, czy co? Wzięłam głęboki wdech i niepewnym krokiem podeszłam do Ludmiły.
- Lu, czy wszystko dobrze? - zapytałam łapiąc ja za ramię.
Aż sama się zdziwiłam, że chcę jej pomóc. Zawsze staram się być dla każdego miła i pomagać w ciężkich chwilach. Może akurat jest to ten moment?
- Violetta... To nie tak jak myślisz. Zabierz mnie stąd. - wyszeptała drżąc.
Przypomniałam sobie chłopaków w parku. Czy Ludmiła czuje się tak, jak ja wczorajszej nocy? Zrobiło mi się bardzo gorąco. Chwyciłam jej rękę i pociągnęłam ja biegnąc przed siebie do klasy. Po chwili stanęłam zdyszana. Przytuliłam koleżankę, nie odrywała się. Myślę, że tylko prawdziwy przytulas może złagodzić sytuację. Po dłuższej chwili się ode mnie oderwała. Popatrzyłam w jej przestraszone oczy.
- On... on mnie pocałował. - wyszeptała będąc w dalszym szoku.
- Wiem, ale nie zamartwiaj się tym. - pogładziłam ją po plecach.
- Ale to nie był pierwszy raz, Violetta. - wykrzyczała.
Westchnęłam.
- Dziękuję, że mnie stamtąd zabrałaś. - uśmiechnęłyśmy się.
Po wielu męczących lekcjach nareszcie zadzwonił dzwonek kończący dzisiejszy szkolny dzień. Wyszłam uradowana ze szkoły. Od progu buchnęło w moją twarz gorące powietrze. Przymknęłam oczy, aby uniknąć kontaktu wzrokowego ze słońcem.
- Violu! - usłyszałam za sobą głos Francesci.
Stanęła obok mnie i zaczęła iść moim tempem. Spojrzałam na nią pytająco.
- Mogę do ciebie przyjść porozmawiać? - zapytała.
- A nie możesz teraz? - zdziwiłam się.
- To nie temat na drogę na dworze. Mogę? - prosiła.
- Jasne, chodź. - uśmiechnęłam się.
Przyśpieszyłyśmy kroku i po kilku minutach byłyśmy w domu. Cioci i Federico jeszcze nie było. Zdjęłyśmy buty i poszłyśmy do mnie do pokoju. Usiadłyśmy na moim łóżku na przeciwko siebie.
- Już, możesz mówić. - powiedziałam.
Przytaknęła.
- Tak to prawda, zakochałam się w Diego. - spuściła głowę rumieniąc się.
Uśmiechnęłam się zaskoczona. Pisnęłam z radości.
- Fran, to niesamowite! - krzyknęłam kucając i przytulając się do przyjaciółki.
- Ale on nawet na mnie nie spojrzy. - mówiła smutnie.
- Francesca smutna. - naśladowałam ją. - Musisz z nim o czymś porozmawiać albo, jak będziemy ozdabiać aulę na zakończenie roku, to możesz mu pomóc, a rozmowa sama się rozwinie. - proponowałam tuląc ją.
- Mam czekać miesiąc? - spytała zrezygnowana.
- Miłość cierpliwa jest. - zaśmiałam się pstrykając palcami w jej nos.
Uśmiechnęła się. Wtem do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Spodziewasz się kogoś? - zapytała.
- Nie... - zamyśliłam się. - Ach, wiem! Leon miał przyjść.
- No nic, dzięki za pomoc, Vilu. Ja nie przeszkadzam. - westchnęła przytulając mnie.
Zeszłyśmy do salonu i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Leon. Wszedł do środka witając isę z Fran. Pomachałam jej i zamknęłam za nią drzwi.
- Cześć. - musnął mój policzek.
- To co śpiewamy? Te esperare? - zapytałam.
Przytaknął. Zaprowadził mnie do fortepianu i zaczął grac na gitarze, którą ze sobą przyniósł. Po chwili do niego dołączyłam, a potem zaczęliśmy śpiewać. Po kilku próbach wychodziło nam już perfekcyjnie.
- Będzie super. - przybił mi piątkę.
Zachichotałam. Przytulił mnie.
- Aaa! Leon, nie tak mocno. Gitara... ona mnie przygniata. - pisnęłam.
- Przepraszam. - uwolnił mnie z uścisku.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł z mojego domu. Poszłam do łazienki się umyć. Gdy wyszłam, Angie i Fede zdążyli już wrócić. Zeszłam do salonu na kolację. Zjadłam i poszłam umyć zęby. Następnie weszłam do swojego pokoju i położyłam się wygodnie w łóżku. Przykryłam się kołdrą i wtuliłam się w poduszkę. Po chwili usnęłam.
***
Przepraszam za błędy, ale jestem już zmęczona :c
Heyoo misie!
Jej! Tak późno, ale udało mi się coś wyskrobać ;p
Dziękuję za takie kochane komentarze pod poprzednim rozdziałem ♥ Przepraszam, że u was nie komentuję, ale muszę wasze blogi nadrobić. Wszystkie są wspaniałe, ale niektóre mają nawet po 30 rozdziałów, co nie jest łatwe do nadrobienia, gdy mama siedzi nade mną i każe się uczyć do sprawdzianu z chemii. Kto wymyśla sprawdziany po świętach??? Masakra... Nie wyrabiam :(
Chcę wakacje! :c
Konkurs trwa do 20 stycznia 2016r.! Wysyłajcie prace!
Życzę Wam, kochani czytelnicy, szczęśliwego Nowego Roku! Abyście w tym 2016 roku spełnili te większe i te mniejsze marzenia, aby wszystko wychodziło po Waszej myśli, żebyście byli szczęśliwi, uśmiechnięci, tryskali energią, nie załamywali się szkołą (mi też tego życzcie, bo ja nie dam rady xD), brali przykład z naszych idoli, dążyli do celu i dużo zdrówka!
Kocham, Niunia ♥